1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: rozsądna reakcja UE na zabór Krymu

Elżbieta Stasik21 marca 2014

W komentarzach niemieckiej prasy niezmiennie dominuje Krym i kryzys na linii Zachód-Rosja.

Wladimir Putin Urlaub Pferd
Zdjęcie: Alexey Druzhinin/AFP/Getty Images

Wychodzący w Duesseldorfie „Handelsblatt” ocenia reakcje UE na politykę Putina: „Jak dotąd UE reagowała rozsądnie dzieląc swoje plany wprowadzenia sankcji na trzy stopnie, zależne od eskalacji sytuacji. W tej chwili osiągnęliśmy drugi stopień z zakazami wizowymi i zamrożeniem kont. Dotkniętych nimi jest 13 Rosjan i ośmiu czołowych polityków z Krymu, którym UE przypisuje istotny wkład do zaostrzenia sytuacji. Przedłużenie listy o bliskich Putinowi polityków, ludzi interesu i przedsiębiorstwa jest sensowne. Tylko czy wystarczy? Na dłuższą metę sankcje mogą poważnie zaszkodzić rosyjskiej gospodarce; niektórzy prorokują wręcz katastrofalne skutki”.

Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung“: „Odwołanie przez Hollande'a szczytu UE-Rosja, podobnie jak oświadczenie kanclerz Merkel, że G8 w takiej sytuacji przestaje istnieć, jest próbą pokazania Putinowi, jak smakuje międzynarodowa izolacja, taka jaką odczuła już Rosja w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Czy na twardzielu na miarę Putina, który półnagi galopuje przez Syberię, zrobi to wrażenie? Krioterapia (metoda leczenia zimnem, przyp. red.) jest wyrazem potrzeby Putina znalezienia uznania na świecie. Na wschodzie Ukrainy okaże się, co jest dla niego ważniejsze: miejsce w gronie szefów najbardziej wpływowych państw G7, czy wśród Rosjan wiwatujących, bo znowu powiększył trochę Rosję”.

„UE ma dylemat – konstatuje „Märkische Allgemeine“ z Poczdamu - Nie może po prostu godzić się na to, w jak arogancki sposób, w drodze zaboru Rosja przywłaszczyła sobie Krym. Ale nie bardzo może też się temu sprzeciwić. Ludzie w Europie obawiają się, że sankcje odbiją się na gospodarce i pogorszą ich własną sytuację. Ale jeżeli sankcje mają odnieść jakikolwiek skutek, potrzeba spójności i wytrzymałości. Wątpliwe, czy Europa jest do tego zdolna. Z sankcjami jest tak jak z operacjami wojskowymi. Kto raz je zaczął, musi wiedzieć, kiedy i jak chce się wycofać”.

Hessische Niedersächsische Allgemeine“ z Kassel jest zdania, że:

„Scenariusz jest zawsze taki sam: kiedy jakieś państwo zrywa z politycznymi wyobrażeniami światowej społeczności, kiedy zawodzi dyplomacja i konflikty kończą się wybuchem przemocy, zaczyna się wołanie o sankcje. Tak było w przypadku programu atomowego Iranu, wojny domowej w Syrii, a teraz konfliktu wokół Krymu. Sankcje są jednak tępym mieczem. Rzadko kiedy spowodowały rzeczywiste zmiany polityczne. Jeżeli Zachód ograniczy swój handel z Rosją, opustoszeją tam półki. Poszkodowany będzie i tak już ciężko doświadczony naród, mniej odczują sankcje możni i władczy skupieni wokół Putina. Także rodzima gospodarka musi znieść negatywne skutki sankcji, w najgorszym wypadku zagrożone byłyby miejsca pracy. Jeżeli w odpowiedzi Moskwa ograniczy dostawy gazu, wzrosną u nas ceny energii. Jest to sytuacja, w której będą tylko przegrani i która prowokuje nową epokę lodowcową na osi Wschód-Zachód”.

Na jeszcze inny aspekt kryzysu wskazuje „General-Anzeiger“ z Bonn:

„Bez współdziałania światowych mocarstw, do zera kurczą się szanse dyplomatycznego rozwiązania konfliktów takich jak w Syrii. Kiedy Rosjanie i Amerykanie dążą do tego samego celu, mogą wiele osiągnąć. Ale na to nie wygląda. Sytuacja grozi raczej nowym zamrożeniem stosunków między Moskwą i Waszyngtonem – ofiarą będzie pokój”.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Bartosz Dudek