1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: „Rząd od lat błędnie zarządza swoją armią"

Opr. Alexandra Jarecka11 maja 2016

Środowe (11.05.16) komentarze poświęcone są w dużej części planom minister obrony Ursuli von der Leyen zwiększenia liczby żołnierzy Bundeswehry.

Deutschland Bundeswehr Rekruten der Bundesluftwaffe
Zdjęcie: picture-alliance/Bernd Meier

Ponadregionalny dziennik „Die Welt” cytuje powiedzenie Margaret Thatcher: „Tylko dlatego, że na państwa ulicy nie było przez 10 lat włamań, nie wpadniecie przecież na pomysł wymontowania drzwi wejściowych w domu" i dodaje, że to stwierdzenie brytyjskiej premier pasowało jak ulał do Bundeswehry. "Każdy z rządów z poprzednich dwóch dekad skreślał i skracał, pozwalał zaniedbać koszary i sprzedawał sprzęt. Można odnieść wrażenie, że Ursula von der Leyen inaczej niż jej dwóch poprzedników, nie tylko rozpoznała trudną sytuację, lecz podjęła wreszcie środki zaradcze, by sytuację tę załagodzić. Von der Leyen oraz większość ekspertów wie, że aby podwyższyć siłę bojową wojska konieczny jest jeszcze większy wysiłek i o wiele większe inwestycje od zapowiedzianych”.

Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że „Chodzi przy tym bardziej o brakujących specjalistów od wojny komputerowej lub od logistyki, a mniej o nowe jednostki bojowe lub dodatkowe oddziały do zadań specjalnych (...). Jednak lista niezbędnego dodatkowego personelu zdradza – to jest to faktyczne przesłanie – jak niepewne i nieobliczalne stały się dla Bundeswehry perspektywy dotyczące polityki bezpieczeństwa. Z jednej strony potrzebni są fachowcy od cybernetyki oraz (znowu) saperzy wyspecjalizowani w budowaniu przepraw, którzy powinny działać odstraszająco na rosyjską politykę agresji. Z drugiej strony jednostki specjalne wojsk lądowych zgłaszają zapotrzebowanie na własny transport oraz zaopatrzenie, by móc samodzielnie działać podczas misji gdziekolwiek na świecie”.

Regionalna gazeta „Münchener Merkur” konstatuje, że „Rząd federalny od lat błędnie zarządza swoją armią. Lista grzechów obejmuje: błędnie wynegocjowane umowy z oszukańczymi firmami zbrojeniowymi, co podkopuje zdolność do działania. Likwidacja obowiązku służby wojskowej, który postrzegano pomyłkowo jako mało nowoczesny, przeszkadza armii w zakorzenieniu się w społeczeństwie, a przede wszystkim w pozyskiwaniu młodej kadry. Oszczędzano w niewłaściwych miejscach. A ostatnio świeżo upieczona minister obrony Ursula von der Leyen (CDU) po objęciu urzędu potraktowała powierzoną jej Bundeswehrę jako mieszaninę przedszkola lub przedsiębiorstwa szkoleniowego w cętkowanych mundurach. Jednak coś zrozumiała i trzeba to uznać. Za Ursulą von der Leyen przemawia, jakby nie było, energia z jaką zaczyna odkręcać błędy poprzedników takich jak de Maiziere oraz Guttenberg”.

Ponadregionalna „tageszeitung” z Berlina stwierdza, że „Bundeswehra jest przeciążona i tutaj minister obrony Ursula von der Leyen ma rację. Musi działać, jeśli załogi okrętów spędzają pół roku na otwartym morzu, żołnierze nie mają możliwości wypoczęcia między kolejnymi działaniami operacyjnymi, a w szpitalach Bundeswehry ubywa pielęgniarzy. Jednak błędem byłoby, gdyby walka z przeciążeniem dotyczyła tylko jednej śruby nastawczej – personelu, zapominając o innej śrubie – mniej zadań. Zwłaszcza, że pomimo kryzysu migracyjnego, terroru i wojen domowych możliwe byłoby bez problemu obniżenie liczby misji. Bundeswehra nie musiałaby ani razu kwestionować sensu nowych pełnomocnictw. Wystarczyłoby sprawdzić stare misje, zawiesić je lub zakończyć”.

Opr. Alexandra Jarecka

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej