Niemiecka prasa: Seehofer ustępuje za późno
17 listopada 2018Jak zauważa "Mittelbayerische Zeitung" z Ratyzbony:
"Teraz wreszcie Horst Seehofer podał termin i plan ustąpienia ze stanowiska szefa CSU. To, że odejdzie, od dawna już nie było żadną niespodzianką. Z drugiej strony mamy do czynienia z wymuszoną rezygnacją. Mając na karku wywołany przez siebie chaos polityczny w Berlinie oraz fatalne wyniki w wyborach do parlamentu krajowego w Bawarii 14 października, nie pozostało mu nic innego, jak zrezygnować z przewodzenia CSU. Sprzeciw wobec niego w szeregach tej partii jest najwidoczniej tak duży, że gdyby tego nie uczynił, to nie przeżyłby politycznie następnego zjazdu CSU".
Zdaniem "Münchner Merkur":
"Jak na ustąpienie z własnej woli zapowiedź Seehofera nastąpiła za późno. Ale na tyle w porę, żeby zirytować nią paru jego politycznych przeciwników. Seehofer na swym partyjnym urzędzie przeżył nieznacznie nie tylko swą odwieczną rywalkę Merkel, ale także swych poprzedników Stoibera i Waigla, tego ostatniego o niespełna trzy tygodnie. Dłużej od niego CSU kierował tylko Franz Josef Strauß. Wielu będzie go jeszcze brakować i wcale nie tylko jako kozła ofiarnego. W swoim najlepszym okresie Seehofer uzyskał to, o czym inni mogli tylko pomarzyć: wyławiał talenty, był cenionym i odnoszącym sukcesem premierem Bawarii i politycznym olbrzymem, który nie bał się wyzwać na walkę polityczną kanclerz Merkel. Dlatego, nawet jeśli opuszcza scenę polityczną jako bohater tragiczny, to może mieć nadzieję, że będzie się pamiętać o jego zasługach".
"Mannheimer Morgen" pisze:
"Ten 69-latek nie odchodzi z własnej woli, tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia. Odchodzi przy tym z łatką człowieka, który za wszelką cenę chciał utrzymać stołek. Pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie, co będzie się teraz z nim działo jako ministrem spraw wewnętrznych? W jego partii słychać wprawdzie głosy, że chcąc być konsekwentnym powinien zrezygnować także z tego stanowiska, ale nie ma ich zbyt wiele, ani nie są zbyt natarczywe. Jeśli Merkel może nie być przewodniczącą CDU, ale może dalej sprawować funkcję kanclerza, to niby dlaczego Seehofer nie mógłby pozostać szefem MSW po ustąpieniu ze stanowiska przewodniczącego CSU?"
"Strabinger Tagblatt/Landshutter Zeitung" zwraca uwagę, że:
"Ze skąpego piątkowego oświadczenia jedno wynika jasno: Seehofer czuje się głęboko urażony tym, że jego partia zostawiła go na łasce losu. Tym bardziej, że jak sam często powtarza, on był jej zawsze wierny, także wtedy, kiedy inni zmieniali swoje zdanie i postawę. Niewykluczone jednak, że jego przyspieszona rezygnacja ze stanowiska przewodniczącego partii zapewni mu w jej szeregach więcej sympatyków niż ma ich obecnie. A to dlatego, że nawet jego zwolennicy stale wysuwali wobec niego zarzut, że w swych decyzjach w zbyt dużym stopniu kieruje się niechęcią wobec swojego następcy na urzędzie premiera Bawarii Markusa Södera".
Kropkę nad i w tej sprawie stawia bawarski dziennik "Der neue Tag" z Weiden:
"Horst Seehofer w szybkim tempie stara się zniweczyć dzieło swego życia. A to, że robi to na raty, tylko pogarsza sprawę. Dla jego potencjalnego następcy na stanowisku szefa CSU Markusa Södera, przyjęta przez niego taktyka może okazać się sporym problemem. Ale być może właśnie o to Seehoferowi chodziło".