1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: spór o opłaty za autostrady

Elżbieta Stasik1 listopada 2013

Mało który temat wywołuje w Niemczech takie emocje, jak opłaty za autostrady. Skupiają się na nim także komentatorzy dzisiejszych gazet, po uchyleniu przez UE furtki dla myta dla zagranicznych kierowców.

JAHRESRÜCKBLICK 2011 - Ein Verkehrsschild steht an einer Zufahrtstraße zum mautpflichtigen Warnowtunnel in Rostock, aufgenommen am 18.04.2011. Die CSU fordert hartnäckig eine Autobahngebühr, um den Investitionsstau auf den Straßen aufzulösen. FDP- und CDU-Spitze einschließlich Kanzlerin Merkel lehnen das Vorhaben ab, das nicht im schwarz-gelben Koalitionsvertrag steht. Foto: Bernd Wüstneck dpa (zu dpa «Die großen Politstreits des Jahres») +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

„Nürnberger Nachrichten” z Bawarii pisze:

„Seehoferowi wystarczy, jeżeli znajdzie sobie temat, może niezbyt istotny, ale taki, który da się uprościć i rozbudzać nim emocje. Taki jak właśnie „myto dla cudzoziemców”, które niestrudzenie propaguje i dla którego – zależnie od interpretacji – uzyskał teraz zgodę UE. Doskonale przy tym wie, że w formie, którą sobie wymyślił, niezmiennie narusza prawo unijne. Teraz z napięciem można patrzeć, jakim osiągnięciem okaże się kombinacja myto/podatek. Seehofer coś już wymyśli”.

Wychodząca we Frankfurcie nad Odrą „Märkische Oderzeitung“ zastanawia się:

„Nawet, jeżeli CSU przebije się w berlińskich rozmowach koalicyjnych i w Brukseli, rodzi się pytanie o sens przedsięwzięcia. Udział zagranicznych kierowców na niemieckich drogach wynosi 5 procent. Jeżeli opłaty rzeczywiście miałyby nie dotyczyć niemieckich kierowców, wpływy byłyby umiarkowane. Ponadto trzebaby uruchomić całą machinę biurokratyczną dla wprowadzenia winiety. Ile z tych pieniędzy może trafić na naprawę sypiących się dróg?”.

„CDU i SPD szybko powinny włączyć znowu czerwone światło“ – uważa „Handelsblatt” z Duesseldorfu – „Myto dla zagranicznych kierowców nie rozwiązuje żadnych problemów, tyle że Bawarczycy mogliby przestać zazdrościć swoim sąsiadom w Austrii i Szwajcarii. Zbyteczna biurokracja pożarłaby jednak więcej niż jedną czwartą wpływów z tych opłat. Państwu zostałoby może pół miliarda, podczas gdy jednocześnie musiałoby zwrócić Niemcom cztery miliardy euro podatku drogowego. Podatku, który w nieskomplikowany sposób mógłby wesprzeć chociażby kupno aut przyjaznych dla środowiska. Przy okazji musiałby też zostać przygotowany całkowicie nowy system opłat. Zajęłoby to co najmniej trzy lata”.

„Mannheimer Morgen” natomiast jest zdania, że:

„Mimo to koncepcja jest słuszna. Ogromne koszty inwestycji drogowych w coraz większym stopniu muszą ponosić ci, którzy te koszty powodują. Na czele jest gospodarka transportowa – samochody ciężarowe są dla dróg największym obciążeniem. Także one muszą w przyszłości łożyć więcej. Tyle, że nic to wszystko nie przyniesie, jeżeli pieniądze od kierowców trafią do ogólnej kasy. Konieczne jest takie przeznaczenie tych pieniędzy, by rzeczywiście trafiały na inwestycje drogowe, niezależnie od sytuacji budżetowej. W chwili, kiedy znikną dziury i wąskie gardła, wzrośnie też poparcie dla tego mało popularnego kroku”.

Na inny aspekt zwraca uwagę „Neue Osnabrücker Zeitung”:

„Seehofera ucieszy, że unijny komisarz uznaje za możliwy i zgodny z unijnym prawem model, który oparłby się na opłatach dla wszystkich kierowców, przy czym kierowcy niemieccy otrzymaliby rekompensatę w niższych podatkach. Ocena UE jest na tyle bliska pierwotnemu żądaniu Horsta Seehofera, że może on mówić o politycznym zwycięstwie. Nieładne były jednak hasła, którymi polityk CSU posługiwał się w kampanii wyborczej. „Obcokrajowcy”, „nasze drogi”; nieco mniej resentymentów a więcej rzeczowości byłoby bardziej na miejscu. Teraz temat myta z całą siłą wróci do rozmów koalicyjnych. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie dyskutowany bardziej rzeczowo, niż do tej pory”.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke