1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: szczyt trójki w Strasburgu. Będą euroobligacje, czy ...nie będzie euro?

25 listopada 2011

Niemiecka prasa komentuje w piątek (25.11.2011) spotkanie szefów rządów Niemiec i Włoch oraz prezydenta Francji w Strasburgu na temat sposobu walki z kryzysem zadłużenia w eurogrupie.

Na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung czytamy:

„To byłoby piękne: szef włoskiego rządu, zwracający uwagę nie tyle błazenadą i stylem życia, co sprowadzający Włochy z powrotem do kręgu tych, od których zależy kształtowanie polityki europejskiej. Za Berlusconiego ostatnio nie miało to miejsca. Tym większe oczekiwania łączy się z osobą jego następcy, Montim, któremu nie można odmówić powagi i wiary w to, że potrafi on uzdrowić Włochy, trzecią co do wielkości gospodarkę w eurostrefie. To mając na uwadze spotkanie kanclerz i prezydenta Francji z nowym premierem Włoch w Strasburgu ma symboliczny charakter. Najwyższy czas, by Włochy znowu odgrywały poważną rolę”.

Sporna i pełna emocji kwestia za czy przeciw euroobligacjom to temat komentarza berlińskiej gazety Der Tagesspiegel:

„Zamiast wpływać na proces wprowadzenia euroobligacji co najmniej w drodze ustalania regulacji, które zapewnią powodzenie tym papierom na rynkach, nie zdejmując presji z zadłużonych państw, rząd Niemiec zaprzepaścił szansę sterowania tym procesem. I obojętne, czy uczynił to z niewiedzy, czy wbrew przeświadczeniu, to zła decyzja, a koniec można było przewidzieć. I tak jest zawsze: na ważnych rozdrożach rząd Niemiec, od głowy poczynając, nie jest w stanie podjąć decyzji. Albo decyduje się początkowo na odmowę, by potem korygować tę decyzję na gorszych warunkach”.

„Tam, gdzie dawniej zgoła prowokacyjnie wskazywano na to, co dzieli, to teraz się to ukrywa, względnie mówi się, że to wcale nie takie ważne” – zauważa Frankfurter Rundschau:

„W Strasburgu Sarkozy (choćby delikatnie) tym razem nie opowiedział się za euroobligacjami, o których nie chce słyszeć Merkel. Poza tym wygłosił on płomienne wystąpienie na rzecz niezależności EBC, jakiego nie wygłosiłaby piękniej Merkel. Z kolei kanclerz nawołuje – po myśli gospodarza – do europejskiej unii fiskalnej. Nie znaczy to, by obie strony wyszły sobie tak samo naprzeciw. Waga w stosunkach niemiecko-francuskich przesunęła się na korzyść Niemiec. A Francuz uznaje tę nową sytuację”.

Stuttgarter Zeitung nie dostrzega w Strasburgu kapitulacji Paryża wobec Berlina:

„Wspólnota, zrodzona z potrzeby, jakże odmiennych partnerów, zdradza pewien komizm. Jasne: de Gaulle i Adenauer, Giscard i Schmidt, Mitterrand i Kohl czy Chirac i Schröder mieli też na początku ze sobą trudności. Ale politycznie – i ludzko – byli sobie bliżej, niż Merkel i Sarkozy. Lecz oboje wiedzą, że są na siebie zdani. I postępują zgodnie z tym przeświadczeniem, konsekwentniej, niż kiedykolwiek przedtem. A w czasach kryzysu znaczy to wiele”.

Natomiast czarno spogląda w przyszłość Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung:

„Gospodarka niemiecka jest solidna i stabilna. Mimo to uchodzi za nieprawdopodobne, by Niemcy pozostały wyspą spokoju, kiedy wokół Niemiec ważni partnerzy handlowi wpadną w bagno zadłużenia i recesję. A kiedy kryzys ważnych państw partnerskich przeskoczy do Niemiec, to nie unikniemy minorowych nastrojów na dyrektorskich piętrach i wśród konsumentów”.

Andrzej Paprzyca

red. odp.:Alexandra Jarecka