1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Turcja problematycznym i wrogim krajem

1 października 2018

Wizyta prezydenta Turcji Erdogana w Niemczech, a głównie otwarcie w sobotę centralnego meczetu DITIB w Kolonii są przedmiotem komentarzy niemieckiej prasy.

Prezydent Turcji Erdogan po uroczystym otwarciu meczetu w Kolonii
Prezydent Turcji Erdogan po uroczystym otwarciu meczetu w KoloniiZdjęcie: Reuters/Handout Presidential Press Office/K. Ozer

Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” konstatuje: „Dla Erdogana każdy sposób jest dobry, by umocnić swoją władzę i wpływy wśród obywateli tureckiego pochodzenia w Niemczech. Otwarcie kolońskiego meczetu było także demonstracją władzy. Ceremonia ta zaakcentowała koniec o wiele za długo pielęgnowanej niemieckiej iluzji. Inaczej, niż życzyli sobie wszelkiej maści politycy, kolońska centrala DITIB nie wyemancypowała się od tureckiego państwa. W sobotę Erdogan ukazał demonstracyjnie, że DITIB służy mu za instrument do wywierania wpływu na turecką diasporę w Niemczech. Obciąża to hipotekę wszystkich 900 gmin muzułmańskich DITIB, które domagają się w końcu suwerenności, by stać się tym samym częścią społeczeństwa niemieckiego”.

Regionalny dziennik „Nordwest – Zeitung” z Oldenburga jest zdania: „Wizyta państwowa Recepa Tayyipa Erdogana w Niemczech przebiegła tak, jak przepowiedzieli krytycy. To był skandal, łańcuch impertynencji i udana próba instrumentalizacji Turków żyjących w Niemczech. Odpowiedzialność za to ponoszą bez wątpienia wyłącznie niemieccy politycy. Upajali się multikulturalnym romantyzmem i ustępstwami budzącej wątpliwości organizacji islamskiej DITIP. Dzięki porozumieniu ws. uchodźców  z Ankarą Merkel & Co. popadli w zależność. Usunięcie z  konferencji prasowej dziennikarza w koszulce z żądaniem wolności prasy stało się symbolicznym ukoronowaniem tej porażki. Nie, Turcja nie jest ‘przyjacielem i sojusznikiem', jak twierdzi minister Peter Altmeier. Jest problematycznym i wrogim krajem. I pozostanie nim tak długo jak długo prezydentem jest Erdogan”. 

„Volksstimme” z Magdeburga wskazuje: „Co prawda zarówno kanclerz Merkel, jak i prezydent Niemiec Steinmeier oraz premier Nadrenii Płn.-Westfalii Laschet skorzystali z szansy, by dać wyraz niezadowoleniu z powodu sytuacji praw człowieka w Turcji. Wskazali przede wszystkim na ograniczanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, prasy oraz na aresztowanych „z powodów politycznych' pięciu obywateli niemieckich. Nic to nie dało. Erdogan odłożył na bok te zastrzeżenia upierając się przy tym, że sądownictwo i prasa w jego kraju są niezależne. Ludzie, którzy opowiadają się za państwem liberalnym oraz wyjaśnieniem politycznych występków są dla tureckiego prezydenta w większości terrorystami. Ta wizyta państwowa nie przyniosła spodziewanego zbliżenia. Erdogan nie zrobił nawet minimalnego kroku w stronę swoich krytyków. Ta wizyta posłużyła w niezamierzony sposób wyłącznie zwiększeniu prestiżu Erdogana”. 

W podobnym tonie pisze „Straubinger Tagblatt”: „Możliwe, że wizyta okazała się na wielu odcinkach dyplomatyczną klęską, niemniej jednak była pouczająca. Jednakże dobrze, że Erdogan odjechał”.

Opiniotwórczy „Tagesspiegel”z Berlina komentuje: „Że akurat Erdogan i Merkel porozumieli się w Berlinie co do szczytu w sprawie Syrii z udziałem Paryża i Moskwy, jest ważnym sygnałem gotowości do podjęcia rozmów i może wskazać drogę do rozwiązania kryzysu we wschodniej Europie znajdującego się w martwym punkcie. Z wizyty tej pozostaną także obrazy kolońskiego meczetu. Miał on być miejscem otwartym, teraz jest symbolem wykluczającego islamu w wydaniu DITIB oraz tych tysięcy żyjących tutaj Turków, którzy hołdują Erdoganowi. Lepsza integracja Turków w Niemczech i wsparcie dla muzułmanów, którzy chcą bez ograniczeń i jednocześnie w zgodzie z konstytucją wyznawać własną religię w Niemczech – również to wynika z tej wizyty.