1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka recepcja historii przeraża i uraża Polaków

Róża Romaniec1 kwietnia 2013

Telewizja ZDF odrzuciła zarzuty z Polski odnośnie jednostronności filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Stacja telewizyjna oświadczyła, że ubolewa, iż film został przyjęty w Polsce jako „niesprawiedliwy i krzywdzący”.

Die Schauspieler Katharina Schüttler (Greta), Tom Schilling (Friedhelm Winter) und Miriam Stein (Charlotte) (v.l.) posieren am Mittwoch (01.06.2011) in Köln bei einem Fototermin zu den Dreharbeiten zum Film "Unsere Mütter, unsere Väter". Der Fernsehfilm ist ein Generationenporträt von fünf Freunden zur Zeit des Zweiten Weltkrieges und wird im ZDF zu sehen sein. Foto: Henning Kaiser dpa/lnw
Film "Nasze matki, nasi ojcowie": Katharina Schüttler (Greta), Tom Schilling (Friedhelm Winter) i Miriam Stein (Charlotte) (od l.)Zdjęcie: picture-alliance/dpa

ZDF podkreśla, że w żadnym wypadku nie było zamiarem relatywizowanie odpowiedzialności Niemców. Stacja telewizyjna odniosła się tym samym do zarzutów Ambasadora RP w Niemczech Jerzego Margańskiego, który zarzucił autorom filmu jednostronność i nieprawdziwe oraz krzywdzące przedstawienie Polaków i partyzantów Armii Krajowej jako antysemitów, którzy się prawie nie różnili od niemieckich nazistów. Margański podkreślił, że trafiający do milionów widzów serial przekazuje fałszywy obraz sąsiadów oraz zniekształca historię. - Widz nie dowiaduje się niczego o pomocy, jakiej polski ruch oporu udzielił w czasie Holokaustu Żydom, oświadczył dyplomata.

Niemieccy historycy zgadzają się z filmem

Telewizja ZDF odrzuciła zarzuty o jednostronność i powołuje się na udział znanych historyków w projekcie. Jednym z nich jest Julius Schoeps z Centrum Mosesa Mendelssohna w Poczdamie. Schoeps przez lata aktywnie popierał projekt Centrum przeciwko Wypędzeniom, do którego dążyła Erika Steinbach, jednak w roku 2010 – po tym, jak szefowa Związku Wypędzonych wybrała nieodpowiedni ton w swojej krytyce pod adresem Władysława Bartoszewskiego – niemiecki historyk zażądał skreślenia go z listy osób, które popierają projekt.

Julius SchoepsZdjęcie: CC-BY-J.H. Schoeps

W rozmowie z DW Schoeps powiedział, że nie jest „ekspertem od spraw polskich”, ale nie uważa, żeby film był tendencyjny lub zawierał historyczne kłamstwa. – Nie można powiedzieć, że partyzanci AK byli zasadniczo antysemitami, ale faktem jest, że sceny z filmu odpowiadały przypadkom, jakie zaistniały, a w Armii Krajowej były jednostki, które tak właśnie traktowały Żydów, jak pokazuje to film - uważa Schoeps. Jego zdaniem dobrze się stało, że film fabularny wywołuje takie emocje, bo doprowadzi to do głębszej dyskusji.

ZDF: Polacy pokazani w różny sposób

Dyrektor Centrum Badań Historycznych w Berlinie Robert Traba dziwi się takiej opinii i przypomina, że polscy i niemieccy historycy od lat dyskutują i mają konsensus, także odnośnie roli AK. – Niestety jestem rozczarowany, że w obecnej debacie publicznej nawet historycy znanych instytutów jakby o tym zapomnieli - mówi Traba. Jego zdaniem nie wykorzystuje się takich konfliktów do tego, aby pogłębić polsko-niemiecki dialog historyczny, lecz się milczy.

Robert TrabaZdjęcie: DW

Stacja podkreśla, że filmowcy dołożyli starań, aby pokazać możliwie zróżnicowany obraz postaci filmowych, także tych postaci, które spotyka w Polsce ukrywający się niemiecki Żyd Viktor. Jest to m.in. Polka, która go chroni oraz syn polskiego rolnika, który ratuje obydwoje przed wykryciem przez Niemców. Także przywódca partyzantów pomaga Viktorowi w ucieczce, argumentuje ZDF.

Polski historyk o filmie: Zbrodniarze to zawsze ci inni

Taka argumentacja nie przekonuje Roberta Traby. Jego zdaniem autorzy 3-częściowego filmu  „postarali się o przedstawienie złożoności postaci niemieckich, podczas gdy Polaków przedstawiono jednowymiarowo i nieciekawie”. O postaci Polki, która ochrania Viktora Traba mówi, że jest postacią symboliczną, ale bezbarwną i bladą.

Niemieckie postacie były skonstruowane bardziej złożenie niż polskie - twierdzą krytycyZdjęcie: picture-alliance/dpa

Historyk krytykuje też, że główni bohaterowie – piątka młodych Niemców – są przedstawieni nierealnie, jakby każdy mógł się z nimi zidentyfikować, choć wiadomo, że byli oni przez lata poddani hitlerowskiej propagandzie, a nie pojawili się w 1941 r. jako neutralni politycznie młodzi ludzie. – Widz może uwierzyć, że te osoby – czyli matki i ojcowie dzisiejszych Niemców - zostali uwiedzeni przez propagandę, podczas gdy ci najgorsi, bezlitośni mordercy wojenni to byli jacyś zupełnie inni Niemcy, z innego świata i już na pewno z innych rodzin - uzasadnia krytykę Traba.

Film lustrem tego, co Niemcy myślą o Polakach?

Traba traktuje film nie w kategoriach filmowych, lecz jako przykład badań historycznych w dziedzinie tzw. historii stosowanej. – Sami filmowcy zachowali się profesjonalnie, bo dążyli do jak największego sukcesu, mówi historyk, czyli chcieli pokazać postawy, w których odnajdzie się milionowa publiczność. Traba dodaje, że „właśnie w tym tkwi problem”, bo zrobili film, który obnaża oczekiwania publiczności niemieckiej. Pokazuje to, że niemiecka recepcja historyczna wobec Polaków jest płytka i jednowymiarowa, uważa historyk i dodaje, że to właśnie przeraża i uraża Polaków.


Tymczasem ZDF podkreśla w swoim oświadczeniu, że film został przyjęty w Niemczech zdecydowanie pozytywnie oraz, że po filmie telewizja wyemitowała relację o polskiej wsi Ciepielów, w której podczas wojny ukrywano Żydów, co doprowadziło do masakry żyjącej we wsi polskiej społeczności przez nazistów.

Róża Romaniec, Berlin

red.odp.: Małgorzata Matzke