1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki aktor o światowej renomie: Mario Adorf

10 września 2010

Ogromną popularność Mario Adorf zawdzięcza takim filmom jak "Winnetou" i "Blaszany bębenek", choć rozgłos zdobył też dzięki produkcjom hollywoodzkim. 8.9. obchodził 80 urodziny.

Przed urodzinami Mario Adorf udzielił DW wywiadu w St Tropez. Sierpień 2010
Przed urodzinami Mario Adorf udzielił DW wywiadu w St Tropez. Sierpień 2010Zdjęcie: DW

Urodzony w Zurychu a wychowany w Meyen w górach Eifel, Mario Adorf karierę aktorską rozpoczął w wieku 20 lat. Od tamtego czasu występował w niezliczonych przedstawieniach teatralnych, filmach fabularnych i telewizyjnych. Adorf ma też za sobą wiele publikacji książkowych. Dziś, w wieku 80 lat mówi, że na nudę nie może narzekać. Przed paroma tygodniami zakończył zdjęcia do filmu „Gegengerade”. Film wejdzie na ekrany niemieckich kin w przyszłym roku. Czcigodny jubilat udzielił wywiadu Deutsche Welle w obecnym miejscu zamieszkania; w St Tropez.

Deutsche Welle: Wrócił pan ze zdjęć z Hamburga. Teraz ma Pan urlop. A co potem?

Mario Adorf: Teraz mam urlop, to prawda. Tego lata chciałem trochę wypocząć. Jesienią wracam do pracy. Już na początku października jesteśmy w Wiedniu, potem gdzieś na statku na Morzu Śródziemnym, które ma udawać Morze Południowe. Tym razem mamy kręcić film telewizyjny z Christiane Hoerbiger i Veroniką Ferres. Ma to być adaptacja powieści Pavla Kohouta „Die lange Welle hinter dem Kiel”

Sukcesy przed kamerami i na deskach teatrów

D.W.: We wrześniu 8.09. kończy Pan 80 lat. W 75 urodziny odbyła się z tej okazji wielka gala. A obecnie?

M.A.: Nie będzie żadnej gali. Wystarczy, że hucznie obchodziłem 70 i 75 urodziny. Teraz chcę świętować w gronie rodzinnym i nie w Niemczech. Zatem nie będzie żadnych fet, żadnych występów.

D.W.: Żyje Pan w Niemczech, Francji, we Włoszech. Występuje Pan w filmach, w teatrze choć również muzyka nie jest Panu obca. Gdzie czuje się Pan najlepiej?

Roland Klick z Mario Adorfem w czasie zdjęć do filmu "Deadlock"Zdjęcie: Filmgalerie 451

M.A.: Zawsze rozróżniałem między domem i ojczyzną. Ojczyzną jest dla mnie Meyen w Eifli, czyli w szerszym tego słowa znaczeniu, Nadrenia. Ojczyznę ma się tylko jedną. Wszędzie mogę się czuć jak w domu. Było mi dobrze w Rzymie, teraz czuję się dobrze w Paryżu. W St Tropez też się dobrze czuję. Jeśli przebywam dłuższy czas w hotelu, pokój hotelowy uważam za swój dom.

Literatura jako hobby

D.W. Jakie medium Panu najbardziej odpowiada?

M.A.: Literatura jest moim hobby. Nie jest to jednak ani zawód ani powołanie. Pisać zacząłem bardzo późno. Jeśli chodzi o inne media, w pierwszym rzędzie jestem aktorem. Od samego początku grałem zarówno w teatrze, kinie jak i później w telewizji.

Film: Podróż do Wiednia. wykonawcy: Elke Sommer i Mario AdorfZdjęcie: Kinowelt/Arthaus

To dla mnie bez różnicy, czy gram w filmie fabularnym, czy telewizyjnym. Tylko z teatrem przed paroma laty się pożegnałem. Nie dlatego, że mnie to zbyt wyczerpywało ani też dlatego, że nie potrafię już nauczyć się tekstu na pamięć. Pożegnałem się z teatrem, ponieważ zabiera mi za dużo czasu. Najpierw te próby, a potem dłuższe okresy, kiedy trzeba występować.

D.W.: Co Panu bardziej odpowiada: film, czy literatura?

M.A.: W pisaniu można się oczywiście znacznie lepiej samorealizować. Człowiek sam decyduje, o czym chce pisać, a jeśli to, co pisze, przestanie mu się podobać, może wyrzucić do śmieci. W filmie, czy telewizji jest to niemożliwe. Po nakręceniu filmu trzeba go wyświetlić. W filmie jestem aktorem. Jest to praca zbiorowa, którą kieruje reżyser. Tak samo w teatrze. I to jest w porządku.

Wielki sukces "Blaszanego bębenka"

Reżyser Volker Schloendorff, z pr. w rozmowie z Mario Adorfem ("Blaszany bębenek")Zdjęcie: AP

D.W.: Film według powieści Guentera Grassa „Blaszany bębenek” został niedawno wydany w przedłużonej wersji kinowej i w wersji DVD. Dlaczego było to dla Pana ważne?

M.A.: Przede wszystkim było to ważne dla reżysera (dla Volkera Schloendorfa), ponieważ miał bardzo dużo materiału, którego nie wykorzystał. Dlatego film stał się trochę dłuższy. Sam byłem tym zainteresowany, bo dwie, trzy sceny uważałem za ważne. Po prostu ułatwiały zrozumienie filmu. Teraz jestem zadwolony, że zostały do filmu włączone.

D.W.: Jak ocenia pan dzisiejsze kino niemieckie; również młodych niemieckich aktorów?

M.A.: Z jednej strony mają lżejsze życie, niż my, starsi, z drugiej zaś trudniejsze. Łatwiej im dostać angaż w filmie; łatwiej wystylizować się na supergwiazdę. Oczywiście muszą za to zapłacić wysoką cenę. Szybciej odpadają i szybciej się o nich zapomina. Wielu aktorów nie ma możliwości rozwoju.

My zaczynaliśmy w teatrze od tycich ról, musieliśmy się sprawdzić, nie rozpieszczano nas. Dziś wszystko jest takie proste. Odnoszę wrażenie, że młodzi aktorzy nie mają za sobą gruntownego wykształcenia. Oczywiście, że w Niemczech mamy też wielu aktorów po szkole aktorskiej, którzy mają znakomicie opanowany warsztat. Ale mamy też dobrych aktorów występujących w serialach. Są niekiedy lepsi od bohaterów zagranicznych seriali. Problem w tym, że w telewizji aktorzy się zużywają. Bywają twarze, które kojarzy się wyłącznie z tym medium. Dlatego o wiele trudniej dziś zbudować długą, solidną karierę, co udało się niewielu - ja miałem to szczęście.

Donata Ritter / Iwona Metzner

Red. odp.: