1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert ds. dopingu nie pojedzie na mundial do Rosji.

14 czerwca 2018

Ze względu na wysokie zagrożenie niemieckie służby bezpieczeństwa odradziły dziennikarzowi Hajo Seppeltowi wyjazd na mundial do Rosji.

Dziennikarz i ekspert ds. dopingu zrezygnował z wyjazdu na mundial do Rosji
Dziennikarz i ekspert ds. dopingu zrezygnował z wyjazdu na mundial do RosjiZdjęcie: picture alliance/Schwörer Pressefoto

Każdy, kto zna Hajo Seppelta, może potwierdzić jego słowa: „Na pewno nie jestem owładnięty strachem, w innym wypadku nie mógbym wykonywać swojej pracy”. Dziennikarz pracujący dla ARD i DW oraz ekspert ds. dopingu nie zalicza się do tych, którzy unikają ryzyka. Niejednokrotnie wdawał się w spory z najbardziej wpływowymi ludźmi branży sportowej i świata polityki. Ujawniał fakty, które wpływowe kręgi starały się utrzymać w tajemnicy. Hajo Seppelt wdaje się w potyczki prawne z potężnymi przedstawicielami finansjery, ponieważ jest on przekonany o swoich racjach. Znany jest też jako tropiciel afer dopingowych i wiele z nich ujrzało dzięki Seppeltowi światło dzienne.

„Trudne do przewidzenia ryzyko”

Seppelt nie pojedzie na mundial do Rosji. To właśnie tam wspólnie ze swoim kolegami i informatorami, m.in. kierownikiem laboratorium antydopingowego Grigorijem Rodczenko wykrył największy w historii skandal dopingowy. Częścią tego skandalu była rosyjska kadra narodowa, którą wykluczono z zimowych igrzysk olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu.

Rosja zadbała o bezpieczeństwo na mundialu, ale nie wolność poglądówZdjęcie: picture-alliance/AP/D. Lovetsky

Dziennikarz rezygnuje z wyjazdu na mundial, gdyż w ocenie niemieckich służb bezpieczeństwa zachodzi dla niego w Rosji „trudne do przewidzenia ryzyko”. Decyzja władz ARD oraz samego dziennikarza po rozmowie z szefem niemieckiej dyplomacji Haiko Maasem podjęta została na podstawie analiz przeprowadzonych przez Federalny Urząd Kryminalny (BKA), przez służby bezpieczeństwa oraz Landowy Urząd Kryminalny z Berlina (LKA). Wyniki tych analiz przedstawił magazyn polityczny ARD „Kontraste”. Już w analizie LKA, BKA oraz służb bezpieczeństwa z połowy maja pilnie odradzono Seppeltowi podróż do Rosji.

Groźba aresztowania, nawet przemocy

55-letniemu dziennikarzowi telewizyjnemu, który kilka dni temu przyjął od prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera Federalny Krzyż Zasługi, najpierw odmówiono w maju wydania rosyjskiej wizy. Jednak pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej rosyjskie władze cofnęły tę decyzję. Jednocześnie Berlińczyk w przypadku przyjazdu do Rosji miał zostać przesłuchany w ramach dochodzenia prowadzonego obecnie przeciwko Grigorijemu Rodczenko. Ten po wykryciu zorganizowanego procederu łamania przepisów antydopingowych w Rosji doprowadził do dożywotniej dyskwalifikacji ponad 40 rosyjskich sportowców. Rodczenko przebywa aktualnie w USA i objęty jest przez FBI programem ochrony świadka koronnego. Tymczasem rosyjskie władze chętnie dowiedziałyby się czegoś więcej o nim od Hajo Seppelta. Dlatego niemieckie służby bezpieczeństwa dostrzegają „trudne do oszacowania ryzyko prawnej eskalacji” w Rosji. Dla Seppelta oznaczałoby to ryzyko aresztowania, gdyby nie okazał gotowości do współpracy. Poza tym trudne są do wykluczenia „spontaniczne akty przemocy”. Seppelt poddany był także wrogim atakom rosyjskich mediów, w tym mediów społecznościowych. Obok karykatur nie zabrakło także gróźb pozbawienia życia. – O czym to świadczy w dziennikarstwie sportowym, że zaszło to już tak daleko, a przede wszystkim co stanie się z ludźmi, którzy pracują w Rosji jako dziennikarze – zastanawiał się Hajo Seppelt w magazynie „Kontraste”. Dziennikarz spotkał się z pełnym poparciem niemieckich polityków. Dagmar Freitag, przewodnicząca Komisji Sportu w Bundestagu dopatruje się ograniczeń swobody dziennikarskiego przekazu w Rosji. – Takie kraje nie będą w przyszłości brane pod uwagę na wydarzeniach międzynarodowych – powiedziała socjaldemokratka w magazynie „Kontraste”. Dyrektorka RBB Patricia Schlesinger dodała: „Fakt, że wychodzimy z założenia, iż stopień zagrożenia jest relatywnie wysoki, oznacza nie tylko, że nikt tam nie życzy sobie krytycznego dziennikarstwa, lecz że się go tam w ogóle nie toleruje”.

(ARD,sid,dpa,DW/jar)