Niemiecki ekspert: kobiety ucywilizowały piłkę nożną
22 czerwca 2012tagesschau.de: Skąd bierze się taka fascynacja piłką nożną? Dlaczego ludzie tak ulegają jej czarowi?
R.D.Precht: Piłka nożna ma charakter masowej imprezy i wielu ludzi, nawet nieznających się na piłce, chce brać w niej udział. Drugi aspekt: piłka nożna - podobnie jak inne elementy w życiu - stała się w społeczeństwie namiastką religii. Potrzeba wspólnego przeżycia czegoś emocjonującego z innymi ludźmi jest pochodną pierwotnej potrzeby wiary. Dziś okazję do tego stwarza piłka nożna czy jakiś wielki koncert lub Parada Miłości.
Mniej agresji
tagesschau.de: Kiedyś piłka nożna była domeną mężczyzn. Dzisiaj kobiety i mężczyźni w równym stopniu emocjonują się meczami na przykład w czasie public viewing. Jak dokonała się ta zmiana?
R.D.Precht: To także wiąże się z faktem, że mecze piłki nożnej są dziś raczej masowymi imprezami niż sportowym pojedynkiem czy futbolową wojną. Stało się tak dlatego, że spłaszczeniu i spopularyzowaniu uległa cała kultura. Pamiętam jeszcze, jak w roku 1990 w jednym z kolońskich pubów oglądałem finałowy mecz mundialu: atmosfera była nieznośnie agresywna. Za każdym razem, gdy jakiś niemiecki zawodnik faulował argentyńskiego gracza były oklaski i zachwyt. Fakt, że obecnie na public viewing czy na stadiony przychodzi coraz więcej kobiet sprawił, że piłka nożna się bardziej ucywilizowała. Nie daje się już tak bardzo upustu agresji, lecz raczej radości i zachwytowi. Oczywiście, że wciąż jeszcze są kibole dopuszczający się aktów przemocy, ale to także jest jednym z elementów masowych imprez. Niektórzy wykorzystują je jako okazję do bijatyki i wyżycia agresji. Ale generalnie można powiedzieć, że agresywność związana z piłką nożną osłabła.
tagesschau.de: Czy odnosi się to tylko do piłki nożnej, czy generalnie nasz kraj się zmienił?
R.D.Precht: Agresywność w niemieckim narodzie ogólnie bardzo osłabła. Po raz pierwszy stało się to bardzo wyraźne w czasie mistrzostw świata w 2006 roku. Cały kraj się cieszył i fetował wielkie sportowe wydarzenie. Patriotyzm przerodził się o party-otyzm. To bardzo wielki postęp.
tagesschau.de: Ale też i sami zawodnicy prezentują się inaczej niż kiedyś?
R.D.Precht: Prawdą jest, że mamy bardzo sympatyczną reprezentację. Nie zawsze można było tak powiedzieć o niemieckiej kadrze. Kiedy przyjrzeć się zawodnikom z lat 80-tych, to był to zupełnie inny typ człowieka i zespołu, trochę jak banda zabijaków. Teraz mamy niesłychanie sympatyczną drużynę, miłych facetów, którzy starają się sprawiać wrażenie skromnych. To naprawdę duży powód do radości.
Nie ma identyfikacji z całym krajem
tagesschau.de: Ale my nie tylko cieszymy się razem z zawodnikami, ale także się z nimi identyfikujemy. Dlaczego potrzebujemy takiej identyfikacji?
R.D.Precht: Ciekawe jest to, że tak naprawdę nie można się identyfikować z krajem. Można się identyfikować z rodziną, z kręgiem przyjaciół, czy z dzielnicą miasta, w której się mieszka. Ale jak na przykład żona piekarza z Ludwigshafen ma się identyfikować z profesorem z Oldenburga? Obydwoje nie czują się członkami jednej, wspólnej społeczności. Kraj czy naród liczący 80 mln mieszkańców to wielkość abstrakcyjna. Nie nadaje się ona do identyfikacji, dlatego patriotyzm z natury jest zawsze przesadny, trąci kiczem i patetyzmem. Ale jeżeli identyfikujemy się z zawodnikami na boisku, to jest to okrężna droga do identyfikacji z czymś, co jest dla nas zbyt wielkie. Żeby kolokwialnie użyć fachowego żargonu: Ta jedenastka na trawie jest metonimicznym skrótem tego, czym są Niemcy.
Wszystko to ma bardzo pozytywne działanie: oglądając mecz odreagowujemy frustracje, wrogość i inne skumulowane emocje. To sprawia, że społeczeństwo się uspokaja. W piłce nożnej nie chodzi tylko o radość i szczęście, ale także o smutek i porażki. Przykład: z gry odpadli technicznie świetni Rosjanie, którzy przegrali z dużo słabszymi Grekami. W piłce nie zawsze panuje sprawiedliwość i nie zawsze te właściwe drużyny kwalifikują się do dalszych rozgrywek - to sytuacja znana także z innych momentów w życiu. Czyli piłka nożna odzwierciedla w wielkim skrócie całe życie.
Siła zespołu
tagesschau.de: Kiedy przyjrzeć się dokładniej grze Niemców: co wywołuje taki zachwyt i euforię?
R.D.Precht: Cieszymy się z tego, że mamy taką sympatyczną drużynę, która sprawdza się jako zespół i na turniejach prześciga sama siebie. Holendrzy są przykładem z drugiego bieguna i dlatego zasłużenie odpadli. Właściwie mają lepszych zawodników niż Niemcy, ale nie tworzą zgranego zespołu. Pomimo, że niektórzy niemieccy piłkarze nie dorównują asom holenderskiej kadry, są od nich silniejsi, bo mają za sobą całą drużynę. To jest właśnie receptą na niemiecki sukces i wielką zasługą selekcjonera.
tagesschau.de: Czy właśnie z tego powodu tak kontrowersyjną postacią jest Mario Gomez, który jest typem samotnego wojownika i gwiazdy?
R.D.Precht: Gomez nie cieszy się największą sympatią. Wygląda na aroganta, ale to mylące. Podczas wywiadów sprawia zupełnie inne wrażenie. Czego mu jednak brak - w odróżnieniu od Klosego - to kumplostwo, bliskość z ludźmi. Stąd te błędne interpretacje jego zachowań, jakie kolportowano na początku mistrzostw, że Gomez gra w pojedynkę. Ale kiedy przeanalizuje się jego grę, okazuje się, że to nieprawda.
Więcej tolerancji
tagesschau.de: Czy idea takiej zgranej jedenastki, którą ucieleśnia niemiecka drużyna, jest czymś, co można by było przenieść na całe społeczeństwo, tzn. czy można posłużyć się nią jako wzorcem?
R.D.Precht: Oczywiście, że możnaby się pokusić o taką myśl. Jeżeli weźmie się pod uwagę, jaką sympatią cieszy się Özil czy obydwaj zawodnicy polskiego pochodzenia Podolski i Klose, można to podawać ich za przykład szczególnie udanej integracji. Ale uważam to za zbyt płytkie, bo społeczeństwo działa na bardziej skomplikowanych zasadach. W życiu zawodowym liczą się inne aspekty niż na sportowym boisku. Ogólnie można jednak powiedzieć, że to, iż mamy takich zawodników jak Özil czy Podolski przyczynia się do wzrostu tolerancji wobec cudzoziemców w społeczeństwie.
tagesschau.de: Ostatnie pytanie: jaki wynik typuje Pan na piątkowy mecz?
R.D.Precht: Niemcy będą musieli się namęczyć w pojedynku z Grekami - ale w końcu wygrają 1:0.
tagsschau.de / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek