1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki ekspert: Rząd PiS strzelił bramkę samobójczą

10 marca 2017

W ramach rozprawy z Donaldem Tuskiem rząd PiS strzelił bramkę samobójczą. Dla Niemiec i innych członków Unii bardzo trudno dostrzec w tym jakiekolwiek oznaki konstruktywnej pozycji Warszawy – mówi Dieter Bingen*.

Brüssel - EU-Gipfel - Polnische Ministerpräsidentin  Beata Szydlo
Zdjęcie: Reuters/D. Martinez

DW: Jak Pan ocenia stosunki polsko – niemieckie?

Dieter Bingen*: To zależy, na jaki obszar patrzymy. W dziedzinie gospodarczej, kulturalnej, naukowej, stosunków międzyludzkich, relacje oceniam jako dobre i bardzo dobre. Szanse pogłębienia, rozwoju określiłbym jako duże. Mocno natomiast skomplikowały się stosunki polityczne. Jeszcze przed dwoma laty panował konsensus w kwestii pewnych priorytetów i zasad. Dziś trudno o czymś takim mówić. Obraz pełnej zgodności w sprawach europejskich już nie istnieje. Jednym z skutków tego stanu rzeczy są problemy w relacjach Polski z Komisją Europejską.

DW: Jakie znaczenie dla Niemiec ma w tej sytuacji Polska?

Dieter Bingen: Nadal jest najważniejszym partnerem w Europie Środkowo-Wschodniej. Potencjalnie stanowi główny czynnik stabilizacji w tym regionie. Z tego punktu widzenia Polska mogłaby odegrać istotną rolę w debacie i budowie nowej architektury europejskiej. Bez Polski nie można prowadzić owocnej dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej. Republika Federalna potrzebuje silnych partnerów w UE i jako jednego z nich widzi Polskę. Niemcy nie mają zbyt wielu przyjaciół. Siła gospodarcza, wpływy polityczne i czynienie z tego użytku prowadzą do swoistego osamotnienia…

Prof. Dieter BingenZdjęcie: Roman Größer

DW: Ale sądzi Pan, że z obecnym rządem w Warszawie można myśleć o takim partnerstwie?

Dieter Bingen: Przedstawiłem sprawę z punktu widzenia interesów niemieckich. Spojrzenie polskie jest dziś odmienne. Według mojej oceny, rząd PiS nie ma jednolitej, wolnej od sprzeczności, polityki europejskiej. Również w polityce wobec Niemiec dostrzegam wiele sprzeczności. Odnotowaliśmy nie tylko nieprzyjemne publikacje mediów bliskich PiS, ale też – zwłaszcza bezpośrednio po przejęciu władzy – nieprzyjazne wypowiedzi ministra spraw zagranicznych i innych członków rządu pani Beaty Szydło. Nastąpiła instrumentalizacja Niemiec dla celów polityki wewnętrznej. Małe sojusze mają pomóc Warszawie w prowadzeniu w Unii Europejskiej polityki obok Niemiec czy też omijającej Niemcy. Ale nie pomagają, bo dla takiej polityki nie ma partnerów. W ostatnich miesiącach obserwujemy korekty tej linii politycznej, a nawet wolę konsensusu w wybranych przez PiS dziedzinach. Rząd  pani Szydło przekonał się bowiem, że bez Niemiec nie da się prowadzić skutecznej polityki na tak istotnych dla Polski polach jak bezpieczeństwo, obrona, energetyka, migracja.

A zatem, z tej perspektywy Niemcy są ważne, ale nie zmienia to antyniemieckiego nastawienia na użytek wewnętrzny. Mam tu na myśli nie tylko głosy mediów, lecz także sygnały, wysyłane przez Jarosława Kaczyńskiego. W efekcie powstaje obraz polityki nieklarownej, bogatej w sprzeczności. Moim zdaniem, nie może ona przynieść powodzenia ponieważ – po drugiej stronie – polityka niemiecka kieruje się rozsądkiem, powściągliwością i nie stwarza pretekstów, by atakować ją jako skierowaną przeciw Polsce.

DW: Na tym tle – co Pan sądzi o zgłoszonej nieoczekiwanie przez Polskę kandydaturze Jacka Saryusz-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej?

Dieter Bingen: Uważam, że w ramach rozprawy z Donaldem Tuskiem rząd PiS strzelił bramkę samobójczą. Dla Niemiec i innych członków Unii bardzo trudno dostrzec w tym jakiekolwiek oznaki konstruktywnej pozycji Warszawy. Jest to raczej objaw walki politycznej (Kulturkampf) w sferze polityki zagranicznej; „patrioci” zmagają się ze „zdrajcami”. Innymi słowy: tylko my jesteśmy dobrymi Polakami. Ideologizacja polityki, również zagranicznej, poddaje w wątpliwość demokrację i pluralizm społeczeństwa,a to w konsekwencji może doprowadzić do państwa autorytarnego. Ideologizacja przekreśla wspólnotę ocen praworządności i grozi Polsce marginalizacją w łonie Unii Europejskiej.

Przedstawianie pani kanclerz czy innym oficjalnym gościom z zagranicy polskiego polityka jako zdrajcy podsuwa myśl o sytuacji odwrotnej. Wyobraźmy sobie, że pan Schulz przyjeżdża do Warszawy i mówi o swym rywalu nie jako o przeciwniku politycznym, ale piętnuje go wobec gospodarzy jako złego Niemca; to żaden partner dla was…  Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Dla siewcy wiatru skutki w Niemczech byłyby katastrofalne!

DW: Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiał Michał Jaranowski

*Prof. dr Dieter Bingen (ur. 1952), niemiecki politolog i historyk, od 1999 roku dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt. Autor wielu publikacji na temat stosunków polsko-niemieckich.