Niemiecki jazz
3 listopada 2006Jazz pojawił się w Niemczech na początku lat 20-tych. W czasach III Rzeszy jako zakazany owoc symbolizował wolność i demokrację. Jego renesans w zachodniej części Niemiec rozpoczął się po wojnie za sprawą stacjonujących tu wojsk amerykańskich. Starsze pokolenie niemiecieckich jazzmanów wychowywało się bowiem na audycjach berlińskiej stacji RIAS – to skrót od "Radio in American Sektor".
Dopiero w latach 60-tych Niemcom udało się uwolnić od niewolniczego naśladowania amerykańskich wzroców i wnieść do muzyki jazzowej własną nutę. Najbardziej znani niemieccy jazzmani starszego pokolenia to nieżyjący już puzonista Albert Mangelsdorff, klarnecista Michael Riessler i saksofonista Peter Brötzmann. Szef jednego z najważniejszych niemieckich festiwali jazzowych, który właśnie rozpoczął się w Leverkusen, Rainer Michalke, ubolewa jednak nad tym, że niemieckim jazzmanom ciężko jest zdobyć międzynarodową sławę.
- Na tych trzech nazwiskach kończy się lista sław. Chyba więc nie mamy do zaproponowania zbyt wiele w międzynarodowej lidze. Mimo to śmiem twierdzić, że obecnie jazz w Niemczech jest na tak dobrym poziomie jak nigdy dotąd - mówi.
Z opinią tą zgadza się też inny ekspert, Wolfram Knauer, szef Instytutu Jazzowego w Darmstadt. Jego zdaniem w Niemczech jest wiele bardzo kreatywnych talentów, którzy poszukują własnego stylu.
- Tych młodych muzyków cechuje przede wszystkim otwartość na inne style. Grają zarówno jazz, jak i soul, pop czy nawet muzykę poważną - uważa Knauer.
Przykładem poszukiwania własnego stylu jest berliński zespół „Der Rote Bereich”. Grupa muzyków skupiona wokół gitarzysty Franka Möbusa odważnie próbuje łączyć jazz z rockiem a nawet muzyką dodekafoniczną. Być może ten oryginalny berliński jazz zdobędzie sobie wkrótce sympatyków i zagranicą …