1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki rynek pracy nadal zamknięty dla Polaków

Rozalia Romaniec, DW Berlin29 maja 2008

Pomimo zapowiedzi Francji o chęci otwarcia rynku pracy, niemiecki rynek pozostanie zamknięty dla Polaków do 2011 roku. Przed tą datą na zniesienie ograniczeń mogą liczyć jedynie przedstawiciele niektórych zawodów.

Bez polskich pracowników nie byłoby niemieckich szparagów. Polacy na polu w Brandenburgii
Bez polskich pracowników nie byłoby niemieckich szparagów. Polacy na polu w BrandenburgiiZdjęcie: picture alliance / dpa

Z obecnego stanu rzeczy najbardziej niezadowoleni są niemieccy przedsiębiorcy. Większość z nich jest zdania, że Niemcom potrzebni są zagraniczni pracownicy. Podobnego zdania jest opozycja. Obserwatorzy są jednak zdania, że chęć utrzymania okresów przejściowych to decyzja mniej ekonomiczna, a bardziej polityczna.

- Jest wielu kolegów w mojej frakcji, którzy opowiadają się za otwarciem rynku pracy, jednak są powody, dla których nasza partia nie chce takiej decyzji. Ma to wiele wspólnego z problemem płac minimalnych, o które jeszcze walczymy i co do których na razie brak porozumienia. Inny powód to zbliżające się wybory do Bundestagu - potwierdza polityk SPD, Angelica Schwall-Düren.

Politycy wielkiej koalicji nie mają odwagi otworzyć rynku, bo zdają sobie sprawę, że taka decyzja byłaby wodą na młyn niektórych partii ekstremistycznych, Mógłby to być także powód do krytyki ze strony partnera w koalicji. Dlatego wszystko wskazuje na to, że na jesień dojdzie do decyzji o ostatnim przedłużeniu ograniczeń w dostępie do rynku pracy o kolejne dwa lata, czyli do roku 2011.


Opozycja krytykuje


Najbardziej krytyczni wobec stanowiska koalicji są liberałowie. Nic dziwnego - FDP to partia reprezentująca interesy przedsiębiorców. Dlatego od początku opowiadała się za otwarciem niemieckiego rynku pracy dla pracowników z nowych krajów Unii Europejskiej. Coraz mniejsze bezrobocie w Niemczech oraz prognozy, według których już za parę lat brak siły roboczej ma się okazać poważnym problemem, przemawiają za otwarciem rynku.

- Po pierwsze obniżyłoby to liczbę osób pracujących na czarno, po drugie zniknęłyby jednoosobowe pseudo-firmy. Poza tym doświadczenia innych krajów potwierdzają, że otwarcie rynku wpływa pozytywnie na rozwój gospodarczy - argumentuje Michael Loening z FDP.

Polityk wskazał też na dość niecodzienne zjawisko - w kwestii okresów przejściowych, liberałowie zgadzają się nawet ... z politykami Partii Lewicy.

- Burmistrzowie i premierzy landów na wschodzie Niemiec żądają wręcz otwarcia rynku pracy dla Polaków oraz obywateli nowych krajów Unii, bo wiele wskazuje na to, że ożywiłoby to ich rozwój. Nawet w Berlinie senator ds. gospodarki z Partii Lewicy żąda otwarcia rynku. Moim zdaniem CDU i SPD boją się i dlatego nie są zdolni do podjęcia takiej decyzji.

Niedawno Komisja Europejska zapowiedziała jednak dokładne sprawdzenie uzasadnienia niemieckiego wniosku rządu w sprawie przedłużenia okresów przejściowych. Koalicja zdaje sobie z tego sprawę i najwyraźniej szuka kompromisu.

- W ramach koalicji trwają rozmowy na ten temat i wygląda na to, że koalicja porozumie się w sprawie dalszego otwarcia. Nie będzie więc tak, że wszystkie obecne ograniczenia pozostaną. Zakładam, że dojdzie do otwarcia rynku np. dla dalszych grup zawodowych, na razie jednak nie ma jeszcze konkretów - twierdzi posłanka Schwall-Düren.

Już teraz kilka grup zawodowych nie potrzebuje pozwolenia na pracę w Niemczech. Należą do nich: lekarze, informatycy oraz inżynierowie. Od przyszłego roku mogą się pojawić na tej liście dalsze zawody.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej