1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki rząd wysyła Bundeswehrę na wojnę z PI

Róża Romaniec1 grudnia 2015

Niemiecki rząd podjął uchwałę w sprawie udziału Bundeswehry w działaniach koalicji antyterrorystycznej przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii i Iraku. Berlin chce przeznaczyć na ten cel 134 mln euro.

Deutschland Bundeswehr Tankflugzeug Airbus 310 MRTT
Niemieckie tankowceZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Wüstneck

Niemieckie wojsko uczestniczyć ma w patrolach morskich oraz lotniczych jak również w misjach zwiadowczych. 16-stronicowy tekst uchwały przygotowały w Berlinie ministerstwa obrony i spraw zagranicznych. Dziś (1.12.2015) tekst został przyjęty przez rząd.

Przewidziany jest udział 1200 żołnierzy. Do walki z Państwem Islamskim mają zostać użyte myśliwce typu Tornado wyposażone w odpowiedni specjalistyczny sprzęt zwiadowczy oraz satelity pozostające na wyposażeniu Bundeswehry. Ministerstwo obrony chce wysłać samolot-cysternę, fregatę do ochrony francuskiego lostniskowca "Charles de Gaulle" oraz sztabowców.

Teren walk Bundeswehry

Operacje Bundeswehry objęłyby tereny kontrolowane przez PI w Syrii i Iraku, jak również wschodnią część Morza Sródziemnego, Morze Czerwone, Zatokę Perską oraz "graniczące strefy morskie".

Jeżeli skalkulowane koszty udziału Bundeswehry w działaniach koalicji antyterrorystycznej przeciwko Państwu Islamskiemu mają wynieść 134 mln euro, byłoby to zdecydowanie mniej, niż w najbardziej intensywnej fazie misji wojskowej w Afganistanie. Wtedy koszt obecności Bundeswehry na miejscu sięgał miliarda euro.

Obecna uchwała przewiduje udział w koalicji antyterrorystycznej do końca 2016 roku. Głosowanie Bundestagu nad uchwałą przewidziano już na najbliższy piątek (4.12.2015).

Po roku konieczny będzie ponowny mandat Bundestagu.

Podstawa prawna

Rząd powołuje się w niej na zapis w karcie ONZ o prawie do zbiorowej obrony oraz na rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ, w których organizacja ta nawołuje do działań przeciwko PI. Niemcy wskazują też na francuską prośbę o udzielenie pomocy na podstawie art. 42 Traktatu Europejskiego.

Marynarka wojskowa BundeswehryZdjęcie: picture-alliance/rtn

Zapewnia on pomoc krajów UE, jeżeli w jednym z nich dojdzie do ataku zbrojnego. Uchwała nie ma natomiast klasycznego mandatu ONZ, o który upomina się opozycja w Berlinie.

"Walka przeciwko PI może potrwać 10 lat i dłużej"

Przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Bundeswehry, André Wüstner, uważa, że działania Bundeswehry przeciwko PI mogą potrwać co najmniej 10 lat. W wywiadzie telewizyjnym dla ARD zauważył, że islamscy terroryści są obecni nie tylko w Iraku i Syrii, lecz również w Północnej Afryce i Mali. Jego zdaniem same ataki z powietrza nie zmuszą PI do odwrotu. "Kto chce poważnie zwalczać Państwo Islamskie, musi mieć szerszą koncepcję walki, nie tylko za pomocą środków wojskowych", powiedział Wüstner.

Zieloni już zapowiedzieli, że są przeciwni udzieleniu naprędce takiego mandatu. Ich zdaniem "jest to jedna z największych i najniebezpieczniejszych operacji w historii Bundeswehry", w której na razie "brakuje konkretnego celu działań". Lewica kategorycznie odrzuca udział Bundeswehry w Syrii i Iraku.

Z Asadem czy bez?

Także wewnątrz rządu panuje jeszcze niepewność odnośnie kształtu koalicji antyterrorystycznej. Podczas, gdy minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier (SPD) przekonywał, że rząd musi "zmobilizować wszystkie siły" do walki przeciwko PI, w tym "również oddziały wojskowe syryjskiego rządu", minister obrony jest temu przeciwna.

FrankWalter Steinmeier (SPD) i Ursula von der Leyen (CDU) jeszcze dyskutują o roli Asada w walce Europejczyków przeciwko ISZdjęcie: picture-alliance/dpa/K. Nietfeld

Steinmeier mówił, że "syryjski rząd ma teraz okazję pokazać, czy naprawdę chce walczyć z terrorystami, czy też wciąż używa bomb beczkowych i broni chemicznej przeciwko własnemu narodowi". Von der Leyen podkreśla natomiast, iż "nie będzie przyszłości z Asadem". Zaznacza też, że "nie będzie współpracy z oddziałami syryjskiego wojska pod dowództwem Asada". Von der Leyen powiedziała, że "dyktator z Damaszku "będzie musiał kiedyś odpowiedzieć za bomby z gwoździami i gas trujący, których używał przeciwko własnemu społeczeństwu".

dpa,rtr,afp / Róża Romaniec

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej