Niemiecki sąd zakazał monitorowania zboczeńców seksualnych
24 lutego 2013Policja nie może już obserwować zboczeńca seksualnego z Badenii-Wirtembergii, zwolnionego z aresztu prewencyjnego, ponieważ do wniosku o stałą obserwację policji brakuje podstawy ustawowej. Taki werdykt wydał teraz Sąd Administracyjny we Fryburgu. Według sądu również seryjny gwałciciel ma prawo „do sfery prywatnej także poza domem”. Wątpliwości w tej sprawie pojawiły się już jesienią 2011 roku. Mimo to ustawodawca nie zareagował.
Tymczasem w grudniu 2012 roku Federalny Trybunał Konstytucjny wydał orzeczenie, w którym zaznaczył, że stała obserwacja zboczeńca wymaga podstawy ustawowej.
Były gwałciciel pod obserwacją policji
53-letni mężczyzna, który w latach 70. i 80. dopuścił się wielokrotnie gwałtu i 20 lat spędził w więzieniu, został w 2010 roku wypuszczony na wolność.
Od dnia zwolnienia dwóch policjantów w cywilu ani na chwilę nie spuszczało go z oczu, gdy przebywał poza domem.
Przepisy ustawy o policji nie są według Sądu Administracyjnego wystarczającą podstawą monitoringu. Stała obserwacja jest ciężkim naruszeniem praw podstawowych. Według ostatniej ekspertyzy, pochodzącej jeszcze z czasów aresztu prewencyjnego, brakowało dostatecznych podstaw do wskazania gwałciciela jako zagrożenie dla ogółu.
Nie musi kooperować z policją
Zdaniem sądu mężczyzna ten nie jest zagrożeniem dla ogółu, ponieważ nie kooperował z obserwującymi go policjantami. Sąd orzekł, że nie jest on do tego zobowiązany; zasadniczo może się zachowywać „jak każdy inny wolny człowiek” i nie musi też meldować policji, że wybiera się na przykład na wycieczkę rowerową.
Wyrok nie jest prawomocny.
Na początku lutego również Trybunał Administracyjny w Mannheimie przerwał stałą obserwację byłego więżnia. Uzasadnił to brakiem zagrożenia z jego strony.
dpa, s-o / Iwona D. Metzner
red. odp.: Monika Skarżyńska