Niemiecki szpagat
5 grudnia 2005
Frank-Walter Steinmeier nie jest w Moskwie postacią nieznaną. Wręcz przeciwnie - dzisiejszy minister spraw zagranicznych w rządzie Angeli Merkel był szefem Urzędu Kanclerskiego Gerharda Schrödera i zdaniem wielu obserwatorów jednym z architektów polityki rosyjskiej Berlina poprzedniego rządu. Tym niemniej po wizytach Angeli Merkel w Paryżu i w Warszawie w Moskwie z uwagą wsłuchiwano się w każde słowo Steinmeiera.
”Możemy oprzeć się na dobrych, bilateralnych stosunkach niemiecko-rosyjskich, i dotyczy to nie tylko świetnych stosunków gospodarczych, zwłaszcza w sektorze energetycznym, lecz także i wymiany kulturalnej – to solidny fundament naszych stosunków, nad którymi nadal będziemy pracować” – deklarował gość z Berlina.
Sektor energetyczny – to kość niezgody na linii Warszawa-Berlin. Kiedy Steinmeier w rozmowie z Sergiejem Ławrowem, szefem dyplomacji na Kremlu, wspomniał o polsko-niemieckiej grupie roboczej, której powołanie było wynikiem wizyty Angeli Merkel w Warszawie (ma ona zająć się sprawą gazociągu bałtyckiego) zniecierpliwiony Ławrow przerwał gościowi z Berlina w pół zdania pytając patrząc spod oka: Frank, jaka grupa robocza?!
Niemiecki dyplomata poruszył także kwestię czeczeńską. Mówiąc o krytykowanych jako niewiele mających wspólnego z demokracją wyborach w Czeczenii Steinmeier zauważył, że to postęp, że w ogóle do nich doszło. Ławrow zaatakował OBWE, która ostro skrytykowała te wybory, zarzucając Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie tchórzostwo, bowiem nie wysłała ona z powodów bezpieczeństwa obserwatorów do Czeczenii.
Prezydent Rosji, Wladimir Putin, zaprosił do Moskwy kanclerz Niemiec. Angela Merkel przyjedzie do stolicy Rosji w połowie stycznia. Z uwagi na irytacje Kremla w związku ze zbliżeniem Berlina do Warszawy termin ten ma zapewne nie tylko grzecznościowe znaczenie.