Niemieckie banki w opałach. "Odzyskanie zaufania"
30 września 2016Kurs akcji jest zawsze dobrym wskaźnikiem stanu przedsiębiorstwa. Kiedy krzywa rośnie, oznacza to, że inwestorzy chętni są lokować tam swoje pieniądze. Kiedy kurs spada, świadczy to o spadającym zaufaniu inwestorów. Według tych wskaźników nie ma właściwie nikogo już, kto by wierzył w pomyślny rozwój dwóch największych niemieckich banków.
Zwolnienia i zero dywidend
Wartość akcji Deutsche Bank spadła do rekordowo niskiego poziomu - w piątek (30.09.2016) poniżej 10 euro. Kiedy bank przejmował nowy szef John Cryan, wartość akcji była trzykrotnie wyższa. Tylko nieco lepiej jest z akcjami Commerzbanku: od początku tego roku akcja straciła 35 proc. wartości.
Czwartkowa (29.09.2016) informacja, że Commerzbank planuje likwidację 9600 etatów spowodowała dalszy spadek kursu jego akcji. W ubiegłym roku bank ten, po raz pierwszy od kryzysu finansowego, wypłacił swoim udziałowcom dywidendy. W bieżącym roku nie będzie jednak o tym mowy.
Deutsche Bank planuje także redukcje pracowników - na pierwszym etapie chce zlikwidować 3000 miejsc pracy, lecz to nie wystarczy by największy niemiecki bank wykaraskał się z kłopotów.
Struktury obydwu banków stają się do siebie coraz bardziej podobne, zaznacza portal Boerse Online i podejrzewa, że ułatwić by to mogło ich fuzję pod koniec restrukturyzacji.
Skąd brać pieniądze?
Amerykański Departament Sprawiedliwości ma zamiar wystąpić do sądu z pozwem przeciwko Deutsche Bank ze względu na jej obroty ”trefnymi” hipotekami na przedpolu kryzysu finansowego i domaga się 12,5 mld kary.
Deutsche Bank co prawda pośpiesznie wyjaśniał, że sumy płacone po ugodowym rozwiązaniu sporu, są zawsze znacznie niższe, ale ten przypadek jest tylko jedną z prawie 8000 skarg na Deutsche Bank, czekających na rozstrzygnięcie. Do połowy roku 2016 frankfurcka centrala na zaspokojenie tych roszczeń odłożyła na czarną godzinę 5,5 mld euro, ale to może nie wystarczyć. Wartość giełdowa Deutsche Bank szacowana jest na niecałe 14,6 mld euro.
Trudne warunki do działalności
Generalnie niemieckie banki, także te mniejsze, ledwo zipią. Polityka niskich stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego odbiera im główne pole działalności. Utrzymywanie filii, doradzanie klientom kosztuje czas i pieniądze. Odczuwają to w Niemczech wszyscy, łącznie z klientami, bo prawie każdy bank podwyższył tymczasem opłaty za prowadzenie kont. Niektóre banki nawet każą płacić sobie tzw. karne odsetki za przechowywanie wysokich wkładów oszczędnościowych.
Internetowe konta bankowe
Do tego klasycznym bankom po piętach depcze konkurencja w Internecie. Tak zwane banki bezpośrednie, bez własnych filii, obsługują klientów z minimalnym nakładem personelu i wykorzystują bankomaty stacjonarnej konkurencji. Najpoważniejszą konkurencją są młode startupy w branży finansowej tzw. FinTech, oferujące pojedyncze usługi klasycznego serwisu bankowego, przy czym ich nie dotyczą restrykcje narzucone dużym instytucjom finansowym.
Aby móc utrzymać się na rynku, klasyczne banki muszą więc zareagować na konkurencję, jaka działa w sieci.
- Wszystko, co da się ucyfrowić, będzie ucyfrowione - zapowiedział szef Commerzbanku Martin Zielke już w sierpniu br. Oznacza to, że potrzeba będzie znacznie mniej pracowników.
Klasycznych banków już nie będzie
- Bankowości nie można uznać za wymierające rzemiosło, ale banków w obecnej formie za 10 lat już nie będzie - twierdzi Hans Peter Burghof, profesor i ekspert ds. bankowości z uniwersytetu Hohenheim w rozmowie z Deutsche Welle. Tyle, że proces adaptacji potrzebuje czasu a akcjonariusze chcą szybkich wyników. Odzyskanie ich zaufania będzie trudne, przypuszcza ekspert.
Hilke Fischer / Małgorzata Matzke