1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie gazety: Można też demonstrować własną głupotę

11 maja 2020

Niemieckie dzienniki komentują w poniedziałek (11.05.2020) demonstracje przeciwko ograniczeniom odbywające się w niemieckich miastach i powątpiewają w rozsądek demonstrujących.

Demonstracja w Berlinie
Zdjęcie: AFP/J. Macdougall

„Muenchner Merkur” pisze, że „to są zdjęcia, które każą powątpiewać w rozsądek: 3000 osób bez zachowania dystansu na monachijskim Placu Mariackim, tysiące demonstrują ściśnięci w innych miastach; ludzie ze zrozumiałymi prośbami ramię w ramię kroczą z obłąkanymi wyznawcami teorii spiskowych, prawicowymi i lewicowymi radykałami”. Dziennik zaznacza, że w ten sposób degeneracji ulega cały sens ochrony przed infekcją: młodzi, zdrowi ludzie chronią starszych, schorowanych i grupę pacjentów wysokiego ryzyka. „Takie zdjęcia są niczym uderzenie w twarz harującego niestrudzenie personelu medycznego w szpitalach, ale i ludzi na co dzień, którzy tygodniami trenowali sztukę rezygnacji”.

Według „Nuernberger Nachrichten” fakt, że „nie doszło do tej pory do katastrofy, nie oznacza, że podstawowe założenia były złe, a tylko tyle, że środki zapobiegawcze były prawidłowe”. Dziennik z Norymbergii powołuje się na słowa socjologa Armina Nassehi, który niedawno w jednym z wywiadów nazwał to „paradoksem prewencyjnym”. Sęk w tym, że szkód których udało się uniknąć, nie widać, pisze gazeta. „Widoczne byłyby fatalne skutki drugiej fali, której obyśmy uniknęli”. Jak pisze gazeta, należy zakładać, że wtedy polityczną odpowiedzialność ponieśliby nie ci, którzy umniejszają znaczenia problemu lub wyznawcy teorii spiskowych, ale ci, którzy odpuścili na naleganie. „Kryzysy są czasem rządzących - z pełnym tego ryzykiem”.

„Westfalen-Blatt” zaznacza, że to „bez wątpienia nieoceniony przywilej naszego państwa prawa, że można tu demonstrować niemal w każdej sprawie - za i przeciw i że można twierdzić to i owo”. Dziennik pisze, że o ile krytyka trwających od tygodni ograniczeń podstawowych praw podczas koronakryzysu może się uzasadniać, o tyle „owe protesty są narażone na przejęcie przez skrajnych prawicowców lub wyznawców teorii spiskowych”. Gazeta dodaje, że jeżeli w takiej sytuacji eksponowaną pozycję zajmują przedstawiciele kościoła lub wybrani reprezentanci narodu, jak kardynał Gerhard Ludwig Mueller czy poseł FDP Thomas Kemmerich i nawet przez krótki czas premier Turyngii, „pozostaje jedynie powiedzieć: „Można też demonstrować swoją własną głupotę”.

Protesty przeciwko ograniczeniom związanym z epidemią koronawirusa odbywają się w wielu niemieckich miastachZdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Sommer

„Rhein-Zeitung" ocenia, że ten, kto rezygnuje z masek, nie zachowuje odległości i nawołuje do tego, by przeciwstawić się politykom, bo chodziło tylko o „urojenia”, ten przyczynia się do tego, że podstawy do zniesienia ograniczeń znikną szybciej niż się pojawiły. Dziennik z Koblencji przypomina, że „osiągnęliśmy teraz taki poziom nowych infekcji, który kilka tygodni temu powodowałby zrozumienie zamrożenia życia publicznego”. Według gazety „szerzący się brak rozsądku każe zadać podstawowe pytanie: czy może zdarzyć się tak, że koronawirus zmutuje globalny test na inteligencję? Okaże się wówczas, czy ludzkość jest wystarczająco mądra, by przeżyć”.

„Frankfurter Rundschau” komentuje, że „to wprawdzie głupota, ale pełne prawo Xaviera Naidoo, Kena Jebsena i innych oszołomów do wypuszczania każdego dnia w świat ich obłąkanych pomysłów”. Dziennik zaznacza, że nikt nie może, ale i nie chce im tego zakazać i chociażby już to obala ich przekonanie o „dyktaturze poglądów”. Zdaniem gazety jest dokładnie przeciwnie. „Wolność słowa ma w Niemczech tak wielkie znaczenie, że nawet w czasie pandemii demonstracje, takie jak ta w Stuttgarcie, są dozwolone i to przy założeniu, że mogą stanowić zagrożenie infekcji”. Dziennik stwierdza, że „możemy i musimy wytrzymać, że przez kilka tygodni wolność słowa będzie przez niektórych w ten sposób nadużywana. Powinniśmy im jednak zaprzeczać. Szczególnie w okresie niepewności, w którym u wielu przybierają na sile obawy ale i tęsknota za rzekomo prostymi tłumaczeniami. Obowiązkiem światłych jest odpieranie krytyki pogubionych i uwodzących”. Dziennik wyraża opinię, że „inaczej niż w przypadku demonstracji, chodzi tu w istocie o obronę naszej demokracji”.