Prasa o parytecie płci: Bundestag to nie kraj w soczewce
3 lutego 2021„Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje: „Po tym, jak ustawy o parytecie nie mogły wejść w życie na szczeblu landów z powodów konstytucyjnych, teraz jest już jasne, że ustawodawca federalny nie jest zobowiązany do zapewnienia równości płci w Bundestagu. Tego, że skarga (na brak parytetu na listach wyborczych - red.) poległa w Federalnym Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe, należało się spodziewać, ale to nie znaczy, że sprawa zniknęła. (...) Jeżeli państwo dyktuje prywatnym przedsiębiorstwom, w jaki sposób mają być tworzone ich gremia, to odchodzi od demokratycznego porządku w kierunku państwa autorytarnego. (…) Długo trzeba było walczyć o demokrację; podziurawienie jej jest dużo prostsze.”
„Reutlinger General-Anzeiger” zauważa: „Posłowie Bundestagu, kobiety czy mężczyźni, konserwatyści czy lewicowcy, powinni reprezentować cały naród i muszą przed nim odpowiadać. Nie powinni zwłaszcza kierować się własnymi interesami i nie uprawiać też polityki na rzecz kobiet. Ich zadaniem jest znalezienie równowagi między grupami społecznymi. To zabezpiecza pokój.”
„Stuttgarter Zeitung” pisze: „Wydaje się, że panuje zgoda co do tego, że ustawodawca także w przyszłości nie będzie musiał zapewniać parytetu na listach wyborczych. W końcu, zgodnie z uzasadnieniem sędziów Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe, parlament nie jest po prostu pomniejszonym obrazem elektoratu. Ale obowiązek i możliwość to dwie różne rzeczy. Decyzja Trybunału nie wyklucza całkowicie możliwości uregulowania tej kwestii w drodze ustawy. A tak przy okazji, Trybunałowi nie można zarzucić podjęcia decyzji napędzanej testosteronem. Sędziami w Drugim Senacie są trzej mężczyźni i pięć kobiet, a decyzja była jednogłośna.”
W „Die Rheinpfalz” czytamy: „Demokracja przedstawicielska nie oznacza, że parlament jest jak społeczeństwo w soczewce. Jeśli mamy wprowadzić parytety płci, to dlaczego nie religii i zawodów - wreszcie więcej kasjerów i pielęgniarek jako posłów, a mniej nauczycieli i prawników? Wolne wybory to nie kurs matematyki. A może to urzędy statystyczne powinny decydować o składzie Bundestagu? Jednak przede wszystkim: reprezentacja narodu to praca dla wszystkich. Więcej kobiet w parlamencie nie gwarantuje lepszej reprezentacji interesów kobiet.”