1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie media o Polsce

Róża Romaniec31 grudnia 2015

Przyjęcie ustawy medialnej przez Sejm jest szeroko komentowane na łamach niemieckiej prasy. Media elektroniczne i zwykłe gazety poświęcają temu tematowi sporo uwagi. Oto wybrane fragmenty.

Jaroslaw Kaczynski Polen Parlament Warschau
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M.Wlodarczyk

BILD

Poprzez zmianę ustawy medialnej partia PiS chce przekształcić media publiczne w instytuty narodowe. Jako pierwszy krok planuje się wymianę dotychczasowych zarządów. Ich wybór będzie w przyszłości w dużej mierze zależał od rządu. Wcześniej wiele europejskich związków dziennikarskich i organizacji zrzeszających media ostro krytykowało plany Warszawy w tym kierunku zarzucając rządowi PiS chęć podporządkowania sobie mediów.

Rheinische Post

To co obecnie dzieje się w Polsce ma niewiele wspólnego z reformami, lecz raczej z szeroką przebudową państwa. Nowy polski rząd został wybrany w demokratycznych wyborach. W związku z tym ma wolność działania. To nie oznacza jednak, przynajmniej według standardów unijnych, że można dowolnie kształtować państwo prawa według swego widzimisię, tak jak przycina się żywopłot. Kto tak postępuje, szkodzi swojemu krajowi i jego reputacji.

Polska zyskała w UE na wpływach. Donald Tusk, niegdyś szef rządu, jest dziś przewodniczącym Rady Europejskiej. W próbach ograniczenia kryzysu na Ukrainie Polska odgrywała ważną rolę. Po wyborach, w których partia PiS zdobyła absolutną większość, dochodzi do rygorystycznego postępowania przeciwko Trybunałowi Konstytucyjnemu oraz mediom. Trybunał został w dużym stopniu pozbawiony swojej funkcji kontrolnej, a radio i telewizja zostały mediami narodowymi, które mają się troszczyć o sprawy kulturalne i historyczne. Co to oznacza - o tym decyduje państwo. Ich prezesi i członkowie zarządu mają być nominowani; a to dopiero początek zmian.

Frankfurter Allgemeine Zeitung

Polska stała się w ciągu paru lat już trzecim państwem na wschodzie UE, w których wyłonione w wolnych wyborach rządy łamią zasady demokracji aby uzyskać kontrolę nad instytucjami państwowymi. UE nie potrafi sobie do tej pory z tym poradzić.

Wydarzenia w Polsce są zaostrzeniem węgierskiego dylematu: Nowy rząd w Warszawie ma z demokratycznego punktu widzenia nie tylko słabszą legitymację od węgierskiego, ale także dopuszcza się demontażu fundamentów państwa prawa o wiele szybciej i brutalniej. Pod tym względem jest on bliższy rumuńskim postkomunistom niż Węgrom o podobnych przekonaniach. Polska była w ostatnich latach jednym z filarów, na których mogła się oprzeć znajdująca się w kryzysie UE. Właśnie dlatego Polska ma spory potencjał zdolny wpędzić UE w poważne problemy.

Rząd w Warszawie stara się rozdzielić politykę wewnętrzną od zagranicznej, co też wyraźnie sygnalizuje. Nawet zawzięty dogmatyk Jarosław Kaczyński wydaje się zdawać sobie sprawę, jak bardzo Polska jest uzależniona gospodarczo od UE, a w obliczu agresywnej polityki Rosji także w polityce bezpieczeństwa. Ale jeżeli Kaczyński i jego PiS bądą działali tak, jak to już pokazali, eliminując Trybunał Konstytucyjny, wtedy polityka wewnętrzna i zagraniczna staną się nierozdzielne. Właściwie UE musiałaby już teraz ostro zareagować. Tak, jak trzy lata temu uczyniła to w przypadku Rumunii. Na razie jednak tego nie robi.

Metodami jakie wtedy zastosowała wobec Bukaresztu, Unia nie zaszłaby teraz daleko. Przeświadczony o swojej racji Jarosław Kaczyński raczej się łatwo nie podda, tylko doprowadzi do eskalacji konfliktu. Unijne problemy z Rumunią z 2012 roku są niczym w porównaniu z zaburzeniami, które grożą UE w przypadku Polski. I to w okresie, kiedy z Zachodu nadciągają dalsze zagrożenia w postaci referendum w sprawie brytyjskiego członkostwa w UE lub możliwego zwycięstwa Frontu Narodowego we Francji.

Opr. Róża Romaniec