1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie media: Rosyjscy szpiedzy zmieniają taktykę

12 maja 2022

Z Europy wydalono już ok. 400 osób podejrzanych o szpiegowanie na rzecz Rosji. Ale Moskwa nie rezygnuje z prób pozyskiwania niejawnych informacji.

Deutschland Berlin | Russische Botschaft
Ambasada Rosji w Berlinie Zdjęcie: Vyacheslav Filippov/TASS/imago images

Po rosyjskiej napaści na Ukrainę kraje Europy z coraz większą nieufnością spoglądają na pracowników rosyjskich placówek dyplomatycznych. Tylko z Niemiec wyproszono już 40 dyplomatów, których podejrzewano o szpiegostwo. W całej Europie to około 400 osób – wylicza niemiecka telewizja publiczna ARD.

Ogłaszając wydalenie rosyjskich dyplomatów z Niemiec minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock tłumaczyła, że są to osoby, które wcale nie zajmowały się dyplomacją tylko przez lata „systematycznie działały przeciwko naszej wolności i przeciwko spójności naszego społeczeństwa”.

ARD przypomina, że chodziło głównie o pracowników rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i wywiadu zagranicznego SWR. Berlin nie zgodził się na zastąpienie ich kimś innym, co oznacza, że liczba rosyjskich dyplomatów w Niemczech wyraźnie się zmniejszyła.

Moskwa musi zmienić metody

„Przymusowe wycofanie setek, częściowo bardzo doświadczonych agentów tajnych służb ocenia się jako dotkliwy cios. Europejskie służby bezpieczeństwa wychodzą z założenia, że Rosja będzie teraz musiała zmodyfikować swoją działalność szpiegowską, aby dalej zdobywać informację z obszaru polityki, gospodarki, wojskowości i badań” - czytamy na stronach ARD.

Eksperci do spraw bezpieczeństwa, na których powołują się dziennikarze niemieckiej telewizji, przewidują, że zwiększy się intensywność ataków hakerskich, zwłaszcza w cele posiadające informacje o polityce energetycznej, sankcjach i zbrojeniach. ARD przytacza też opinie polskich służb, które ostrzegały przed inwigilacją rosyjskich opozycjonistów i ukraińskich aktywistów.

„Ale także stare metody dobrze znane z czasów zimnej wojny mogą przeżywać swój renesans” - czytamy. Eksperci spodziewają się większej aktywności tak zwanych podróżujących agentów, czyli osób, posługujących się fałszywą tożsamością, którzy przebywają w danym kraju tylko w związku z realizacją określonego zadania. Tego typu agenci mieli dopuścić się na początku 2018 roku ataku na byłego rosyjskiego szpiega Sergieja Skripala w Wielkiej Brytanii.

„Ograniczony ruch lotniczy między Rosją a UE, obowiązek wizowy dla Rosjan i podwyższony stopień alarmu wśród zachodnich służb utrudniają takie operacje. Jednak, jak ostrzegają urzędnicy zajmujący się bezpieczeństwem, rosyjskie służby posiadają możliwości logistyczne za pomocą których da się zorganizować zakonspirowane podróże” - czytamy.

Powrót królewskiej dyscypliny?

Spekuluje się, że Rosja może nawet powrócić do bardzo  kosztownej, trudnej i ryzykownej formy szpiegostwa polegającej na budowaniu całych biografii agentów, którzy potem przerzucani są do krajów działania i pracują tam przez lata, a nawet dekady. Nie mają oni jednak statusu dyplomatów, a w przypadku dekonspiracji nie chroni ich immunitet. Ten rodzaj szpiegostwa, znany z czasów zimnej wojny, uważa się za „królewską dyscyplinę” w działalności wywiadowczej.

Szefowa MSZ Niemiec w Buczy

00:59

This browser does not support the video element.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej

Dowiedz się więcej

Pokaż więcej na temat