1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie zbrodnie: zapomniane obozy

6 stycznia 2018

Świadomość o istnieniu obozów jenieckich nie jest duża. To jest luka w pamięci europejskiej - mówi Kinga Hartmann-Wóycicka*.

Blick auf das ehemalige Stalag VIIIA im Jahr 1941
Tak wyglądał Stalag VIIIA w roku 1941Zdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

Deutsche Welle: To miejsce związane jest z pewną pozostałością po II wojnie światowej…

Kinga Hartmann-Wóycicka: …z dość poważną pozostałością. Z obozem jenieckim dla żołnierzy i podoficerów, byłym stalagiem VIIIA**. W czasie wojny żyło tu ok. 120 tysięcy jeńców.

DW: A umarło?

KHW: Od dziesięciu do dwunastu tysięcy. Niemal wszyscy byli żołnierzami Armii Czerwonej.

DW: Dlaczego akurat wśród nich była tak wielka umieralność?

KHW:  Warunki, w jakich przebywali jeńcy sowieccy, drastycznie różniły się od tych, które mieli żołnierze armii alianckich. Stalin nie podpisał bowiem Konwencji Genewskiej gwarantującej jeńcom wojennym określone warunki, co Niemcy wykorzystali w bezwzględny sposób. Przyczynami wysokiej śmiertelności były głównie szerzące się choroby, przy jednoczesnym braku opieki medycznej i zaniżonych racjach żywnościowych.

Kinga Hartmann-Wóycicka: Obozy jenieckie odeszły w niepamięćZdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

DW: Ale to nie był obóz koncentracyjny?

KHW:  Nie był. Świadomość o istnieniu obozów jenieckich nie jest duża. To jest luka w pamięci europejskiej. Symbolem pamięci o obozach jest niewątpliwie Auschwitz. Obozy jenieckie znikły zaś w niszy niepamięci.

DW: Ile ich było?

KHW:  Bardzo dużo. Każdy okręg wojskowy na terenie III Rzeszy posiadał kilka. Ich przygotowywanie rozpoczęło się już w 1936 roku, kiedy wojna była dopiero planowana. Wcielani do Wehrmachtu Niemcy opuszczali miejsca pracy i trzeba było ich zastąpić. Przemysł musiał pracować dalej. Stąd konieczność zastąpienia ich robotnikami przymusowymi. Jeńcy wojenni byli również wykorzystywani w ten sposób.

DW: Zostali objęci odszkodowaniami dla robotników przymusowych?

KHW: Nic mi o tym nie wiadomo.

DW: Jak często ludzie pojawiają się w obozie?

KHW:  Ja sama pojawiłam się tu półtora roku temu. Latem było dużo odwiedzających. Przyjeżdżali z całego świata: z USA, Ukrainy, nawet z Nowej Zelandii. Także z Polski.

To miejsce dopiero zaczyna żyć. Jak na razie jest jednak raczej dowodem – wymyśliłam taki rzeczownik – niepamięci. Tu był ogromny obóz. Jeńcy pracowali w zakładach przemysłowych, także w małych firmach, w restauracjach w Görlitz. Jak więc jest możliwe, że o obozie wie się tak mało?

Dużo mówimy o pamięci, że jest ważna. A ja bym chętnie zaczęła dyskusję, skąd się wzięła niepamięć? Celem Centrum jest przywrócenie pamięci o tym miejscu i jego zaistnienie w przestrzeni regionu. Po obu stronach granicy.

Pozostałości po kuchni obozowejZdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

DW: Czy turysta przejeżdżający koło obozu zauważy go?

KHW: Będzie miał kłopot.

DW: Jaki ma Pani koncept uwidocznienia obozu?

KHW: Fundacja złożyła właśnie do programu Interreg Saksonia-Polska 2014-2020 projekt uwzgledniający koncepcję wspólnych transgranicznych miejsc pamięci. Miałby on obejmować stalag VIIIA i synagogę w Görlitz. Mam nadzieję, że zdobędziemy środki i na odpowiednie oznakowanie, i na stworzenie przestrzeni pamięci obejmującej również wystawę plenerową. Nie chciałabym zabrzmieć komercyjnie, ale byłoby ważne, żeby stalag znalazł się w propozycjach turystyki fachowej.

Trzeba pokonywać różne bariery i krok po kroku uzupełniać wiele luk – poprzez różnego rodzaju materiały, debaty, czy tez programy edukacji regionalnej. Planuję też rozszerzyć działalność edukacyjną, która byłaby propozycją dla szkół w regionie.

Cmentarz sowieckich jeńców wojennych na terenie dawnego obozuZdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

DW: Tu już jest miejsce, w którym można się spotykać, organizować wystawy, konferencje. Podobno nie byłoby go, gdyby nie jeden z jeńców stalagu?

KHW: Inicjatorem powstania Centrum był bawarski muzykolog, doktor Albrecht Goetze. Gdyby nie jego miłość do muzyki Oliviera Messiaena, który był tu jeńcem, Centrum pewnie by nie powstało. Messiaen jest symbolem tego miejsca i ściąga tu ludzi muzyki z różnych krajów.Na przykład niemiecki chór EuropaChorAkademie przygotowuje tu swoje koncerty.

Ale ja jestem wyczulona na drugi aspekt…

DW: Nazwisko Messiaena nie jest w Polsce zbyt znane. Dlaczego akurat on stał się symbolem?

KHW: On wprawdzie był jeńcem maksymalnie przez sześć miesięcy, ale pod wypływem tragedii tego miejsca skomponował tu „Kwartet na koniec czasu”. Premiera miała miejsce 15 stycznia 1941 roku na terenie stalagu. Dlatego 15 stycznia każdego roku odbywa się tutaj koncert muzyki Messiaenowskiej.

DW: A drugi aspekt?

KHW: Głównym punktem ciężkości pracy Centrum nie może być tylko muzyka. Powinna ona zostać bardzo ważnym filarem działalności, ale nie jedynym.

Należy jednak pokazywać, że w najtragiczniejszych momentach życia ludzkiego muzyka, sztuka, literatura nie tylko nie znikają ze świadomości, lecz wręcz przeciwnie, podtrzymują przy życiu. Nie wolno jednak zapominać, że w tym samym miejscu, tylko parę kroków dalej, jest cmentarz, gdzie w mogiłach zbiorowych ułożone są warstwami ciała około dziesięciu tysięcy jeńców Armii Czerwonej. Jedni mogli tu pracować w bibliotece jak Olivier Messiaen, a inni umierali w jamach, w straszliwych warunkach. To wyważanie ma być tutaj bardzo ważnym elementem.

Tablica informacyjna przypomiająca prawykonanie "Kwartetu na koniec czasów" Oliviera MessiaenaZdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

DW: I w tym kierunku będzie Pani zmierzała?

KHW: Tak. Dlatego za zgodą rady Fundacji zmieniłam jej nazwę na „Pamięć, Edukacja, Kultura”. Oczywiście nie można narysować tabelki i powiedzieć, że tu będzie tylko pamięć, tu edukacja, a tu kultura. Te obszary są i powinny być ze sobą powiązane. Ale należy zachować zdrowy rozsądek i wielką delikatność. Pamięcią o Messiaenie nie wolno wyprzeć pamięci o jeńcach.

Chciałabym więc, żeby te trzy główne filary działały jednocześnie.

Przede wszystkim żeby była tu pamięć o wszystkich ludziach, których okrutny los wojny tu sprowadził i zmusił do życia za drutami.

Żeby pamięć o nich była przestrogą i służyła edukacji zwłaszcza młodych ludzi.

DW: Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol

*Kinga Hartmann-Wóycicka (rocznik 1953) jest dyrektorką Europejskiego Centrum „Pamięć, Edukacja, Kultura” na terenie stalagu VIIIA w Koźlicach koło Zgorzelca i prezesem noszącej tę samą nazwę Fundacji. Przedtem kierowała Biurem Koordynacyjnym Saksońskiej Agencji Oświatowej do spraw projektów edukacyjnych finansowanych w programach Interregu w Görlitz. Jest redaktorem pierwszych polsko-niemieckich materiałów uzupełniających do nauczania „Zrozumieć przeszłość kształtować przyszłość. Wybrane aspekty stosunków polsko-niemieckich w latach 1933-1949”. 

** Obóz jeniecki Stalag VIIIA został zbudowany przez jeńców polskich, którzy po kampanii wrześniowej 1939 roku trafili do Görlitz (dzisiejszy Zgorzelec był przedmieściem tego miasta na wschodnim brzegu Nysy Łużyckiej). Było ich od ośmiu do dziesięciu tysięcy. Zostali zgromadzeni w odległym o kilka kilometrów dulagu – obozie przejściowym pod namiotami, z którego codziennie dochodzili na miejsce przyszłego stalagu.

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej