1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nieznany rozdział historii. "Dzieci okupacyjne"

Barbara Cöllen
14 kwietnia 2017

Dotychczas nikt systematycznie nie badał losów dzieci, których ojcami byli niemieccy okupanci stacjonujący w Polsce. Zajęła się tym niemiecka historyczka Maren Roeger.

NS-Zeit | gesellschaftliches Leben
Zdjęcie: Corbis via Getty Images

Dzieci ze związków Polek z Niemcami w czasie okupacji właściwie nie powinno być. Ideologia nazistowska zabraniała Niemcom kontaktów seksualnych z Polkami. Maren Roeger zainteresowała się ich losem podczas zbierania materiałów do publikacji o przemocy seksualnej, zorganizowanej prostytucji i o mniej lub bardziej „dobrowolnych kontaktach” w okupowanej Polsce. Naukowcy podjęli badania nad losami dzieci okupacyjnych w innych krajach europejskich już przed dwudziestu laty. Wtedy francuski film zapoczątkował proces przezwyciężania tabu, otaczającego związki Francuzek z Niemcami w okupacyjnej rzeczywistości.

Dzieci Wehrmachtu

Największą grupę dzieci spłodzonych z niemieckimi okupantami w Europie stanowią tzw. dzieci Wehrmachtu. Badacze oceniają, że we Francji, gdzie nie zakazywano kontaktów intymnych z Francuzkami, najprawdopodobniej urodziło się ich 100 tys., w Belgii ok. 20 tys., w Holandii i Danii po 12-15 tys., w Norwegii 8 tys., zaś w Finlandii i Grecji kilkaset.

Kwartalnik Instytutu Badań Historii Współczesnej (IfZ) „Viertelsjahreshefte für Zeitgeschichte”, 1/2017Zdjęcie: DE GRUYTER OLDENBOURG

Jeśli chodzi o Europę Wschodnią nie ma tak dokładnych danych. Naukowcy długo byli przekonani, że akurat w tamtym regionie, z powodu restrykcyjnej polityki rasowej III Rzeszy, nie dochodziło do intymnych kontaktów niemieckich żołnierzy z lokalną ludnością – tłumaczy Maren Roeger w rozmowie z Deutsche Welle. Z jej dotychczasowych badań wynika, że „absurdalna logika rasowa reżimu nazistowskiego doprowadzała do paradoksalnych sytuacji”. Akurat w Polsce.  

W prestiżowym kwartalniku Instytutu Badań Historii Współczesnej (IfZ) „Viertelsjahreshefte für Zeitgeschichte”* Maren Roeger pogłębia, podjęty już wcześniej w jej publikacji z 2015 roku, wątek dzieci z polsko-niemieckich związków w latach 1939-1945 na obszarze okupowanej Polski. 

„Biologiczne i polityczne laboratorium”

Niemiecka historyczka wskazuje na szczególny status okupowanej Polski w polityce rasowej III Rzeszy. – Polska służyła za biologiczne i polityczne laboratorium – mówi Roeger. Na okupowanych terenach Polski eksperymentowano z „idealnym niemieckim światem na Wschodzie”. Lecz hitlerowska polityka narodowa i rasowa miała tam „oprócz morderczej strony” jeszcze inne oblicze. Germanizowano tam również lokalną społeczność.

Dla tych, którzy odpowiadali za ulepszanie rasy nordyckiej, dzieci Polek poczętych z okupantami były jednak ważne. – Ponosiła ich wręcz fantazja, jeśli chodzi o możliwości reprodukcyjne niemieckich żołnierzy – zauważa historyczka. Oceniano na przykład, że w Koninie w tzw. Warthegau (Kraj Warty), który liczył przed wojną 200 tys. mieszkańców, musiało być co najmniej 3 tys. dzieci okupacyjnych. Jednakże obowiązkowego rejestru tej grupy dzieci nie było. Trafiały do rubryki: „mieszane rasowo”. Dyskutowano wprawdzie o przypisaniu im własnej kategorii, ale ostatecznie nie podjęto żadnych decyzji tej sprawie. – Oczywiście to teraz bardzo utrudnia oszacowanie faktycznej liczby polsko-niemieckich dzieci okupacyjnych – zaznacza Maren Roeger.

Dzieci ze związków Polek z niemieckimi żołnierzami, jeśli odpowiadały kryteriom rasowym, były oddawane pod nadzór urzędów państwowych. Jeśli matka nie mogła im zapewnić wychowania „w duchu niemieckim”, jeśli nie wyrażono zgody na jej ślub z biologicznym ojcem dziecka, wtedy dzieci umieszczano w domu sierot, poddawano przymusowej germanizacji i wysyłano do Rzeszy.

Najnowsze badania wskazują na ok. 20 tys. takich przypadków, podczas gdy w PRL mówiono o 200 tys. ofiar nazistowskiej polityki germanizacyjnej. – Dotychczas nie brano jednak pod uwagę, że pośród tych dzieci były też tzw. dzieci okupacyjne. Wskazują na to jednak nowe, odnalezione materiały archiwalne – zauważa Maren Roeger.

Pozwy o alimenty, uznanie ojcostwa, adopcje

Nowe i zaskakujące informacje z życia codziennego okupacji w Polsce kryją też przechowywane w archiwach wyroki sądowe dotyczące legalizacji polsko-niemieckich związków oraz spraw o alimenty, których Polki domagały się od niemieckich ojców dla nieślubnych dzieci. Generalnie uważano je za „rasowo mało wartościowe”. Ale wnioski o zasądzenie alimentów przyjmowano, lecz tylko od Polek, które miały niemieckie obywatelstwo lub podpisały volkslistę.

Możliwości legalizacji związków małżeńskich Polek z niemieckimi żołnierzami, pomimo nazistowskiej polityki seksualnej i rasowej, to inny "paradoks z życia codziennego" okupowanej Polski, o którym pisze Maren Roeger.

Jedyną z powszechnych praktyk stosowanych przez Polki w celu uzyskania pozwolenia na zawarcie małżeństwa z niemieckim ojcem dziecka było, jak w przypadku spraw alimentacyjnych, przyjmowanie przez nie niemieckiego obywatelstwa lub podpisanie volkslisty.

Nie wszyscy niemieccy żołnierze chcieli jednak przyznawać się do intymnych kontaktów z Polkami i do ojcostwa. Niektórzy mieli już rodziny. Dlatego przed sądem, który miał orzec o ojcostwie, oczerniali kobiety, wskazując na ich domniemane stosunki intymne również z innymi żołnierzami.

We Francji nie zabraniano kontaktów osobistych żołnierzom niemieckim z Francuzkami. We Francji przyszło na świat najwięcej tzw. dzieci WehrmachtuZdjęcie: Print Collector/Getty Images

Niemiecka badaczka natknęła się też w archiwach na przypadek świadomie planowanego potomstwa w związku Polki z niemieckim żołnierzem. Opowiada poza tym o akcie notarialnym, który wskazuje na przypadki adopcji okupacyjnych dzieci przez bezdzietne, niemieckie pary małżeńskie. W przytoczonym przez nią przykładzie chodzi o adopcję dziecka z romansu męża z Polką. Roeger nie wyklucza jednak możliwości, że Polka mogła być matką zastępczą, a niemieckie małżeństwo zapłaciło jej za tę przysługę. Podobne wnioski wyciągali już inni badacze – mówi niemiecka historyczka. W Polsce istniał rynek adopcyjny. Wskazują na to ogłoszenia o oferowanych do adopcji dzieciach i polskie badania.

Ale najbardziej zaskoczyła Maren Roeger odnaleziona w archiwum informacja o przyznaniu alimentów polskiej robotnicy przymusowej zatrudnionej u bauera w Bawarii, mającej kontakty intymne z jego synem. – W tym systemie nazistowskiego bezprawia istniały najprawdopodobniej ograniczone możliwości dochodzenia praw – zauważa Roeger. Robotnice przymusowe zatrudnione w obszarze III Rzeszy, kiedy zaszły w ciążę, odsyłano do 1941 roku z powrotem do okupowanej Polski. Po powrocie niektóre z nich najwidoczniej „miały odwagę na wystąpienie o zasądzenie alimentów” i je otrzymały. – To niezbadany jeszcze wątek z dziejów robót przymusowych, wymagający przeczesania polskich archiwów. Bardzo mnie to zaskoczyło – podkreśla Maren Roeger.

Projekt historyczny o „okupacyjnych dzieciach”

Poszukując świadków historii Maren Roeger głównie odnajdywała ich tam, dokąd się sami zgłaszali poszukując niemieckich ojców, a nawet dziadków. Takim miejscem jest berlińskie archiwum, gdzie przechowywana jest spuścizna po żołnierzach Wehrmachtu (Wehrmachtauskunftsstelle). Uzyskuje się tam informacje, kiedy i na jakich terenach żołnierze przebywali. – Moi rozmówcy wiedzieli, że mają ojca Niemca. Dowiadywali się o tym na różne sposoby. Prawdę całkiem wprost matki wyjawiały tylko niewielu z nich. Upublicznianie związku z Niemcem było szczególnie trudne w Polsce ze względu na ekstremalną brutalność polityki okupacyjnej i przemoc, jakiej doświadczało społeczeństwo – tłumaczy niemiecka historyczka w rozmowie z DW.

Tak brutalnych gwałtów dopuszczali się niemieccy żołnierze Wehrmachtu także na polskich kobietachZdjęcie: picture-alliance/dpa

Maren Roeger zajmuje się też w swoich badaniach stosunkiem otoczenia polskich kobiet do ich osobistych kontaktów z Niemcami i do potomstwa z tych związków. Dzieci okupacyjne nie zawsze cieszyły się akceptacją społeczną. Także w rodzinie spotykały się z agresją, chłodem, odrzuceniem, początkowo nie rozumiejąc, co jest tego przyczyną. Ale, jak podkreśla Maren Roeger, wiele dzieci doświadczało też miłości matek i krewnych. W chwili obecnej historyczka nie chce niczego generalizować, gdyż właściwie dopiero rozpoczęły się rozmowy ze świadkami historii i trwa też ich poszukiwanie.

Archiwa sądowe są skarbnicą wiedzy o dylematach Polek mających intymne kontakty z niemieckimi żołnierzami. Znajdują się tam informacje o rozprawach sądowych ws. zabójstw niemowląt ze związków z niemieckimi żołnierzami. – Były to dla polskich kobiet podbramkowe sytuacje pod względem psychologicznym, często materialnym, ale i politycznym. Dlatego czasami zdarzało się, że zabijały noworodki. Były przecież też ofiarami przemocy seksualnej. To były ogromne dylematy – podkreśla historyczka.

Alojzy Twardecki alias Alfred Hartmann - porwany i poddany germanizacji [WYWIAD]

This browser does not support the audio element.

Informacje świadczące o presji, pod jaką znajdowały się polskie kobiety w związkach okupacyjnych, Roeger uzyskała poza tym z dokumentów o zabiegach przerywania ciąży lub podejmowanych próbach przeprowadzenia aborcji. Zresztą podobne informacje odnajdywali już badacze w archiwach w innych krajach europejskich.

Świadkowie wciąż poszukiwani 

Dzieciom okupacyjnym z Polski utrudnia poszukiwania niemieckich ojców, w większym stopniu niż w innych zakątkach Europy, brak dowodów na ich tożsamość takich jak zdjęcia czy listy. Niektórzy znają ojca tylko z imienia. – Większość dowodów zostało zniszczonych w okresie PRL, przeważnie ze strachu przed politycznymi konsekwencjami – wyjaśnia Roeger. A żeby uzyskać informacje w archiwum Wehrmachtu trzeba przynajmniej podać imię i nazwisko oraz datę urodzenia poszukiwanej osoby. – Większość tego nie wie – zauważa historyczka. Nie mogą więc uzyskać informacji nie tylko o jednostce, w jakiej służył ojciec. Nie uzyskują też odpowiedzi na nurtujące niektórych z nich pytanie: Jakie zbrodnie mógł on popełnić? Jeden z rozmówców Maren Roeger był tym szczególnie zainteresowany, gdyż jego ojciec służył w Waffen-SS.

Oprócz okupacyjnych dzieci niemiecka historyczka poszukiwała polskich kobiet, z którymi mogłaby porozmawiać o ich związku z okupantem.  – Problemem jest odległy czas. Kobiety te, albo nie żyją, albo nie chcą rozmawiać o czymś, co wypierały w swoim życiu, czego się wstydziły – tłumaczy Roeger. Po zakończeniu wojny zmieniały nawet z dzieckiem miejsce zamieszkania i nazwisko, żeby uniknąć napiętnowania przez otoczenie.

Maren Roeger wyliczyła na podstawie materiałów archiwalnych 8 do 12 tys. dzieci okupacyjnych w Polsce. – Jest to liczba szacunkowa – podkreśla. Badania nad historią tych dzieci są obecnie kontynuowane w Polsce w ramach europejskiego projektu „Children born in war – past, present, future”. Powstaje nawet na ten temat praca doktorska. Pilnie poszukiwani są świadkowie, którzy znają losy okupacyjnych dzieci z własnych doświadczeń, albo mogą opowiedzieć zasłyszaną historię.

Barbara Cöllen

Współpracujący z autorką badań, niemiecką historyczką Maren Röger polski historyk Jakub Gałęziowski poszukuje osób urodzonych w czasie II wojny światowej oraz tuż po jej zakończeniu, których ojcami są okupanci (zarówno Niemcy jak i Rosjanie). Osoby, które zechciałyby opowiedzieć o swoich losach, a także zainteresowane tematem proszone są o kontakt bezpośrednio z realizatorem badań, Jakubem Gałęziowskim: e-mail: jakub.galeziowski@gmail.com; tel. +48 573 096 115 / Strona internetowa projektu: www.chibow.org

Viertelsjahreshefte für Zeitgeschichte* - VfZ / 1/2017 Maren Röger „Besatzungskinder in Polen. Nationalsozialistische Politik und Erfahrungen in der Volksrepublik", oficyna De Gruyter, Oldenburg           

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej