1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nord Stream 2: kto straci na jego powstrzymaniu

Jo Harper
23 grudnia 2021

Certyfikacja gazociągu Nord Stream 2 została wstrzymana. Kto straci najbardziej, gdyby bałtycka rura nie została uruchomiona?

Deutschland Anlandestation für Nord Stream 2
Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance

Wydaje się, że niewiele łączy Ukrainę przygotowującą się do rosyjskiego ataku z gwałtownym wzrostem inflacji w Europie. Jednak ceny energii w Europie (a przez to inflacja) wzrosły przez niedobór gazu ziemnego, co, jak wielu uważa, jest celowo wywoływane przez Kreml, aby osłabić jedność Zachodu w sprawie Ukrainy. Ceny energii to tym samym jeden z kilku instrumentów "wojny hybrydowej" w zestawie narzędzi Władimira Putina.

Gazociąg Nord Stream 2 (NS2) przez który rosyjski gaz ma bezpośrednio dotrzeć do niemieckich konsumentów jest kluczem do tej złożonej sytuacji.

Kontekst geopolityczny

Rurociąg o długości 1230 kilometrów, wart 10 mld euro, przy pełnej przepustowości podwoiłby bezpośrednie możliwości eksportu gazu z Rosji do Niemiec do 110 mld metrów sześciennych rocznie. Rurociąg został ukończony we wrześniu 2021, ale nie może jeszcze rozpocząć przesyłu gazu, ponieważ oczekuje na zgodę organów regulacyjnych z Niemiec i Brukseli.

Niemiecki urząd regulacji energetyki zawiesił procedurę certyfikacji NS2. Decyzja o ostatecznej certyfikacji zostanie podjęta dopiero w drugiej połowie 2022 roku. Nie zmniejsza to jednak obaw Waszyngtonu, Warszawy i Kijowa, że NS2 może zostać wykorzystany przez Rosję do celów politycznych. Obawy te nasiliły się jeszcze bardziej po tym, jak w listopadzie przepływy gazu z Rosji spadły do sześcioletniego minimum. Ceny hurtowe tego surowca wzrosły do około 800 dolarów za 1000 metrów sześciennych, czyli znacznie powyżej normalnego poziomu około 300 dolarów.

Rystad Energy szacuje, że gdyby Rosja zwiększyła eksport gazu o 20 proc., obniżyłoby to cenę rynkową gazu na rynkach zachodnioeuropejskich o 50 proc. Eksperci twierdzą natomiast, że NS2 nie musi nawet istnieć, aby Gazprom mógł wysyłać gaz do Europy.

- Istnieją wystarczające zdolności przesyłowe na istniejących trasach, ale Kreml od miesięcy podejmuje decyzję o pogłębieniu niedoboru gazu ziemnego w magazynach UE poprzez odmowę rezerwacji dodatkowych zdolności przesyłowych poza zakontraktowanymi poziomami na tych trasach - mówi DW dr Benjamin L. Schmitt, naukowiec z Uniwersytetu Harvarda i były doradca Departamentu Stanu ds. europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. To, jego zdaniem, wzmacnia przekonanie, że Rosja wykorzystuje swój gaz jako środek nacisku i może zmusić regulatorów w Niemczech i Brukseli do przyspieszenia certyfikacji NS2.

Poważna porażka dla Niemiec

Niemcy, po rezygnacji z energii atomowej i w trakcie odchodzenia od paliw kopalnych, stoją przed trudnym wyborem. W najbliższej przyszłości źródła odnawialne będą generować jedynie stosunkowo niewielką ilość energii. Idealnym rozwiązaniem mogłaby się więc wydawać infrastruktura do tranzytu gazu, która wyklucza często kłopotliwy tranzyt przez takie kraje jak Polska i Ukraina.

Jednak w obliczu nacisków USA, by wykorzystać NS2 jako środek nacisku w celu powstrzymania Rosji od dalszej inwazji na Ukrainę, wymogów prawa europejskiego oraz sprzeciwu rządzącej partii Zielonych wobec tego projektu, Berlin znalazł się w trudnej sytuacji. - Prawdopodobnie to Niemcy najbardziej ucierpiałyby na długoterminowym zawieszeniu NS2 - mówi DW dr Anna Mikulska z Center for Energy Studies na Rice University w Teksasie. - Nie mają nawet co myśleć o staniu się hubem gazowym dla regionu - dodaje.

Dążąc do wyjścia z impasu, Berlin stara się uspokoić obawy Ukraińców, że zostaną odsunięci na boczny tor. Nowy kanclerz Olaf Scholz twierdzi, że Niemcy "zrobią wszystko", by Ukraina pozostała krajem tranzytowym dla eksportu rosyjskiego gazu do Europy. Berlinowi udało się w lipcu przekonać też administrację Bidena do współfinansowania funduszu o wartości 1 mld dolarów dla Ukrainy, który ma pomóc w dywersyfikacji źródeł energii. Berlin obiecuje również zwrócić Ukrainie opłaty za tranzyt gazu, które straci ona z powodu omijania jej przez NS2 do 2024 roku.

Jednocześnie jednak amerykańsko-niemieckie wspólne oświadczenie w sprawie NS2 zobowiązało Niemcy do nałożenia na Rosję sankcji na poziomie UE w przypadku gdyby Moskwa zaczęła wykorzystywać gazociąg jako broń polityczną. - I to się dzieje właśnie teraz - mówi dr Benjamin Schmitt z Uniwersytetu Harvarda. - Jednak Berlin nie przyznał się jeszcze nawet publicznie do tej rzeczywistości, nie mówiąc już o szukaniu sankcji na poziomie UE - podkreśla Schmitt. - To jest de facto osłabienie samego porozumienia, pod którym podpisały się same Niemcy.

Tymczasem w nowym rządzie Niemiec pojawiają się pęknięcia między Zielonymi a socjaldemokratami (SPD). 

– Moim zdaniem największymi przegranymi będą niemieccy i austriaccy odbiorcy gazu, których rachunki wystrzeliły w górę o 25% (tak jak moje) – mówi Albrecht Rothacher, autor książki "Putinomics. Jak Kreml niszczy rosyjską gospodarkę". Innego zdania jest dr Schmitt.

– Niemcy w rzeczywistości wcale nie ucierpiałyby znacząco w wyniku zatrzymania NS2, ponieważ gazociąg nie jest zaprojektowany po to, by dostarczyć znaczące nowe ilości gazu na rynek niemiecki, a raczej ma na celu obejście Ukrainy poprzez dostarczenie tych samych ilości gazu przez NS2 – uważa Schmitt.

Budowa Nord Stream 2 zakończyła się we wrześniu 2021 rokuZdjęcie: Axel Schmidt/Nord Stream 2

Unia Europejska grozi "poważnymi konsekwencjami"

Przywódcy UE ostrzegli Rosję w grudniu, że działania przeciwko Ukrainie spowodują "poważne konsekwencje" po tym, jak zachodnie służby wywiadowcze ogłosiły, że u granic Ukrainy Rosja rozmieściła ponad 100 tys. rosyjskich żołnierzy. Niektórzy mówili nawet o szykującym się ataku pod koniec stycznia.

Komisja Europejska oświadczyła, że jest gotowa nałożyć dodatkowe sankcje na Rosję, rozszerzając te, które nałożono po aneksji Krymu w 2014 roku. Wszyscy członkowie UE muszą się zgodzić na sankcje, ale jak dotąd pozostają podzieleni w kwestii tego, jak postępować z Rosją. Nie jest jeszcze jasne, co obejmowałby pakiet sankcji. Urzędnicy Bidena wspominali o odcięciu Rosji od systemu płatności międzynarodowych SWIFT, ale kluczową opcją jest wywarcie presji na Niemcy, by zablokowały NS2.

Eksperci twierdzą, że kraje europejskie nie ucierpią znacząco, jeśli NS2 zostanie zatrzymany, ponieważ mogą uzyskać potrzebny im gaz poprzez istniejące rurociągi. 

– Problemem w tej chwili nie jest brak przepustowości rurociągów, ale to, że Rosja nie dostarcza wystarczającej ilości gazu do Europy - zaznacza Chris Miller, adiunkt historii międzynarodowej na Uniwersytecie Tufts (Massachusetts).

Stany Zjednoczone: kij w szafie Bidena

W maju USA odstąpiły od sankcji wobec rosyjskich firm nadzorujących NS2. – Podejrzewam, że Biden skłania się ku temu, by trzymać kij z sankcjami w szafie w nadziei, że groźba ta odstraszy Rosję od dalszej agresji na Ukrainie – mówi Jeffrey Schott, ekspert waszyngtońskiego think-tanku Peterson Institute for International Economics.

Stany Zjednoczone, które w ostatnich latach odnotowały wzrost produkcji gazu i spadek cen, szukają nowych rynków zbytu. Zarówno Polska, jak i Ukraina wyraziły zainteresowanie kupnem LNG od amerykańskich dostawców, ale może minąć wiele lat, zanim będzie gotowa infrastruktura do komercyjnego wykorzystania tego surowca.

Stany Zjednoczone mogą również skorzystać na podziałach politycznych w UE, podobnie jak ekspansywne Chiny, które już zaczęły przejmować infrastrukturę w Europie Wschodniej.

Na rosyjskiej liście płac: były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder to czołowy lobbysta projektu NS2Zdjęcie: Alexei Druzhinin/Sputnik/Kremlin/picture alliance

Największy przegrany

Polska i Ukraina czerpią obecnie dochody z opłat tranzytowych, które Gazprom, państwowy rosyjski gigant gazowy, płaci w zamian za przesyłanie swojego gazu przez ich sieci gazowe do Europy Zachodniej.

Kijów i Warszawa obawiają się również potencjalnego osłabienia ich politycznej siły przetargowej w przypadku ominięcia ich przez gazociąg biegnący pod Morzem Bałtyckim bezpośrednio do Niemiec. Jednak "ze wszystkich zaangażowanych stron i zainteresowanych, jeśli NS2 zostałby ostatecznie zatrzymany, największym przegranym byłby Kreml – mówi dr Benjamin Schmitt. – Zatrzymując NS2, Gazprom w celu eksportu gazu na rynek UE nadal musiałby opierać się na ukraińskim systemie przesyłu gazu. To byłby dodatkowy strategiczny czynnik odstraszający przed dalszą rosyjską destabilizacją Ukrainy – zaznacza ekspert.

Polska zaczęła szukać nowych źródeł importu gazu, podpisując umowy z Norwegią, Katarem i USA, budując terminale LNG (skroplonego gazu ziemnego) na swoim wybrzeżu Morza Bałtyckiego i ma ambicje stać się regionalnym hubem gazowym.

– Polska z chęcią zajmie pozycję regionalnego hubu gazowego, gdy cała infrastruktura zostanie ukończona – zaznacza dr Anna Mikulska.

Rosja może stracić politycznie

Putin zaprzecza, że używa energii jako broni, choć dał do zrozumienia, że jedynym sposobem na zwiększenie przez Rosję eksportu gazu do Europy jest zgoda Niemiec na budowę gazociągu.

Putin ma czas po swojej stronie. – NS2 nie jest szczególnie ważny dla rosyjskich finansów, ponieważ nawet jeśli nie zostanie uruchomiony, Rosja może wysyłać gaz do Europy innymi rurociągami – mówi Miller.

Ale Rosja ma najwięcej do stracenia, jeśli NS2 zostanie wstrzymany, dodaje. – Będzie to znacząca polityczna porażka dla Kremla, nawet jeśli nie będzie to kosztować Kremla wiele w kategoriach finansowych – powiedział.

Dr Mikulska mówi, że kontrowersje wokół NS2 mogą grać na korzyść Putina. –Podtrzymywanie kontrowersji wokół NS2 nie jest aż tak negatywne dla Putina politycznie. Kwestia ta dzieli Europę wewnętrznie oraz USA i niektórych ich zachodnioeuropejskich sojuszników - uważa Mikulska. – Kwestia NS2 staje się użyteczną przykrywką do tego. Rodzaj makiawelicznego pomysłu, w którym lepiej być tym, którego się obawiają.

Wywłaszczyć Gazprom? 

NS2 ma tylko jednego akcjonariusza - to Gazprom. Na ile więc zawieszenie NS2 zaszkodzi energetycznemu gigantowi?

– W takim stopniu, w jakim zwiększyłoby to koszty - twierdzi Anna Mikulska. –Partnerzy finansujący – ENGIE, OMV, Shell, Uniper i Wintershall Dea – powinni sobie poradzić, o ile Gazprom będzie przestrzegał warunków finansowych. Możliwy jest jednak ciekawy zwrot akcji. – Jeśli Gazprom nie wywiąże się ze swoich płatności, zgodnie z umową firmy mogą przejąć jego udziały w spółce – wyjaśnia ekspertka.

Kamil Lipiński, analityk z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), sugeruje, że w przypadku gdyby UE zgodnie z obowiązującą dyrektywą gazową wyegzekwowała rozdzielenie właściciela od operatora gazociągu mogliby na tym skorzystać rosyjscy konkurenci Gazpromu, wchodząc na obszar lukratywnego handlu eksportem gazu.

– Rozdzielenie lub zawieszenie projektu NS2 byłoby wyraźnym sygnałem dla bardziej zorientowanych rynkowo konkurentów Gazpromu na rosyjskim wewnętrznym rynku gazu, takich jak Rosnieft i Novatek, zachęcając ich do zakwestionowania pozycji koncernu w obszarze eksportu - uważa Lipiński.

Dr Mikulska twierdzi, że strategia Putina – jeśli taka właśnie jest – może się nie powieść. – Nie tylko mamy do czynienia z opóźnieniem, ale dodatkowo Gazprom nie jest w stanie wykorzystać bardzo wysokich cen gazu na rynku europejskim – mówi Mikulska.

Zdaniem Anny Mikulskiej istnieje również możliwość, że Gazprom nie miał wystarczającej ilości gazu do wysłania do Europy, biorąc pod uwagę konieczność uzupełnienia magazynów po mroźnej zimie, przestoju w elektrowni Urengoj i wczesnym nadejściu zimnej pogody w tym roku. –Myślę, że jest to bardzo możliwe, a nawet bardziej szkodliwe dla Gazpromu, ponieważ wskazywałoby, że spółka ta nie ma możliwości, aby być prawdziwym stabilnym producentem, Arabią Saudyjską gazu dla Europy, a tym samym osłabiłoby to jego pozycję przetargową i geopolityczną – komentuje ekspertka.

Nord Stream 2. Bitwa o gaz

03:54

This browser does not support the video element.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej