Nowa ustawa o prostytucji. Więcej kontroli i biurokracji
1 lipca 2017– W Niemczech trudniej jest otworzyć budkę z frytkami niż dom publiczny – powiedziała przed rokiem była minister ds. rodziny Manuela Schwesig, przedstawiając w parlamencie projekt ustawy. Prostytutki pracują w nieludzkich warunkach, brakuje kontroli – wyjaśniała.
Nowa ustawa wchodząca w życie 1 lipca 2017 ma to zmienić. Każda prostytutka musi zgłosić swoją działalność i stawić się na poradę medyczną. Również agencje towarzyskie potrzebują odtąd zezwolenia na prowadzenie działalności. Zostanie ono wydane tylko wtedy, gdy placówka spełni standardy higieniczne, zdrowotne i mieszkaniowe.
Wchodzące w życie przepisy zakazują oferowania usług prostytucyjnych na zasadzie zryczałtowanej opłaty (tzw. flatrate) oraz seksu grupowego, w którym kobieta musi równocześnie świadczyć usługi wielu mężczyznom. Zakazany jest także seks bez prezerwatywy. Karani będą klienci, którzy świadomie skorzystają z usług kobiet zmuszanych do prostytucji. Znowelizowana ustawa przewiduje częstsze kontrole, zarówno kobiet, jak i domów publicznych.
Zbędne zgłoszenia?
Prostytutki najbardziej obawiają się obowiązkowego zgłoszenia – mówi Silvia Vorhauer z dortmundzkiego biura doradzającego kobietom, które chcą zrezygnować z prostytucji. Argumentują one, że nie mogą mieć takiego dokumentu, który potwierdzałby, czym się zajmują. – A zatem muszą zrezygnować – mówi Vorhauer, dla której obowiązek ten jest zbędny. – Dlaczego kobiety nie mogą się po prostu zgłosić w urzędzie skarbowym? – pyta. Przewidziany w nowej ustawie meldunek w urzędzie ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego będzie prowadził jej zdaniem do stygmatyzacji i kryminalizowania kobiet. To niebezpieczne, bo prostytucja może potem przybrać postać nielegalnego procederu. Silvia Vorhauer wymienia także dobre strony nowych przepisów: do nich należy bez wątpienia obowiązek stosowania prezerwatyw i pozwolenia wydawane właścicielom agencji towarzyskich.
Aparat biurokracji
Nowelizacja przepisów nie podoba się organizacjom zrzeszającym właścicieli agencji towarzyskich, takim jak Federalny Związek Usług Seksualnych, ale też nie pochwalają ich organizacje świadczące pomoc ofiarom przymusowej prostytucji. U pierwszych obawy budzi ochrona danych, drugie z kolei uznają, że ustawa w niewystarczający sposób chroni przed handlem ludźmi i zmuszaniem do prostytucji. – Prostytucja to nie usługa, tylko przemoc – mówi założycielka organizacji pomocowej SOLWODI siostra Lea Ackermann. – Zamierzona reglamentacja doprowadzi do powstania biurokratycznego aparatu – uważa zakonnica.
Małe zainteresowanie
Wchodząca w życie ustawa to kolejny krok do zapewnienia prostytutkom więcej praw. Kiedy w 2002 roku wchodziła w życie rewolucyjna „ustawa regulująca relacje prawne prostytutek”, uchodziła ona za kamień milowy w walce o prawa dla kobiet świadczących seks za pieniądze. Mogły one zatrudnić się w agencji, zaskarżyć swoje wynagrodzenia i wpłacać na ubezpieczenie emerytalne.
Z możliwości tych skorzystało jednak niewiele prostytutek. Tylko jeden procent z nich podpisał umowę o pracy. Większość też nie podała tego zawodu przy ubezpieczeniu zdrowotnym i emerytalnym. Nowa ustawa ma to zmienić. Czy to się powiedzie? W Niemczech prostytucją trudni się od 200 tys. do 500 tys. osób.
Astrid Prange / Katarzyna Domagała