Nowy atlas zadłużenia w RFN. Coraz więcej seniorów
14 listopada 2018„Przyjdź do nas, kiedy jesteś w matni zadłużenia i nie wiesz jak z niej wyjść. Twoje długi rosną, mimo że starasz się je spłacić? Nie wiesz jak zapłacić raty kredytu?” – tak reklamuje swoje porady placówka Centralnego Poradnictwa dla Dłużników.
Kto w Bonn stwierdza, że coraz bardziej popada w długi, ten najprawdopodobniej trafi prędzej czy później do tej placówki i spotka się z jej szefem Henningiem Dimpkerem, który pracuje tam już od czterech lat i celnie określa sytuację: Kiedyś ludzie zadłużali się zazwyczaj z jednego powodu np. kupując dom. Dzisiaj powodów takich jest dwa lub trzy.
Młodzi i starzy
W środowisku doradców ds. zadłużenia mówi się o „big six”, czyli sześciu głównych powodach, dla których ludzie popadają w tarapaty finansowe. Aktualnie nie wymienia się już wśród nich kupna domu, za to coraz większym zagrożeniem dla równowagi dochodów i wydatków są dla ludzi rosnące czynsze.
Głównym powodem zadłużenia jest bezrobocie albo zbyt niskie zarobki. W ubiegłych 10-15 latach ogromnie rozrósł się sektor niskich płac – wyjaśnienia Henning Dimpker, dyplomowany pracownik socjalny. Inne powody zadłużenia to: ciężka choroba, rozwód, rozrzutne życie. Spory odsetek stanowią także ludzie, którzy założyli firmę i im nie wyszło. To zazwyczaj małe start-upy młodych ludzi, którzy nie zatrudniali nikogo więcej.
Przez długi czas do Henninga Dimpkera trafiali przede wszystkim ludzie młodzi, ale teraz przychodzi najwięcej ludzi powyżej 50-tki, ostatnio nawet ludzie po 60-tce. Krążące od niedawna pojęcie „biedy na starość” nie bierze się z powietrza. Klasyczny jest przypadek, że ludzie pracują, lecz zarabiają tak mało, że muszą prosić o zapomogi. Mają zarobki niewystarczające, żeby wyżywić rodzinę z dziećmi.
Szef poradni wyjaśnia, że zazwyczaj ludzie zadłużają się ponad miarę w sytuacjach kryzysowych, kiedy nagle odpada jedna pensja, rozpada się związek albo kogoś powala choroba.
Za późno przychodzą po pomoc
Zazwyczaj jest już za późno, kiedy ludzie trafiają do specjalistycznej poradni. Za wieloma z nich już od lat ciągną się długi i przyzwyczaili się do tego, że nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. – Trafiają do nas, kiedy zajęto im konto albo w ogóle już nie mają dostępu do swoich pieniędzy. W stadium początkowym możliwe jest jeszcze uzgodnienie spłat ratalnych albo próby mediacji poza sądem. Przy wysokim zadłużeniu pozostaje już tylko ogłoszenie niewypłacalności. – Im dłużej ludzie są ponad miarę zadłużeni, tym mniejszą mają motywację, by stawić czoła problemom – wyjaśnia szef poradni.
Do tego dochodzi specyficzny niemiecki fenomen: w Niemczech nie mówi się o pieniądzach, a już na pewno nie o długach. W krajach anglosaskich pytanie: „ile właściwie zarabiasz?” jest czymś oczywistym. W Niemczech to absolutne tabu. Z tego względu często ludzie po uszy w długach wstydliwie milczą albo robią bezsensowne rzeczy. Na przykład, żeby sąsiedzi nie zorientowali się w sytuacji, nie sprzedają samochodu stojącego przed domem, tylko przestają płacić czynsz. Nic dziwnego, że potem są wyrzucani na bruk.
Matnia długów jak błędne koło
Około jednej trzeciej dłużników zwraca się o poradę z własnej inicjatywy, jedna trzecia za namową rodziny i przyjaciół, a jednej trzeciej krok taki radzi urząd socjalny albo urząd pracy. Podczas pierwszych rozmów chodzi przede wszystkim o to, żeby zabezpieczyć aktualną egzystencję. Najważniejsze jest zawsze, żeby nie stracić mieszkania. – Kiedy ktoś staje się bezdomny, nie mamy w ogóle co mówić o długach – wyjaśnia Dimpker. Potem są pytania o rachunki za prąd i składki na ubezpieczenie zdrowotne. Szczególnie w przypadku rodzin bardzo ważne jest, żeby nie wyłączono im ogrzewania. W przypadku osób przewlekle chorych istotne jest leczenie wychodzące poza minimum socjalnego standardu.
Co powinna zrobić polityka, żeby w następnych latach liczba zadłużonych ponad miarę ludzi zaczęła spadać? Zdaniem specjalistów należałoby prewencyjnie zwrócić się do grup społeczeństwa, które znajdują się w sytuacjach przełomowych i należałoby nagłośnić istnienie specjalistycznych poradni i połączyć ich działania. Nierzadko bowiem osoby z wielkimi długami mają problemy z nałogami. Henning Dimpker podaje bardzo obrazowy przykład: Nie ma sensu zajmować się długami hazardzisty, nie oferując mu jednocześnie terapii, bo bardzo szybko będzie miał on nowe długi.