Nowy ruch społeczny w Niemczech
29 kwietnia 2012„Dysponujemy takim środkami, jakie ma partia ciesząca się poparciem zaledwie 0,2 procent wyborców, nasze struktury i program są na poziomie ugrupowania z 2-procentowym poparciem, ale oczekiwania wobec nas są tak wysokie, jak byśmy byli partią z 12-procentowym poparciem” - wyjaśnia sytuację niemieckich Piratów członek jej zarządu Marina Weisband. Szef instytutu badań opinii publicznej Forsa Manfred Güllner przypisuje wysoki i nagły wzrost popularności Piratów w Niemczech „niezadowoleniu z establishmentu” „Gładkie wypowiedzi polityków brzmią dla wielu wyborców mało wiarygodnie”, mówi Güller. „Niezadowoleni znajdują schronienie u Piratów.”
W świetle problemu, jaki wyborcy mają z wiarygodnością tradycyjnych ugrupowań, Piraci, którzy publicznie prezentują się jako amatorzy na scenie politycznej, zyskują wiele na uroku, uważa politolog Karl-Rudolf Korte. Udzielając dość często na zadawane im pytania stałej odpowiedzi: "na ten temat nie mamy jeszcze wyrobionego zdaniai", Piraci tworzą nową jakość i koncepcję polityczną, przeciwstawną wobec „polityki polityków“, jak to określa Korte. „To ściąga na Piratów wiele uwagi i budzi zainteresowanie. To przede wszystkim ich postawa i sposób podejścia do pewnych spraw intrygują obywateli, mniej ich cele programowe.”
Z niemieckimi Piratami sympatyzują obecnie nie tylko sfrustrowani wyborcy; stają się oni też atrakcyjni jako partner koalicyjny. Partia liczy obecnie 28 tys. członków. Ich liczba podwoiła się od czasu, kiedy we wrześniu 2011 roku Piraci zasiedli w berlińskim parlamencie. Dwa lata wcześniej mieli tylko 1000 członków. Niemiecki politolog, Christoph Bieber, autor monografii o partii Piratów, tłumaczy wzrost liczby członków również krótkimi drogami kariery politycznej w tej partii. W innych ugrupowaniach politycznych trwa ona z reguły całe lata: zaczyna się od zaangażowania w organizacji młodzieżowej i wiedzie poprzez kolejne szczeble partyjne. Tym bardziej jest zaskakujące, jak szybko Piraci uczą się w praktyce, bez długoletniego doświadczenia.
Wymowne świadectwo jakości niemieckiej demokracji „Obywatele chcą wpływać na jakość w procesach decyzyjnych, chcą w nich brać udział i pragną innego modelu komunikacji” - mówi Karl-Rudolf Korte. „Można mówić o tęsknocie za nowym modelem architektury partycypacji politycznej.” A wszystko zaczęło się od sporu o podziemny dworzec w Stuttgarcie. Wtedy to właśnie, twierdzi niemiecki politolog, model ten wykrystalizował się w świadomości społecznej. Postulaty Piratów o zwiększenie udziału wyborców w procesach decyzyjnych oraz ich żądanie ustanowienia takiej przejrzystościw polityce, która byłaby podobna do sposobu funkcjonowania w sieci, zjednały im tak wielu wyborców i sympatyków.
Niemieccy politologowie i instytuty demoskopijne prognozują partii Piratów dobre szanse na niemieckiej scenie politycznej. Przemawia za tym struktura elektoratu partii Piratów. Szef instytutu Forsa, Manfred Güllner, określa Piratów „Partią ludową w mini formacie”. Elektorat tego ugrupowania, wyjaśnia Güllner, nie jest homogeniczny, lecz zróżnicowany. „Piraci podobają się niegłosującemu elektoratowi, ale i wyborcom z innych partii. Zwolenników Piraci mają nie tylko wśród młodych wyborców i osób z wyższym wykształceniem, lecz, jak wynika z sondaży, także we wszystkich środowiskach społecznych.”
Tymczasem partie Piratów z innych krajów zazdrośnie patrzą na niemieckich kolegów. Niemieccy piraci są najliczniejszym ugrupowaniem. Karl-Rudolf Korte twierdzi, że ta zazdrość jest uzasadniona. „W Niemczech nie ma anachronicznych tendencji ksenofobicznych, jak w innych krajach europejskich.” Zamiast tego rodzi się w nich nowy ruch społeczny, w samym środku sceny politycznej, który definiuje się jako partia i chce zasiadać w parlamencie. „To jest wymownym świadectwem jakości niemieckiej demokracji”, twierdzi Korten.
Piraci chcą władzy Jak właściwie ma wyglądać ta inna polityka Piratów? Wbrew obiegowym opiniomi, w ich programie można już znaleźć pierwsze rozważania na ten temat. Dlatego Christoph Bieber wskazuje, że zarzucanie partii monotematyczności jest błędne. Piraci już dawno przedstawili w sieci do dyskusji liczne propozycje programowe. „Wielu naszych krytyków nie potrafi, wydaje mi się, poruszać się w sieci”, przypuszcza Bieber.
Poszukiwanie politycznego sloganu Niemieccy Zieloni uczynili z pojęcia „Nachhaltigkeit”, biorącego się z ekologii i oznaczającego w niej "zrównoważony rozwój" , kompas swej polityki także w innych sferach. A jak to wygląda u Piratów?
Właśnie powstało takie pojęcie, które można zastosować we wszystkich sferach polityki, wyjaśnia Bieber. To jest „neutralność platformy”, techniczna nazwa, za którą kryje się udostępnienie każdemu zasobów w ten sam sposób, jak to funkcjonuje w sieci, czyli bez ograniczeń. Bezwarunkowe wynagrodzenie podstawowe dla wszystkich, postulowane przez Piratów, jest odpowiednikiem tego hasła w polityce społecznej. Albo publiczna komunikacja, która też może być taką platformą. Jako platforma, która umożliwia przemieszczanie się – ale nie informacji, jak w Internecie, lecz osobom fizycznym. Internet nie jest jedynym tematem w programie Piratów, choć często stanowi punkt wyjścia do rozważań nad nowym modelem społeczeństwa. Służy też jako legitymacja polityczna, definiuje zadania i świadomość działania. Jeśli w 2013 roku uda się Piratom zasiąść w Bundestagu, to ciekawe, kto wejdzie z nimi w koalicję. Karl-Rudolf Korte prognozuje, że prawdopodobnie najlepiej mogą ze sobą współpracować Piraci i CDU, ponieważ „będą szybko się od siebie uczyli”. Korte uważa, że obie partie może przyciągać do siebie także „kultura stosunku do różnorodności, ponieważ cechuje je podobny pragmatyzm”.
Kay-Alexander Scholz/tłum. Barbara Cöllen
Red. odp.: Andrzej Pawlak