1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

O czym mówią pomniki? Niemiecka pamięć o polskich ofiarach

8 września 2024

Niemcy planują wzniesienie w Berlinie Domu Polsko-Niemieckiego, który upamiętni polskie ofiary wojny, a zarazem ma edukować. W Polsce projekt ten nie budzi entuzjazmu. Nowe badania pokazują, dlaczego warto dać mu szansę.

Tablica informacyjna na temat znaczenia Opery Krolla w Tiergarten w Berlinie odsłonięta w 85. rocznicę napaści Niemiec na Polskę
Tablica informacyjna na temat znaczenia Opery Krolla w Tiergarten w Berlinie odsłonięta w 85. rocznicę napaści Niemiec na Polskę Zdjęcie: Anna Widzyk/DW

W niedzielne popołudnie 1 września na skraju berlińskiego parku Tiergarten, obok siedziby kanclerza Niemiec, odbyła się skromna uroczystość. Kilkadziesiąt osób, chroniąc się w niewielkim cieniu, słuchało doniosłych słów szefowej dyplomacji Niemiec Annaleny Baerbock i minister kultury Claudii Roth – o niemieckiej winie, należnej Polsce pamięci i uznaniu, o pojednaniu, ale także o wciąż niewielkiej wiedzy Niemców o cierpieniach zadanych Polakom podczas II wojny światowej. – Niestety nie wszyscy w Niemczech zdają sobie sprawę, że Powstanie Warszawskie to nie to samo, co Powstanie w Getcie Warszawskim (…) Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co wydarzyło się 1 września wraz z inwazją na Polskę – przyznała samokrytycznie Annalena Baerbock podczas uroczystości w 85. rocznicę napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę w 1939 roku.

Tego samego dnia opublikowano badania ośrodka IPSOS, przeprowadzone na zlecenie Instytutu Pileckiego w Berlinie. Sugerują one, że wiedza Niemców jest nie tylko niewielka, ale i do pewnego stopnia zniekształcona – nawet jeśli chodzi o tak ważny dla Niemców temat Holokaustu. „W 2024 r. większość niemieckiego społeczeństwa jest przekonana, że ofiarami Holokaustu byli przede wszystkim ich współobywatele żyjący wówczas w Niemczech, niemieccy Żydzi” – czytamy w opracowaniu badania. Takie przekonanie wyraziło 59 proc. respondentów, zaś tylko 28 proc. wskazało – zgodnie z prawdą – że to polscy Żydzi stanowili największą grupę ofiar (blisko trzy miliony). Jak wskazuje Instytut Pileckiego, liczba zamordowanych w czasie wojny niemieckich Żydów to około 165 tys. (przy liczącej około pół miliona społeczności żydowskiej w Niemczech w 1933 roku).   

Uroczystość upamiętnienia 85. rocznicy napaści nazistowskich Niemiec na Polskę w Berlinie, 1 września 2024 r.Zdjęcie: Anna Widzyk/DW

Według badania wielu Niemców przekonanych jest, że w III Rzeszy kary za pomaganie Żydom w czasie II wojny światowej były najsurowsze. Ponad połowa respondentów (57 proc.) uważa, że za Holokaust odpowiedzialni są w podobnym stopniu Niemcy oraz ich kolaboranci w podbitych krajach. Znacznie mniej, bo 34 proc. wskazało odpowiedź, że byli to „przede wszystkim Niemcy”, zaś jedynie 9 proc. uważa, że winę ponoszą „tylko Niemcy”.

Zapomniane ofiary

Większość respondentów uznała też, że zbrodnie nazistowskich Niemiec na Polakach zostały rozliczone  i przepracowane przynajmniej częściowo (53 proc.) albo w pełni (25 proc.). Przeciwną opinię wyraziło 23 proc, badanych. Duża część nie potrafiła odpowiedzieć na otwarte pytanie, którym grupom ofiar należałoby się bardziej aktywne i wyraźniejsze upamiętnienie. Ponad jedna czwarta uważa, że żadnej, 9,5 proc. wskazało Romów i Sinti, a po 4 proc. ofiary eutanazji i osoby homoseksualne – czyli te grupy, którym poświęcone są pomniki w Berlinie. Polskie ofiary wojny i okupacji nie zostały wspomniane w tym kontekście – zauważa Instytut Pileckiego.

Czy respondenci wymieniliby także Polaków, gdyby w Berlinie istniało poświęcone im miejsce pamięci? Bardzo możliwe. Zwiększenie świadomości Niemców o polskiej krzywdzie i cierpieniach, doznanych z rąk niemieckich agresorów było jednym z celów inicjatorów wzniesienia w stolicy Niemiec takiego pomnika. W 2020 roku inicjatywę udało się przeforsować – nie bez sporów – w niemieckim parlamencie i w środowisku historyków. Ale w międzyczasie pomysł ewoluował. Teraz Niemcy planują wznieść w centrum Berlina nie tylko pomnik, ale Dom Polsko-Niemiecki – placówkę, która upamiętni polskie ofiary wojny, a zarazem będzie edukować i służyć dialogowi między narodami obu krajów.

Instytut Pileckiego w BerlinieZdjęcie: Dmitry Vachedin

Sceptycym i obawy o narrację historyczną

Ten monumentalny projekt nie budzi entuzjazmu zarówno niektórych inicjatorów pomnika, takich jak architekt Florian Mausbach, jak również w Polsce. Zdaniem krytyków gest wobec ofiar, jakim byłoby wzniesienie pomnika, potrzebny jest jak najszybciej, bo żadna z nich nie doczeka już powstania placówki za wiele lat. To prawda. Jednak z drugiej strony, samotny pomnik na skraju Tiergarten nie przekaże Niemcom informacji na przykład o tym, że w okupowanej Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci, a mimo to wielu Polaków ratowało żydowskich współobywateli. Nie opowie też o zagładzie polskiej inteligencji, masakrach ludności cywilnej i rzezi warszawskiej Woli oraz bezkarności dowodzącego masakrą Heinza Reinefahrta. Opowieść o tym będzie za to możliwa w przyszłym Domu Polsko-Niemieckim, dysponującym przestrzenią – i pieniędzmi.

Wokół projektu jest jeszcze wiele niewiadomych i obaw, dotyczących m.in. narracji historycznej na przyszłej ekspozycji, która – według zapowiedzi – ma obejmować nie tylko lata II wojny światowej ale i tysiącletnią historię sąsiedztwa polsko-niemieckiego. Nie wiemy też kiedy dokładnie placówka powstanie. 1 września szefowa dyplomacji Annalena Baerbock obiecała „naprawdę szybką” realizację projektu. Niepokojące jest jednak to, że wciąż nie wybrano lokalizacji. Według źródeł dyplomatycznych w Berlinie preferowany plac w miejscy dawnej Opery Krolla, w pobliżu Urzędu Kanclerskiego i budynku Reichstagu jest kwestionowany przez władze Berlina. Byłoby fatalnie, gdyby na tak wstępnym etapie przedsięwzięcie było blokowane.