Obama i Europa. "Pogłębiające się rozdźwięki"
9 listopada 2012Dla ambasadora USA w Niemczech skończyła się paradoksalna sytuacja. Do Berlina wysłał go Barack Obama, ale, jak mówi w dzień po reelekcji prezydenta USA, w ostatnim czasie zajmował się głównie tłumaczeniem Niemcom, na czym polega polityka rywala Obamy Mitta Romney'a. W wielu wywiadach i na licznych spotkaniach dyskusyjnych Philip D. Murphy musiał przede wszystkim przekonywać swoich rozmówców, że świat się nie zawali, jeśli wygra Romney.
Teraz koncentruje się na analizie układu sił między Białym Domem a Kongresem. Dyplomata widzi "znikomą szansę na ponadpartyjną współpracę" pomiędzy prezydentem-Demokratą a zdominowaną przez Republikanów Izbą Reprezentantów. To właśnie ich frakcja w tej Izbie uprzykrzała dotąd życie lokatorowi Białego Domu. W czasie przeprowadzonych jednocześnie wyborów do Kongresu, Republikanom udało się obronić większość w tej Izbie. Pomimo to Murphy jest przekonany, że uda się przezwyciężyć głębokie jak dotąd ideologiczne podziały, chociażby przy uchwalaniu ustawy budżetowej. Dla wstrząsanej kryzysem Europy byłaby to dobra wiadomość.
Spór o politykę zagraniczną
Craig Kennedy nie jest tak wielkim optymistą. Jest on prezesem German Marshall Fund of the United States, organizacji zajmującej się pielęgnowaniem relacji transatlantyckich. Kennedy zwraca uwagę na to, że Republikanie w Kongresie zdominowani są przez "młodych, bardzo konserwatywnych polityków". Wymienia w tym kontekście dwóch zasłużonych republikańskich senatorów, którzy w fazie wystawiania kandydatów przegrali we własnej partii z przedstawicielami konserwatywnego ruchu Partii Herbacianej (Tea-Party). Zdaniem Kennedy'ego Obama jest osłabiony. Prawie każdy powtórnie wybrany prezydent USA zdobywał za drugim razem więcej głosów, Obama za to stracił. Z tego powodu Republikanie nie będą za bardzo odczuwać potrzeby, by zawierać z nim kompromisy.
Pomimo to Kennedy widzi punkty, co do których między prezydentem a Kongresem może dojść do porozumienia. Jednym z nich jest na przykład porozumienie o wolnym handlu między USA a Unią Europejską. Na rzecz zawarcia tej umowy od dłuższego czasu nadaremnie angażowała się Angela Merkel. Demokraci i Republikanie mogą dojść do wspólnego wniosku, że taka umowa jest korzystna dla gospodarczych interesów Stanów Zjednoczonych, twierdzi Kennedy.
Pogłębienie rozdźwięków
Eberhard Sandschneider z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej uważa natomiast, że Amerykanie pozostaną przy twardej polityce handlowej. Eksperci od dłuższego czasu obserwują pogłębiający się rozdźwięk między USA a Europą. Sandschneider spodziewa się, że tak będzie dalej i to pomimo reelekcji Obamy. Doradca niemieckiego rządu twierdzi przy tym, że "niekoniecznie jest dobrze gdy jest się w centrum uwagi USA". Tak się dzieje zwykle gdy jest jakiś problem. Sandschneider nie spodziewa się też żadnych zmian w sprawie, która niemieckim politykom szczególnie leży na sercu - w kwestii stosunków NATO z Rosją. Te znajdują się w trudnej fazie w związku z amerykańskimi planami tarczy antyrakietowej. Niemiecki ekspert uważa, że "należeć one będą na do najbardziej szorstkich", obok stosunków z Chinami.
Berlin czeka na Obamę
Generalnie Sandschneider spodziewa się, że w czasie drugiej kadencji Obama zajęty będzie głównie polityką wewnętrzną. Craig Kennedy zwraca z kolei uwagę, że historia dowodzi, że większość ponownie wybranych prezydentów w drugiej kadencji "poświęcali się bardziej polityce zagranicznej".
Jedno jest przynajmniej pewne - to, że Obama przyjedzie z oficjalną wizytą do Berlina. W ubiegłym (2011) roku obiecał to w Waszyngtonie bawiącej tam Angeli Merkel - w przypadku kiedy zostanie ponownie wybrany. W swoim telegramie gratulacyjnym Merkel na wszelkim wypadek ponowiła zaproszenie. W takiej sytuacji się nie odmawia.
Peter Stützle / Bartosz Dudek
red. odp.: Andrzej Pawlak