1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Obrzędy i rytuały pogrzebowe winne epidemii eboli

Iwona-Danuta Metzner21 sierpnia 2014

Odporność wirusa eboli i nieufność wobec medycyny konwencjonalnej poważnie utrudniają jego zwalczanie. Dlaczego jednak wirusem zaraża się coraz częściej personel medyczny?

Ebola Seuche Liberia Nigeria Krankheit Epidemie
Zdjęcie: John Moore/Getty Images

W Afryce Zachodniej już ponad 1300 osób padło ofiarą wirusa ebola. Mimo wysiłków ze strony lekarzy, Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i organizacji pomocowych, wirus ten dalej się rozprzestrzenia.

Zarażenie wirusem ebola następuje poprzez bezpośredni kontakt z krwią, moczem, kałem, śliną i innymi wydzielinami chorego albo po dotknięciu skażonych przedmiotów.

Wirus ebola jest niezwykle podstępny i odporny. Długo utrzymuje się na skażonych powierzchniach, skąd może błyskawicznie zainfekować zdrowego człowieka.

Po śmierci chorego wirus nie wymiera. Utrzymuje się w ciele osoby zmarłej lub zwierzęcia nawet do tygodnia.

Pacjent-0

Nawet personel medyczny nie może być w stu procentach pewny, że nie zarazi się wirusem EbolaZdjęcie: Reuters

Badacze są przekonani, że do obecnej epidemii doszło właśnie tą drogą. Podobno w grudniu 2013 roku mały chłopiec zaraził sią wirusem ebola po spożyciu mięsa upolowanego latającego psa (największy spośród znanych gatunków nietoperzy, red.), po czym tak zwany „pacjent-0” zaraził swoje najbliższe otoczenie.

Atak choroby

Z chwilą zaatakowania człowieka, wirus wywołuje afrykańską gorączkę krwotoczną. Rozprzestrzeniając się błyskawicznie, niszczy śródbłonek naczyń krwionośnych. Poza tym zakłóca krzepliwość krwi, niszczy wątrobę, nerki, węzły chłonne i inne narządy. Układ odpornościowy nie potrafi na to szybko reagować. Dochodzi do spadku ciśnienia krwi. Większość pacjentów umiera. Śmiertelność wynosi ok. 90 procent.

Spekulacje na temat dróg zakażenia wirusem ebola

Ponieważ drogi zakażenia są znane, wydawałoby się, że personel medyczny powinien być w stanie chronić się przed zakażeniem. Tak jednak nie jest.

Niemiecki Instytut Badań nad Chorobami Tropikalnymi im. Bernharda Nochta (BNI) przypuszcza, że albo personel medyczny nie zachowuje dostatecznej ostrożności, albo nie jest ku temu w stanie. Albo nie posiada wystarczającego przeszkolenia, albo brakuje środków do dezynfekcji odzieży ochronnej.

Raczej problem natury psychologicznej

Teoretycznie można by się szybko uporać z tą epidemią. Ale to nie zależy wyłącznie od personelu medycznego. Palącą koniecznością jest uświadomienie ogółu ludności, bo na przeszkodzie wytrzebienia tego wirusa stoją afrykańskie obrzędy i rytuały pogrzebowe.

BNI postuluje, by lekarze zasięgnęli rady antropologów, ponieważ w wielu regionach Afryki obrzędy pogrzebowe mają większe znaczenie niż narodziny dziecka czy obrzędy weselne.

Siła wyższa

Wszelkie obrzędy związane z pochówkiem osób zmarłych na ebolę, polegające na dotykaniu i myciu ich ciał, są bardzo poważnym źródłem zakażenia dla osób, które wykonują te czynności bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Wielu chorych uważa, że ściągnęło na siebie przekleństwo; że zemścił się na nich wróg albo bóstwo albo, że tę chorobę przywlekli do ich kraju biali. Dlatego nie ufają medycynie zachodniej i nie chcą się poddać leczeniu, a już na pewno nie przez białych.

Helena Schwar / Iwona D. Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej