Niemcy. Urzędy nie powinny sprawdzać smartfonów azylantów
16 lutego 2023Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) nie może czytać danych ze smartfonów osób ubiegających się o azyl w celu ustalenia ich tożsamości i obywatelstwa, jeśli istnieją inne możliwości. Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku orzekł w czwartek (16.2.23), że pierwszeństwo powinny mieć dokumenty, porównania rejestrów lub praca z tłumaczami. Sąd orzekł na korzyść kobiety ubiegającej się o azyl, która musiała udowodnić, że pochodzi z Afganistanu.
Sąd rozstrzygał, czy urząd złamał w 2019 roku prawo, gdy pracownicy dokładnie przeanalizowali dane ze smartfona azylantki, poszukując informacji o jej pochodzeniu.
– Sąd decyduje o pojedynczej sprawie, ale to, co spotkało naszą klientkę, to standardowa praktyka – mówi DW prawniczka Lea Beckmann z berlińskiego Towarzystwa Obrony Praw Wolnościowych (GFF).
Kobieta, której nazwiska na życzenie jej prawników DW nie ujawnia, złożyła w 2020 roku przy pomocy GFF pozew przeciwko BAMF. W czerwcu 2021 roku sąd administracyjny w Berlinie wydał korzystne dla niej orzeczenie. Sędziowie argumentowali, że BAMF postąpił niezgodnie z prawem, przeszukując jej telefon bez uprzedniego sprawdzenia jej tożsamości „łagodniejszymi środkami”.
Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców złożył jednak odwołanie. W ten sposób sprawa wylądowała przed najwyższym niemieckim sądem administracyjnym. Ale teraz wyrok z pierwszej instancji został potwierdzony. Przede wszystkim urzędnicy powinni byli wykorzystać dokumenty, które przedłożyła: afgański dokument tożsamości oraz świadectwo zawarcia małżeństwa z Afganistanu.
Decyzja niemieckich sędziów wzbudzi zapewne zainteresowanie na arenie międzynarodowej. Na całym świecie władze migracyjne stosują obecnie podobne technologie w przypadku wniosków o azyl. W marcu 2022 roku jeden z sądów w Wielkiej Brytanii orzekł, że brytyjscy urzędnicy naruszyli prawo, odbierając prawie 2 tysiącom azylantów ich smartfony i ściągając z nich dane.
Sam BAMF przed rozprawą bronił swojego postępowania. „Ustalenie tożsamości i obywatelstwa poprzez odczyt mobilnych nośników danych u osób ubiegających się o azyl, które nie mogą przedstawić dokumentów tożsamości, ma zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa naszego kraju i trafności decyzji w sprawie azylu” – odpisał na pytanie DW rzecznik urzędu.
W opinii Lei Beckmann wyrok może mieć jednak dalekosiężne konsekwencje: – To oznacza, że BAMF utraci prawo do analizy danych z telefonów uchodźców, jeśli nie wyczerpie uprzednio wszystkich innych, łagodniejszych środków, którymi dysponuje w celu weryfikacji danych dotyczących obywatelstwa.
Jak BAMF odczytuje dane ze smartfonów
Pierwszoplanową rolę w sporze prawnym odgrywa paragraf 15a, który Niemcy dodały w 2017 roku do swojej ustawy o azylu. Pozwala on władzom domagać się od osób ubiegających się o azyl dostępu do ich przenośnych telefonów, laptopów i tabletów, jeśli nie mogą one przedłożyć ważnego paszportu lub dowodu osobistego, a identyfikacji „nie można osiągnąć łagodniejszymi środkami”. Ustawa nie konkretyzuje, jak wyglądają takie „łagodniejsze środki”.
Do analizy danych urząd stosuje specjalne oprogramowanie. Poszukuje ono informacji, gdzie właściciele urządzeń przebywali i jakich języków używali do korzystania z nich. Do takich cyfrowych śladów należą metadane świadczące o miejscu wykonania zdjęć, numery kierunkowe zapisanych numerów telefonów czy też języki i dialekty występujące w wiadomościach tekstowych.
Następnie oprogramowanie automatycznie zestawia rezultaty w raporcie. Nie wolno go odczytywać, dopóki nie wydadzą na to zgody prawnicy BAMF. Wtedy pracownicy urzędu uzyskują do niego dostęp i mogą wykorzystać wyniki do podjęcia decyzji w sprawie wniosku o azyl.
W latach 2018–2021 BAMF przeszukał według własnych danych ponad 47 tysięcy urządzeń azylantów. Według rzecznika urzędu analizy te są konieczne w celu „zapewnienia reprezentującego wysoką jakość i bezpiecznego postępowania azylowego”. Rzecznik podkreślił zarazem, że są one tylko jednym z wielu instrumentów w postępowaniu azylowym. Za pomocą elektronicznych przeszukań „uzyskuje się jedynie informacje uzupełniające, które przygotowują przeprowadzenie wysłuchania i pomagają w ten sposób oprzeć decyzję w sprawie azylu na szerszej i lepszej podstawie”.
Opór ze strony społeczeństwa obywatelskiego
Specjaliści od prawa cyfrowego krytykują analizę danych ze smartfonów od czasu jej wprowadzenia. Awangardą tego ruchu jest wspomniane Towarzystwo Obrony Praw Wolnościowych (GFF). W 2019 roku opublikowało ona studium na ten temat, argumentując że taka praktyka jest nieefektywna, a zarazem stanowi dotkliwą ingerencję w cyfrową sferę prywatną uchodźców.
Rok później GFF przekonała troje azylantów z Syrii, Afganistanu i Kamerunu, by z jej pomocą pozwali BAMF. W trzech odrębnych pozwach uchodźcy argumentują, że urząd zapewnił sobie dostęp do bardzo intymnych danych w ich telefonach, nie spełniając wymogów ustawowych. Stanowi to ich zdaniem niewspółmierną ingerencję w ich podstawowe prawo do sfery prywatnej.
Już po południu 1 czerwca 2021 roku – pierwszego dnia rozprawy we wszystkich trzech procesach – w niepozornym budynku sądu w berlińskiej dzielnicy Mitte sędzia przychylił się do pozwu afgańskiej uchodźczyni. Tak szybka decyzja była niespodzianką. Jeszcze na miejscu strony procesu uzgodniły – w kontekście tego, że praktyka ta dotyczy dziesiątków tysięcy uchodźców – że odwołanie będzie rozpatrywane bezpośrednio przez najwyższą niemiecką instancję w dziedzinie prawa administracyjnego. Następnie GFF wspólnie z powodami z Syrii i Kamerunu postanowiło zawiesić pozostałe pozwy do czasu decyzji Federalnego Sądu Administracyjnego.
Od tego czasu minęło 20 miesięcy. Rzecznik BAMF powiedział, że w tym czasie urząd nic nie zmienił w swojej praktyce: „Wyrok pierwszej instancji stanowił z punktu widzenia Urzędu Federalnego indywidualny przypadek”.
Co na to federalny pełnomocnik ds. ochrony danych?
Wyrok może mieć konsekwencje także dla innej skargi GFF, która jest rozpatrywana odrębnie od tego postępowania, ale również może położyć kres analizie danych ze smartfonów w jej dotychczasowej formie. Na początku 2021 roku organizacja zwróciła się do pełnomocnika rządu federalnego ds. ochrony danych i wolności informacji o weryfikację tej praktyki. Jego urząd może bezpośrednio polecić BAMF zmianę sposobu analizy danych ze smartfonów lub jej całkowite wstrzymanie.
Dwa lata później wciąż jednak brak reakcji pełnomocnika – prawniczka Lea Beckmann nazywa tak długi czas oczekiwania „rozczarowującym”.
Rzecznik tego urzędu Christoph Stein potwierdził w wypowiedzi dla DW, że sprawa „obecnie nie jest jeszcze zamknięta”. Jego urząd chciał zaczekać na decyzję Federalnego Sądu Administracyjnego, by „uwzględnić ją w swoim dalszym postępowaniu”.
Po decyzji sędziów w Lipsku będzie rosnąć presja na ograniczenie tej praktyki.