1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ostatni dzień Borowa

20 października 2009

W Berlinie odbyła się promocja książki "Ostatni dzień Borowa" Konrada Schullera. Opowiada o losach ofiar pacyfikacji Lubelszczyzny w 1944 roku. To opowieść o sprawcach i ich ofiarach.

W książce "Ostatni dzień Borowa" Konrad Schuller przypomina o tragedii polskiej wsiZdjęcie: Rosalia Romaniec

Prezentacja książki Konrada Schullera odbyła się w berlińskim kinie Zeughaus przy Niemieckim Muzeum Historycznym. Autor jest korespondentem dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung" w Polsce i przyznaje, że opisanie tragedii Borowa było rezultatem „uświadomienia sobie własnej niewiedzy”.

Gesine Schwan oraz bohaterka książki Marianna GoleńZdjęcie: Rosalia Romaniec

Stymulująca niewiedza

„Jestem typowym Niemcem, który niewiele wie o tym, co jego rodacy i przodkowie robili podczas wojny w Niemczech” - mówi Konrad Schuller. Chęć poznania historii stała się impulsem do napisania książki. Okoliczności mu sprzyjały, bo pięć lat temu został korespondentem dziennika FAZ w Warszawie. Na promocji książki przyznał, że dopiero po przyjeździe do Polski zauważył, jak niewiele o tym kraju wie.

„Zdarzało mi się krytykować pewne cechy polskiej wrażliwości, więc również ja byłem potem ostro krytykowany w Polsce, zwłaszcza przez konserwatywne środowiska” - opowiada Schuler. Jeden z polskich krytyków poradził mu, by najpierw poznał lepiej historię, a dopiero potem komentował polską wrażliwość. – „I tak trafiłem do Borowa” – powiedział Schuller tłumacząc, jak doszło do powstania jego dokumentacji.

Dyskusja towarzysząca prezentacji książki "Ostatni dzień Borowa" w BerlinieZdjęcie: Rosalia Romaniec

Dramat Borowa

Książka Schullera opowiada o lubelskiej wsi Borów, która była jedną z pięciu, jakie niemiecki Wehrmacht i SS spacyfikowały w lutym 1944 roku. Miał to być odwet za wspieranie polskiej partyzantki. Miejscowości doszczętnie zniszczono, część mieszkańców zamordowano na miejscu, pozostałych deportowano do obozów zagłady.

Jednym ze świadków wydarzeń zimy 1944 roku była Marianna Goleń. Jako dwunastolatka przeżyła tragedię wsi Borów i przez wiele lat nie mogła o tym mówić. „Było u nas wielu dziennikarzy, którzy pytali o wspomnienia, ale ja po prostu nie potrafiłam nic powiedzieć. To była taka blokada, chyba nawet nie nienawiść, ale raczej trauma” – wspomina bohaterka książki Schullera. Marianna Goleń przyznała, że przez dziesiątki lat nie mogła też słuchać języka niemieckiego i nie wyobrażała sobie przyjazdu do tego kraju.

Dopiero, kiedy za pośrednictwem jej syna zwrócił się do niej w języku polskim niemiecki dziennikarz Konrad Schuller, otworzyła się. Dziś Marianna Goleń patrzy na wszystko inaczej: „Cieszę się i jestem wdzięczna, że powstała ta książka, że mogę być tutaj w Berlinie i opowiadać państwu o moich wspomnieniach. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek to będzie możliwe”, opowiadała wzruszona mieszkanka Borowa.

Wojska Wehrmachtu zrównały z ziemią ponad 700 polskich wsiZdjęcie: AP

Symboliczne gesty też ważne

W dyskusji wziął udział również inny świadek historii, Winicjusz Nataniewski, który jako czterolatek przeżył napaść Niemców na jego wieś i w pożarze doznał ciężkich obrażeń. Blizny zostały do dziś. Niedawno Nataniewski wytoczył niemieckiemu państwu proces sądowy, w którym żądał odszkodowania. Jego roszczenie nie zostało spełnione, ale prawdopodobnie jeszcze raz podejmie walkę o odszkodowanie.

Koordynatorka rządu RFN ds. stosunków polsko-niemieckich Gesine Schwan powiedziała, że w takich wypadkach "nie można mówić o sprawiedliwym zadośćuczynieniu, o naprawieniu krzywd, wobec tego, co się wydarzyło, to po prostu niemożliwe". Podkreśliła jednak, że w procesach sądowych tego typu bardzo ważne jest stwierdzenie winy i bezprawia, nawet jeśli po wielu latach ma ono wymiar tylko symboliczny.

Konrad Schuller podpisał wiele egzemplarzy swojej nowej książkiZdjęcie: Rosalia Romaniec

Na tropie sprawców

Konrad Schuller ma nadzieję, że jego opowieść o dramatycznych losach mieszkańców Borowa, przybliży jego rodakom tragiczną polską historię. Przed rozpoczęciem pisania książki przeprowadził setki rozmów z mieszkańcami wioski, przejrzał hitlerowskie dokumenty i odtworzył przebieg zbrodni, która pochłonęła kilkaset istnień ludzkich. Ofiary masakry zapamiętały różne postawy Niemców biorących w niej udział – bezduszne i okrutne, ale także ludzkie.

Podczas pisania książki Schuller starał się również dotrzeć do sprawców wydarzeń. W czasie gromadzenia dokumentacji okazało się, że najprawdopodobniej jeden ze sprawców tragedii z lutego1944 w Borowie powiesił się po wojnie, gdy dostał wezwanie do sądu. Inny sprawca został uniewinniony z braku dowodów.


Promocja książki Konrada Schullera w Niemieckim Muzeum Historycznym w Berlinie była zakończeniem serii polsko-niemieckich spotkań w historycznym roku 2009.

Róża Romaniec

red.odp.: Agata Kwiecińska/ma