1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ostry hejt antyimigracyjny. Minister mówi „dość”

Agnieszka Rycicka27 sierpnia 2015

Inteligentniejsi silą się na ironię, ale są tacy, którzy piszą o uchodźcach wprost: „ciapaci”, „niech spadają”, „zagazować”. Internet zalewa hejt, a min. sprawiedliwości mówi stop. Na pierwszy ogień idzie Facebook.

Deutschland Sachsen Ausschreitungen vor Asylunterkunft in Heidenau
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Burgi

Do niedawna Niemcy raczej niechętnie komentowali w sieci pod własnym nazwiskiem. Ostatnio jednak stają się coraz bardziej odważni; komentują coraz śmielej, nawet jeżeli treść komentarza jest "moralnie wątpliwa". Coraz częściej też nagradzani są za nie lajkami.

Oskarżenia o rozpowszechnianie treści rasistowskich na portalach społecznościowych to nic nowego. Niczym odkrywczym nie jest też to, że najchętniej to właśnie ultraprawicowe i ksenofobiczne środowiska wykorzystują portale społecznościowe do podżegania do nienawiści. W sieci mobilizują do zgromadzeń i marszów protestacyjnych. Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas (SPD) chce ukrócić ten proceder. W liście do przedstawicielstwa Facebooka polityk SPD zażądał radykalnych działań wobec wszystkich ksenofobicznych postów.

Trzeba działać w obliczu nieprawdopodobnego hejtu

W liście cytowanym przez dziennik „Berliner Zeitung“ Maas zaprasza na rozmowy przedstawicieli firmy Facebook Germany, by porozmawiać o „sposobach poprawy transparencji i skuteczności przestrzegania standardów". Do spotkania miałoby dojść 14 września.

Minister poinformował, że w kontekście niepokojących incydentów i ksenofobicznych ataków na uchodźców i ich schroniska, otrzymuje liczne sygnały i skargi obywateli na rasistowską propagandę w internecie. „Szczególnie skarżą się użytkownicy Facebooka, twierdząc, że firma, mimo konkretnych informacji o rasistowskich i ksenofobicznych postach, nie usuwa ich skutecznie – mówi Maas.

Regulamin Facebooka to farsa

W przypadku zgłoszenia takiego postu administratorowi Facebooka, często firma wysyła zwrotną notkę do autora skargi, że owszem post został sprawdzony, ale jego treść nie jest sprzeczna z regulaminem i polityką filmy. Zdaniem ministra obywatele nie są w stanie pojąć, dlaczego niektóre treści, jak np. zdjęcia pewnych części ciała, Facebook usuwa bezzwłocznie, powołując się na sprzeczność z regulaminem, natomiast rasistowskie i homofobiczne wpisy już nie. Takie "ogólnikowe określenie standardów" staje się więc farsą, krytykuje Maas.

Internet to nie pole bezprawia

Minister przypomniał Facebookowi, że ów sam zadeklarował usuwanie z portalu wszelkich treści, w których atakowana jest narodowość bądź przynależność religijna.

Jednak zdaniem ministra, w praktyce facebook zdaje się jednak tego nie gwarantować, chociaż firma zapewnia o tym regularnie. "Szczególnie w sprawie podżegania do buntu i publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa", do czego, jak twierdzi Maas, Facebook został prawnie zobligowany. Jednym słowem – fikcja.

Polityk SPD zaprzecza, jakoby jego inicjatywa uderzała w wolność słowa. Jak twierdzi minister, internet nie jest polem bezprawia, na którym mogą bezkarnie i bez kontroli rozprzestrzeniać się nienawiść na tle rasistowskim i wypowiedzi zagrożone karą.

W Heidenau zabrakło informacji

W środę (26.08. 2015) kanclerz Markel, a w czwartek (27.08.2015) także minister Maas udał się do schroniska dla uchodźców w Heidenau w Saksonii, by spotkać się z mieszkańcami miasta i odwiedzić uchodźców zakwaterowanych w budynku dawnego marketu. W tej miejscowości od kilku dni mają miejsce protesty, demonstracje i akty agresji wymierzone w uchodźców i politykę imigracyjną Niemiec.

Zdaniem ministra, w Heidenau prawdopodobnie zawiodła kampania informacyjna. Jego zdaniem lęk obywateli bierze się z niedoinformowania i pytań, na które w siedemdziesięciu procentach da się odpowiedzieć natychmiast. – Wystarczy tylko pytać – powiedział Maas. Minister przyznał, że po spotkaniu z uczniami tamtejszych szkół odniósł wrażenie, że wśród najmłodszych mieszkańców panuje przekonanie, iż coś w ich mieście „poszło nie tak”. Rozpowszechniane przez nich opinie, często właśnie w sieci, nie są ich autorstwa, a zasłyszane od innych. „Niemcy to kraj otwarty i tolerancyjny”, mówił wielokrotnie do kamery minister.

Reakcja

Na stanowisko ministra Maasa bardzo pozytywnie i prawie natychmiast zareagował Facebook podając do wiadomości publicznej: „traktujemy uwagi ministra bardzo poważenie”. Generalnie koncern zgodził się z sugestiami ministra. Nie padły jednak wiążące obietnice.

afp, dpa / Agnieszka Rycicka

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej