1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Palermo Shooting" - najnowszy film Wima Wendersa

Roma Stacherska-Jung20 listopada 2008

Kryzys wieku średniego, poszukiwanie sensu życia i konfrontacja ze śmiercią - to tematy filmu "Palermo Shooting, który dziś wchodzi na ekrany niemieckich kin.

Plakat filmu
Zdjęcie: DW-TV

"Palermo Shooting" jest historią znanego fotografa, który w konfrontacji ze śmiercią uświadamia sobie, że w życiu coś ważnego przegapił. Reżyser Wim Wenders sięgnął w nim po standartowy temat: poszukiwanie sensu życia w skomputeryzowanym świecie, zwany przez innych "kryzysem wieku średniego". Pikantnym przy tym jest fakt, że główną rolę w jego najnowszym filmie gra lider znanej niemieckiej grupy punkowej "Tote Hosen", aktor- amator znany szerszej publiczności pod pseudonimem Campino. Wendersa i Campino łączy bardzo wiele. Obaj pochodzą z dobrze sytuowanych niemieckich rodzin, obaj urodzili i wychowali się w Dusseldorfie - niemieckim mieście mody, blichtru i kariery. Obaj byli buntownikami i obaj odnieśli nieprzeciętny międzynarodowy sukces. Główny bohater filmu "Palermo Shooting" jest znanym fotografem, który cudem unika śmierci. To właśnie wydarzenie jest początkiem całej lawiny innych wydarzeń. Na początku filmu bohater traci bardzo wiele. Traci poczucie czasu, traci samego siebie i spostrzega, że żyje niejako obok swojego własnego życia. Osiągnął co prawda życiowy sukces, ale cały czas ściga samego siebie i nie wie, po co właściwie żyje.

- "To wszystko uświadamia sobie w momencie, w którym z powodu wypadku samochodowego zagląda śmierci w oczy. Rozumie, że coś ważnego w życiu przegapił" - wyjaśnia Wim Wenders.

Wim Wenders (2 z l.) i odtwórcy głównych rólZdjęcie: picture-alliance/ dpa


Klapa w Cannes

Film pokazywany był już na festiwalu w Cannes w tym roku, ale mimo udziału znanego amerykańskiego aktora - Denisa Hoppera - nie odniósł tam sukcesu. Po tej porażce reżyser poddał swe dzieło dodatkowej obróbce, skrócił o 20 minut i zdecydował pokazać go w Niemczech. Jak się okazuje - nie brak w tym filmie elementów autobiograficznych.

- "Ja sam jestem fotografem i z mojego punktu widzenia fotografowie to ludzie stojący na pierwszej linii frontu, którzy przeżywają to, co jest udziałem nas wszystkich, a mianowicie digitalizację naszego świata i zmiany jakie za tym idą - także w naszej codzienności" - mówi Wenders.

Wim Wenders, który odniósł niebagatelny sukces w Hollywood, kręcił filmy na Kubie, w Australii i w Japonii, szuka w swym najnowszym filmie odpowiedzi na uniwersalne pytania. Paradoksem jest fakt, że śmierć - grana tu przez Denisa Hoppera - prześladuje głównego bohatera nie dlatego, że nadeszła jego ostania godzina, ale dlatego, że ten nieświadomie zrobił jej zdjęcie.

- "Kino od zawsze lubi sztuczki i iluzja jest jego stałym elementem. Ale fotografia to coś innego, ponieważ jej rolą było utrwalanie pojedynczych zjawisk i momentów, których prawdziwość można było sprawdzić. Tak było przez ostatnie 150 lat. Dziś jednakże to się zmieniło. Fotografia cyfrowa umożliwia bowiem wszelakie manipulacje. Autentyczność i niepowtarzalność zanikają i nie można odróżnić fikcji od rzeczywistości" - tłumaczy reżyser.


Miłość lekarstwem na Midlife Crisis ?

Romantyczna śmierć - Dennis HopperZdjęcie: AP

Film "Palermo Shooting" jest więc także przewrotną grą, ukazującą rzeczywistość, którą za pomocą sztuczek cywilizacji można nieograniczenie manipulować. Jest on jednak również poszukiwaniem wartości uniwersalnych.

- "Kino w swej istocie jest także romantyczne. Nie można opowiadać o śmierci nie mówiąc nic o miłości bo to wszystko jest ze sobą ściśle powiązane" - uważa Wim Wenders. To znajduje odbicie w akcji filmu.

Bohater poznaje w Palermo zarówno kogoś, kto chce pozbawić go życia jak i kobietę, która pomaga mu odnaleźć samego siebie i stawić się faktom. Na końcu tego filmu jego bohater odkrywa, jak chce dalej kształtować swe życie.

Film "Palermo Shooting" wzbudził i z pewnością wzbudzać będzie kontrowersje. Jego wątki przewodnie, to dowód na to, że "midlife crisis" nie omija nie tylko pisarzy i poetów, ale także najwybitniejszych reżyserów.