1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Park z głową Lenina i popiersiem Stalina

5 lutego 2023

Park Grutas na Litwie od lat kolekcjonuje pomniki i inne eksponaty z czasów sowieckich. Po wybuchu wojny w Ukrainie do parku zaczęły masowo trafiać demontowane przez litewskie samorządy posągi radzieckich żołnierzy.

Park Grutas na Litwie
Park Grutas na Litwie

Przy wejściu do Parku Grutas pod Druskienikami stoi kiosk. A w nim do kupienia: porcelanowe popiersia Lenina w wersji mini (cena 10,5 euro), medale z czasów sowieckich (cena 7 euro) i metalowe broszki, też z Leninem. Wzdłuż ścieżki od parkingu – o tej porze roku lekko pustawego – do kas ciągną się kamienne popiersia sowieckich bohaterów. Po prawej stoi wagon z lokomotywą, taki, jakim wywożono ludzi na Sybir. O ten wagon była kiedyś spora awantura, bo właściciel początkowo chciał obwozić nim po parku zwiedzających. Po protestach pomysł upadł i dzisiaj wagon służy za jeden z eksponatów. Za metalową furtką prowadzącą do parku rozciąga się unikalny skansen sowieckiej kultury. – Jedyny taki w Europie – mówią Litwini.

Po wybuchu wojny w Ukrainie w Parku Grutas zrobiło się jeszcze tłoczniej od pomników

Projekt litewskiego milionera

Po upadku ZSRR litewskie władze zaczęły pozbywać się z przestrzeni publicznej śladów sowieckiej przeszłości. Z ulic, skwerów i parków zaczęły znikać radzieckie pomniki, jednak ich demontaż był dość chaotyczny – część trafiła do miejskich i gminnych magazynów, inne na złomowiska, część została rozkradziona. Pod koniec lat 90. Ministerstwo Kultury zaczęło szukać miejsca, gdzie można by zdekompletowane rzeźby gromadzić. Zadania podjął się Viliumas Malinauskas, litewski przedsiębiorca, który dorobił się fortuny na hodowli i przetwórstwie grzybów i owoców leśnych i który – co zapewne było nie bez znaczenia – zobowiązał się urządzić park za własne pieniądze. Park Grutas oficjalnie zaczął przyjmować zwiedzających w 2001 roku. – Chciałem stworzyć park socrealizmu, bo to część historii Litwy. Oczywiście nie były to najlepsze lata dla naszego kraju, ale uważam, że historii nie można wykreślić – tłumaczy w rozmowie z DW właściciel parku. – Ten, kto nie chce pamiętać przeszłości, szybko zapomni i o przyszłości – dodaje sentencjonalnie.

Park Grutas na Litwie od lat kolekcjonuje pomniki i inne eksponaty z czasów sowieckich

Kotlety mielone i kawa plujka

Dzisiaj na ponad 20 hektarach terenu pod Druskienikami znajduje się ponad 100 pomników i półtora miliona innych eksponatów ery sowieckiej, w tym książek czy dzieł malarstwa socrealistycznego z portretami Lenina, Stalina i Breżniewa na czele. Już na wejściu jest nieco surrealistycznie – odwiedzających wita ogromna kamienna głowa sowieckiego żołnierza, po prawej drewniana scena, nad nią na czerwonym banerze białymi literami leninowskie hasło „sztuka należy do ludu”, z głośników lecą szlagiery nieżyjącego już Iosifa Kobzona, zwanego sowieckim Sinatrą. W głębi plac zabaw z karuzelą, żelaznymi drabinkami i huśtawkami dobrze znanymi również z PRL-owskich podwórek. W kawiarni karta dań sowieckich, chętni mogą zamówić kawę plujkę albo kotlety mielone pod nazwą Żegnaj Młodości. Kilkaset metrów dalej sale muzealne, w nich wystawy poświęcone m.in. partii robotniczej. Między drzewami stoją sowieckie pomniki, wśród nich posąg Lenina, popiersie Lenina, głowa Lenina, duża, średnia, mała, do tego popiersie Stalina. Są też nawiązania lokalne, jak pomnik czterech komunistów poświęcony działaczom litewskiej partii komunistycznej. – Pomniki zjeżdżają tu z całego kraju, z dużych miast, małych miasteczek, także ze stolicy – mówi Richard Bark kierownik ds. marketingu Parku Grutas, prywatnie zięć Malinauskasa. W praktyce wygląda to tak, że rzeźby są parkowi niejako wypożyczane przez samorządy. – Nie jesteśmy ich właścicielem, litewski rząd jest – wyjaśnia Bark. Zdarza się jednak, że eksponaty trafiają do parku przypadkowo. Tak było na przykład z mostem w Kownie. – Wiedzieliśmy, że miasto chce się go pozbyć, a nam zależało na jego elementach, zwłaszcza żelaznych okuciach z gwiazdą ZSRR. Ale usłyszeliśmy, że musielibyśmy most sami rozebrać. Nie zgodziliśmy się, bo nie znamy się na rozbiórce mostów. Jakiś czas później dostaliśmy telefon ze skupu złomu czy może chcemy może most… – opowiada Bark.

Stan dobry, ale bez nóg

Po wybuchu wojny w Ukrainie w parku zrobiło się jeszcze tłoczniej od pomników. Litewskie władze postanowiły definitywnie pozbyć się wszystkich sowieckich rzeźb, także tych z cmentarzy wojskowych. Na zaplecze Parku Grutas zaczęły, więc trafiać setki posągów radzieckich żołnierzy. Nierzadko zdekompletowanych, bez nóg, rąk, głowy, twarzy. – Niektóre samorządy demontując pomniki obchodzą się z nimi bardzo nieostrożnie – przyznaje Viliumas Malinauskas.

Park Grutas można odwiedzić przez cały rok

– Pomniki z żelaza czy brązu nie niszczą się tak łatwo, ale z tymi z betonu to już trzeba uważać, bo łatwo je przy demontażu naruszyć – mówi Richard Berk. Dodaje, że te bardziej uszkodzone park stara się odrestaurować, te w nieco lepszej formie mogą trafić na ekspozycję w takim stanie, w jakim przyjechały. – Przyjeżdża do nas np. pomnik w niezłej formie, ale bez nóg. Wtedy możemy zdecydować o tym, że postawimy go już bez tych nóg – wyjaśnia kierownik parku.

Z tęsknoty za młodością

Park Grutas działa przez cały rok. Przyjeżdżają tu zarówno turyści, bo za taką chyba można uznać Jurate, która w Litwy wyemigrowała jeszcze w czasach Związku Radzieckiego i dzisiaj pracuje jako lekarka w Australii. Do parku przywiozła syna.

Park z głową Lenina i popiersiem Stalina 

02:25

This browser does not support the video element.

– On nic nie wie o czasach sowieckich, ale bardzo się interesuje historią. Chce robić Erasmusa w Europie – opowiada. Ale park odwiedzają też rodzimi Litwini. – Młodzi przychodzą tu z ciekawości. Starsi pewnie z nostalgii, ale nie za czasami sowieckimi, a za czasami, gdy byli młodzi – uważa Remigijus, pracownik parku, który na co dzień opiekuje się pomnikami. Jego słowa chwilę później potwierdza Jolanta. – Te pomniki przypominają mi czasy dorastania, dzieciństwa i młodości – mówi. Do parku przyjechała z mężem Mariusem, on jednak patrzy na Park Grutas inaczej: – Wspomnienia są fajne, ale nie potrzebujemy tego sowieckiego spadku – ocenia.

współpraca: Witold Janczys

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>