1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prestiżowe partactwo

14 listopada 2011

W Kolonii i Hamburgu toczy się spór między architektami i budowlańcami. Chodzi o prestiżowe i kosztowne obiekty. Nie są to przypadki odosobnione.

Projekt Filharmonii Hamburskiej (Elbphilharmonie), planowane otwarcie 2015Zdjęcie: Herzog & de Meuron

Od Gustava Flauberta pochodzi słynne: „Architekci – wszystko durnie. Zapominają zawsze, że dom ma mieć schody”. Planowanego partactwa, jak narzekał francuski pisarz, w praktyce raczej nie ma. Rzadko też zdarza się, że wyłączną winę ponosi sam architekt, kiedy na prestiżowej budowie pojawia się 5 tysięcy 700 braków. Dokładnie tyle niedoróbek stwierdzono na budowie filharmonii w Hamburgu. Pierwotnie było to nawet 9 tysięcy braków, ale część z nich już usunięto. Zlikwidowanie kolejnych pochłonie 30 do 35 mln euro. Koszty całej budowy wzrosną tym samym trzykrotnie, do 323 milionów euro. Chwilowo zresztą budowa jest w ogóle wstrzymana. Stwierdzono problemy ze statyką.

Problem - nowoczesna architektura

Podobne problemy jak Hamburg ma Kolonia. Tam z kolei sporne jest partactwo na budowie meczetu. Inwestor – unia turecko-islamska Ditib, zarzuca wykonawcy 2 tysiące braków. Koszty budowy wzrośną szacunkowo dwukrotnie. „Większość braków wykazują niedokończone rozwiązania stanu surowego”, pisze w oświadczeniu prasowym architekt Paul Böhm. Spór z Ditibem zapowiada się na lata, co pociągnie za sobą kolejne koszty.

Elbphilharmonie, równie spektakularne wnętrzeZdjęcie: Herzog & de Meuron

To tylko dwa przykłady w Niemczech, kiedy nowoczesna architektura przyciąga uwagę nie formą, tylko skandalami budowlanymi. Szczególnie podatne na partactwo są, jak się wydaje, prestiżowe obiekty kulturalne. Spektakularny budynek Nowej Pinakoteki w Monachium musiał zostać częściowo zamknięty. Na murze przy wejściu do budynku pojawiły się rysy. Nowy gmach Wallraf-Richartz Museum w Kolonii od dnia otwarcia w 2001 roku walczy z klimatyzacją. W tym roku wszystkie urządzenia musiały zostać wymienione. Podobne problemy ma renomowana Akademia Sztuki w Berlinie. W jej gmachu na Placu Paryskim pomieszczenia archiwalne stoją puste. Nie pozwala z nich korzystać błędnie zaplanowana klimatyzacja. Obszerne zbiory archiwalne akademii musiały zostać rozparcelowane po innych miejscach.

Brak kompetencji

Ani architekci, ani wykonawcy nie są ryczałtowo odpowiedzialni za partactwo na budowie. „Problemem przy realizacji nowoczesnych projektów jest brak koordynacji”, uważa Michael Frielinghaus, prezes Związku Niemieckich Architektów. Na budowie zaangażowanych jest wiele osób i firm z najróżniejszych dziedzin. Im ich więcej, tym większe ryzyko popełnienia błędu. Związek Niemieckich Architektów domaga się więc, by architekt kierował całą budową, łącznie z możliwością kontroli wszystkich prac, od projektu budowy do jej skończenia. Klasycznych inwestorów dzisiaj już prawie nie ma, twierdzi Michael Frielinghaus. W niektórych projektach jest czterech do pięciu odpowiedzialnych. Zmieniają się zależnie od fazy projektu. Kto inny jest odpowiedzialny za projekt, kto inny za rozplanowanie pracy, jeszcze inny za przetarg i znalezienie wykonawców. Wykonawcy angażują z kolei podwykonawców. Zaklęte koło.

Meczet w KoloniiZdjęcie: DW

Plama na honorze

Duże problemy rodzą się z małych. A te wynikają na przykład z nieznajomości języka. Niektóre budowy przypominają Wieżę Babel. By zmniejszyć koszty, zagraniczny podwykonawca zatrudnia firmy ze swojego kraju. Pracownicy nie mówią po niemiecku, bywa, że na jednej budowie jedna firma nie jest w stanie porozumieć się z drugą.

Wallraf-Richartz-Museum w KoloniiZdjęcie: picture-alliance / dpa

Michael Frielinghaus ubolewa, że skandale budowlane rzucają tak złe światło na nowoczesne projekty architektoniczne. Na pewno nie ma na nich więcej partactwa, niż gdzie indziej. Ale więcej się o nich mówi, zwłaszcza, jeżeli budowane są za pieniądze podatników.

Sabine Oelze / Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek