1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Partie odkrywają wyborców z pochodzeniem imigranckim

Andrea Grunau
7 września 2017

„Co robi tam ten Turek?“, zapytał ktoś, kiedy w 1994 roku w Bundestagu pojawił się polityk Zielonych Cem Özdemir. Dzisiaj z rodzin imigrantów pochodzi 37 parlamentarzystów i co dziesiąty wyborca.

Deutschland SPD Programmparteitag in Dortmund
W politycznej czołówce: wiceszefowa SPD Aydan Özoguz (z l.), minister ds. integracji w Urzędzie KanclerskimZdjęcie: picture alliance/dpa/J. Güttler

Każdy, kto ma niemieckie obywatelstwo i ukończone 18 lat, może 24 września br. współdecydować o składzie Bundestagu, a tym samym o przyszłości niemieckiej polityki – wszystko jedno, czy osoba ta lub jej rodzina pochodzi z Kolonii czy Kazachstanu, z Turcji czy z Polski. Co dziesiąty uprawniony do głosowania obywatel Niemiec, który oczywiście także sam może kandydować, ma pochodzenie migracyjne.

Partie polityczne i media coraz bardziej intensywnie zajmują się tą grupą wyborców, najpóźniej od czasu, kiedy mocno zaczęła o nią zabiegać antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD). Jest to liczna grupa. Badanie Mikrozensus 2016 mówi o 3,1 mln tylko tzw. późnych przesiedleńców, głównie z terenów b. ZSRR.

Drugą co do wielkości grupą są niemieccy obywatele tureckiego pochodzenia. Federalny Urząd Statystyczny szacuje, że blisko 730 tys. z nich ma prawo pójścia do urn. Właśnie do tych ludzi zwracał się prezydent Turcji domagając się od nich, by nie głosowali ani na CDU, ani na SPD, ani na Zielonych. – Nie pozwólcie, żebyście przez Erdogana zostali zepchnięci na margines naszego społeczeństwa – odpowiedziała w reakcji na tę próbę interwencji w wewnętrzną politykę Niemiec minister w Urzędzie Kanclerskim Aydan Özoguz (SPD), pełnomocniczka rządu federalnego ds. migracji, uchodźców i integracji.

Niezliczeni politycy wezwali obywateli Niemiec tureckiego pochodzenia, żeby koniecznie wzięli udział w wyborach. – Chodzi o wasze życie w Niemczech. Pan Erdogan nie będzie mógł zaoferować rozwiązania żadnego z problemów żyjących tutaj ludzi – apelowała w rozgłośni Deutschlandfunk pełnomocniczka CDU/CSU ds. integracji Cemile Giousouf.

Posłowie do Bundestagu z tłem migracyjnym (kolor żółty)

Znikomy udział w wyborach

„Jak się właściwie wybiera?" – Aydan Özoguz często słyszy to pytanie. Udział Niemców z tpochodzeniem migracyjnym w wyborach stanowi mniej niż „20 punktów procentowych” i jest niższy niż w przypadku reszty społeczeństwa – powiedziała DW Özoguz. Pełnomocniczka wspiera projekt „Vote D”, który ma zachęcić do wyborów pełnoletnie dzieci imigrantów i świeżo naturalizowane osoby.

Rodzice Özoguz przyjechali do Niemiec z Turcji, ona sama urodziła się w Hamburgu. Dziś jest wiceprzewodniczącą SPD i sama prowadzi kampanię wyborczą, podobnie jak Cemile Giousouf (CDU). Obydwie należą do 37 posłów do Bundestagu legitymujących się pochodzeniem imigracyjnym – 37 na w sumie 631 parlamentarzystów.

Wg badania porównującego sytuację w ośmiu europejskich państwach (projekt PATHWAYS), jeżeli chodzi o udział imigrantów w życiu politycznym, to Niemcy plasują się mniej więcej w środku. – Na czele są Holandia i Wielka Brytania, na końcu Włochy i Hiszpania – powiedział DW politolog Lucas Geese. Problemem jest jednak to, że mniej więcej połowa żyjących w Niemczech osób z pochodzeniem migracyjnym nie posiada niemieckiego obywatelstwa. Ludzie ci „systematycznie są wykluczani z procesu kształtowania woli politycznej”. Zdaniem Geese winny jest „rygorystyczny w międzynarodowym porównaniu tryb przyznawania obywatelstwa".

Kanclerz Angela Merkel ostro skrytykowała werbalny atak polityka AfD Gaulanda na minister Aydan Özoguz (z l.)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Jensen

Obiekty rasistowskiej nienawiści

W Niemczech zrobiono już dużo, ale dużo jest też jeszcze do zrobienia, uważa pełnomocniczka rządu ds. migracji Özoguz. – Jako imigrant jest się ulubionym celem ataków ze strony skrajnej prawicy i ultraprawicy – mówi Özoguz. „Ty p… Arabie, wracaj do Turcji” – napisał ktoś urodzonemu w Iranie politykowi Zielonych Omidowi Nouripourowi. Jego partyjny kolega Özcan Mutlu mówi o wielu rasistowskich, pełnych nienawiści mailach. Kiedy Alexander Gauland z prawicowo-populistycznej AfD chciał „wywieźć na śmieci do Anatolii” minister Aydan Özoguz, także kanclerz Merkel potępiła tę wypowiedź jako rasistowską.

Politycy z pochodzeniem migracyjnym są szczególnie wyczuleni na atakowanie mniejszości. – Kiedy dziewczynom zdziera się już z głowy chusty, nie jest to już wolne, otwarte społeczeństwo, jakiego sobie życzymy – ocenia Özoguz. Podkreśla, że także w parlamencie powinni zasiadać posłowie różnego pochodzenia i wyznania. – Dyskusja przybiera inny ton, kiedy uczestniczą w niej ludzie, których ona dotyczy – mówi Özoguz. Może zmienia się wówczas też postrzeganie. Kasjerka w stołówce Bundestagu miała problem z obsłużeniem Karamba Diaby (SPD), wybranego do Bundestagu w 2013 r. Nie chciała wierzyć urodzonemu w Senegalu politykowi, że jest posłem do niemieckiego parlamentu.

Cemile Giousouf (CDU)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Lukas Schulze

– Chciałabym, żeby pochodzenie przestało kiedyś odgrywać rolę – powiedziała DW Cemile Giousouf. Ale, jak przyznaje, w takim kraju imigracyjnym jak Niemcy jest to ciągle ważny temat. Giousouf weszła do parlamentu w 2013 r. jako pierwsza posłanka CDU tureckiego pochodzenia. SPD, Zieloni i Lewica mają dłuższe doświadczenie i więcej parlamentarzystów z tłem migracyjnym. Partie nie prowadzą jednak na ten temat statystyk.

Preferowana polityczna lewica

Wyborcy z pochodzeniem migranckim preferują „partie politycznej lewicy" – konkluduje na podstawie międzynarodowych badań politolog Andreas Wüst. Partie te są szczególnie otwarte na imigrantów i nurtujące ich problemy.

Imigranci dobrze wiedzą, kto reprezentuje ich społeczność w Bundestagu, mówi badacz z Kolonii Dennis Spies. Przy okazji wyborów powszechnych 2017 bada, komu oddają swój głos wyborcy z pochodzeniem migracyjnym i dlaczego. Badane są dwie największe grupy: „Russlanddeutsche", czyli Niemcy z terenów b. ZSRR, którzy przesiedlili się do RFN i niemieccy obywatele tureckiego pochodzenia.

AfD zabiega o późnych przesiedleńców

Russlanddeutsche, późni przesiedleńcy z pochodzeniem niemieckim z terenów dawnej ZSRR, są osobliwością w Niemczech, mówi Spies. Natychmiast po przesiedleniu stają się obywatelami tego kraju i mogą brać udział w wyborach. Po rozpadzie Związku Radzieckiego kanclerz Helmut Kohl (CDU) zaangażował się na rzecz uznania ich za Niemców. Byli wdzięczni chadecji i długo pozostawali wiernymi wyborcami bawarskiej CSU. Ale od przyjęcia przez RFN setek tysięcy uchodźców w latach 2015/16, wielu z nich zaczęło czuć się nieswojo. – Ważną rolę odgrywa zawiść – zauważa w rozmowie z DW Dennis Spies.

Niechęć wobec polityki uchodźczej kanclerz wśród "Russlanddeutsche" wzmógł rzekomy gwałt na 13-letniej Niemce rosyjskiego pochodzenia. Na zdjęciu protesty przez Urzędem Kanclerskim, styczeń 2016Zdjęcie: picture-alliance/dpa/K.-D. Gabbert

W wyborach do landtagów szczególnie wielu Niemców pochodzenia rosyjskiego głosowało na AfD. – AfD ma program partyjny po rosyjsku, rosyjskojęzyczne plakaty, w swoich szeregach kandydatów pochodzenia rosyjskiego i zwraca się bezpośrednio do tej grupy – tłumaczy Spies. Żadna inna partia tak o nich nie zabiega. Badanie gremium niezależnych ekspertów zajmujących się imigracją i integracją (SVR) wykazało w 2016 r., że 45 proc. osób uprawnionych do głosowania w tej grupie preferuje CDU/CSU – znacznie mniej niż wykazywały to wcześniejsze badania.

Partie chadeckie zareagowały: Angela Merkel po raz pierwszy przyjęła w Urzędzie Kanclerskim Związek Przesiedleńców z Rosji. W krajowych wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii czołowy kandydat CDU prosił o głosy Russlanddeutsche w ich gazecie. W swoim programie wyborczym CDU i CSU obiecują późnym przesiedleńcom wyższe świadczenia emerytalne.

Wyborcy tureckiego pochodzenia

„Od kiedy Turcy siedzą tam u góry?" – skarżyła się w 1994 r. jakaś osoba dzwoniąca do Bundestagu. Chodziło o to, że podczas przemówienia kanclerza Helmuta Kohla w prezydium Bundestagu zasiadał polityk Zielonych Cem Özdemir. Posłanka SPD z pochodzenia tureckiego i Özdemir – urodzony w Niemczech w anatolijskiej rodzinie, przez co sam mówi o sobie „anatolijski Szwab”, byli w Bundestagu pierwszymi parlamentarzystami z „tureckim tłem migracyjnym”. Dzisiaj zasiada w nim 11 posłów. Żadna inna grupa imigrantów nie jest tak licznie reprezentowana.

Niemcy tureckiego pochodzenia tradycyjnie czują się związani z SPD, według badania SVR, na socjaldemokratów stawia 70 procent. Są to jeszcze tradycje „gastarbeiterów”: robotników szanujących związki zawodowe a tym samym SPD – mówi Aydan Özoguz. SPD opowiadała się za podwójnym obywatelstwem i prawami imigrantów, później tematy te wzięły sobie do serca także Zieloni i Lewica.

W konflikcie z prezydentem Turcji Erdoganem ton się zaostrza. Szefowa CDU Angela Merkel i były szef SPD Sigmar Gabriel ubiegali się o zrozumienie ze strony migrantów z tureckimi korzeniami. Wielu z nich – z obawy przed szpiclami z Turcji, jest bardzo ostrożnych w swoich wypowiedziach politycznych, ocenia politolog Dennis Spies. 

Polityk Zielonych Özcan Mutlu jest sfrustrowany, kiedy w Bundestagu ciągle jeszcze jest postrzegany jako „Turek”. „Jestem Niemcem i mam tylko niemieckie obywatelstwo. Niech Pan to wreszcie trafi do Pana!” – krytykował posła CDU. Ten powiedział mu przedtem: „Pana prezydent Erdogan”.

Rośnie znaczenie imigrantów?

– Polityczne znaczenie imigrantów jest niewielkie. Grupa ta rośnie, ale jest bardzo podzielona – zaznacza Dennis Spies i podaje przykład: w grupie przesiedleńców z b. ZSRR może jedna trzecia pochodzi z Ukrainy, mniejsza grupa z Kazachstanu i większość z Rosji.

Agnieszka Brugger - Polka w Bundestagu

02:47

This browser does not support the video element.

– Jeżeli zapytać tych ludzi, co sądzą o Putinie, 50 proc. powie: uwielbiam go, a 50 proc.: z całego serca go nienawidzę. To samo odnosi się do Erdogana i osób z pochodzeniem tureckim – argumentuje naukowiec z Kolonii. Jego zdaniem nie ma jednolitej grupy imigrantów-wyborców.

– Dlaczego ktoś z Ukrainy, kto od 20 lat żyje w Niemczech, ma mieć te same preferencje polityczne jak ktoś, kto przyjechał do Niemiec z południa Turcji. Dlaczego ma być on porównywalny z kimś, kto w latach 50-tych przyjechał z Włoch? – dodaje Spies.

Grupa wyborców z pochodzeniem migracyjnym jest coraz ważniejsza. Co jednak nie znaczy, że niemieckie partie mogą ich tak po prostu przekonać do siebie, a już na pewno nie, że „imigranci przejmą władzę”. Odpowiednio niewielkie szanse dają naukowcy „czysto migracyjnym partiom”. Jak zauważają – im dłużej ktoś żyje w Niemczech, tym bardziej jego zachowanie wyborcze upodabnia się do większości społeczeństwa.

Andrea Grunau / Elżbieta Stasik

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej