1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pasztet czy jednak delicje?

30 kwietnia 2011

Siedem lat minęło jak z bicza strzelił i największy rynek pracy otwiera podwoje dla 73 milionów Europejczyków. Będzie bum czy boom - spekulują Niemcy, a po cichu otwierają stoiska z delicjami i pasztetem made in Poland.

Zdjęcie: Fotolia

Miałam już nie zajmować się tematem otwarcia rynku pracy. Moi redakcyjni koledzy wykonali mrówczą pracę publikując od kilku miesięcy artykuły na ten temat, co uważnemu czytelnikowi z pewnością pomogło wyrobić sobie pogląd na temat nastrojów i przygotowania Niemców w przeddzień WIELKIEGO OTWARCIA. I chyba wytrwałabym w postanowieniu, gdyby w moim – powiedziałabym dość peryferyjnie położonym sklepie spożywczym – nie wyrósł znienacka wysoki pod sufit regał z polskimi specjałami. Uznałam to za zabawną prowokację, by dylematy Niemców oprzeć o konwencję najprostszych konfrontacji.

Na dobrą sprawę 1 maja 2011 powinien być świętem tak dla Niemców jak i Polaków (tych ostatnich nawet w dwójnasób: zamiast pochodu pierwszomajowego – beatyfikacja Jana Pawła II). To ukoronowanie pewnego etapu jakże symbolicznego jednoczenia Europy zapoczątkowanego bez mała dwie dekady temu. Jednak z sondaży sączy się pesymizm – 75 procent niemieckiego społeczeństwa boi się o swoją pracę (dane GfK), a atmosferę eskalującego podniecenia skutecznie podsycają zaczepne nagłówki prasowe niektórych niemieckich gazet, w stylu „Achtung, die Polen kommen!” w SZ (tłum: Uwaga, Polacy nadchodzą!), czy „Wollen wirklich alle kommen?” w Die Welt (tłum: Czy rzeczywiście wszyscy chcą przyjechać?). Jednym słowem – używając deczko kolokwialnej metafory – może być pasztet. Żaden pasztet! Delicje! – kontruje większość niemieckich ekonomistów, argumentując, że wprawdzie bezrobocie wzrośnie, ale o symboliczne 0,2 procent, płace spadną o ledwo odczuwalne 0,4 procent, za to PKB wzrośnie. O całe 0,2 procent! - co potwierdza profesor Herbert Brücker, renomowany badacz zjawisk migracyjnych w Niemczech. Czyli, mimo że do Niemiec najprawdopodobniej w ciągu pierwszych trzech lat przyjedzie może kilkaset tysięcy osób, w gospodarce powinno ledwo tąpnąć. Nie ma wyjścia – model empiryczny musi więc zakładać swoistą wymianę kadr – lepiej wykształceni emigranci nowej fali wyprą słabszych na rynku pracy rodaków, więc siłą rzeczy, a dokładniej – medialnych doniesień – ostatnie odliczanie powinno negatywnie ekscytować tych, którzy na emigracji są już.

Fascynujące jest obserwowanie przygotowań Niemców na otwarcie rynku pracy. Chociażby na przykładzie rzeczonego sklepu osiedlowego. Jak z pozornie przegranego stać się wygranym, to domena tej nacji, o czym pisałam w jednym z ostatnich blogów na temat etymologii i siły skrytej w socjologicznie ugruntowanej tendencji Niemców do biadolenia. Mimo wyrażanych w sondażach obaw Niemcy skrzętnie szykują się na boom w niektórych branżach, np. handlowej, usługowej czy edukacyjnej – na pniu mają się sprzedawać kursy dokształcające i językowe, całą parą działa zainaugurowany niedawno projekt Cottbus zakładający kształcenie polskiego narybku rzemieślniczego w Niemczech.

Rynek pracy otwiera się i nic tego nie zmieni. Zasieki, jeżeli już – sprowadzą się do życzliwość, której może zabraknąć np. przy przechodzeniu ciągle jeszcze skomplikowanej procedury uznawania polskich dyplomów w Niemczech. A co się tyczy polskiego jedzenia – jest osobliwe i trudno się bez niego obejść, szczególnie emigrantom – debiutantom. Życie na emigracji, co brzmi jak truizm, to jednak ani delicje, ani pasztet. O tym, jak będzie smakował każdy dzień po 1 maja, w dużej, powiedziałabym przepastnej mierze, zadecydują emigrujący Polacy. A sklepikarzom pozostanie jedynie dostosowanie asortymentu. Ciekawe co przeważy – pasztet czy delicje?

blogowała: Agnieszka Rycicka

Ps. Tak się składa, że 2 maja jest Światowym Dniem Polonii. Wszystkim emigrantom, obecnym i przyszłym, życzę w imieniu redakcji DW wszystkiego najlepszego i zapraszam do obejrzenia przygotowanego specjalnie na tę okazję projektu multimedialnego opowiadającego o tym, jak wygląda życie na emigrantów i ich potomków. Kozakiewicz, Brauner, Trochowski, Lauterowie – te nazwiska mówią same za siebie.

Pospieszny Polonia, serdecznie zapraszam

red.odp.: Małgorzata Matzke