Pegida mobilizuje zwolenników w Europie. Jej przeciwnicy też
6 lutego 2016Zwolennicy Pegidy zaprosili do udziału w "rajdzie przez Europę", który oficjalnie nazwano "międzynarodową demonstracją przeciwko masowej imigracji i islamizacji" . W 13 miastach Europy w sobotę (6.02.16) odbywały się demonstracje z udziałem zwolenników skrajnej prawicy. Wszędzie łączyły te same hasła - precz z uchodźcami, islamem i Angelą Merkel, która zdaniem Pegidy prowadzi Europę w złym kierunku. Pegida apelowała o obronę "Twierdzy Europy" przed islamizacją. Liderka Pegidy Tatjana Festerling nawoływała też niedawno w tzw. "praskim oświadczeniu" na spotkaniu delegacji ugrupowań prawicowych z 14 krajów w stolicy Czech o "konieczne połączenie sił". Sobotnie demonstracje pokazały, że wcale nie jest to łatwe. Na demonstracje w Polsce, Francji, Wielkiej Brytanii, Łotwie czy w Danii przyszło zaledwie po kilkaset osób.
Anty-Pegida widoczna
Równolegle do demonstracji Pegidy w całej Europie odbyły się protesty jej przeciwników. W Pradze doszło do ostrych starć obydwu grup. Setki policjantów musiały rozdzielać zwolenników i przeciwników Pegidy – tych, którzy opowiadali się za solidarnością z uchodźcami oraz tych, którzy straszyli "merkelizacją".
W Dreźnie kontrdemonstracja była głośniejsza, niż 8-tysięczny wiec Pegidy. W niektórych miastach odbywały się msze, gdzie nawoływano do okazania solidarności z migrantami w potrzebie, na transparentach były napisy: "Herz statt Hetze" (w tłum. "Serce zamiast nagonki").
W Saksonii, gdzie Pegida jest najmocniejsza, władze landu coraz wyraźniej mówią o konieczności zwalczania ruchu. Premier Saksonii Stanisław Tillich podkreśla konieczność konsekwentnego ścigania ruchów ksenofobicznych. – To jest ważne zadanie dla prokuratorów. Musimy tym ludziom pokazać, że jeśli przekraczają nakreślone prawem granice, będą ścigani z urzędu – mówił.
Od Irlandii po Estonię
Dzisiejsze demonstracje zwolenników Pegidy i narodowców (6.2.2016) odbywają się m.in. w Amsterdamie, Dreźnie, Dublinie, Birmingham, Bordeax, ale i w estońskim Tartu. Podobna próba mobilizacji prawicy miała już miejsce w ubiegłych latach m.in. w brytyjskim Newcastle, ale i poza Europą, np. w Australii. Tam posłużono się ideą Pegidy, aby móc zorganizować nagonkę na muzułmanów.
Wyjątkowo atrakcyjne są dla zwolenników Pegidy kraje Europy położone na wschód od Niemiec. Tam wprawdzie ujawniają się konflikty interesów i wzajemna niechęć narodowców różnych krajów do siebie, ale nasilają się też nastroje skierowane przeciwko uchodźcom, co pomaga w mobilizacji. Podobnie jak ruchy prawicowe demonstrowały na ostatnim szczycie europejskim sprzeciwiając się przyjęciu imigrantów, tak i teraz oprócz stolic na Zachodzie demonstracje narodowców odbywały się też w Pradze, Bratysławie, Warszawie i Krakowie.
– Tylko, jeżeli uda się wspólnie złączyć wszystkie krytyczne siły wobec azylantów w Europie, można ich skutecznie powstrzymać – mówi liderka Pegidy Tatjana Festerling.
"Zniszczy ich własna nienawiść"
Pegida stylizuje się na europejski ruch i uzurpuje sobie prawo do reprezentowania "prawdziwej Europy", czyli w jej rozumieniu przeciwieństwa "elitarnej brukselskiej bańki mydlanej".
Choć aktualnie popularność Pegidy rośnie, niektórzy eksperci wątpią jednak w jej powodzenie na dłuższą metę. Europoseł Alexander Graf Lambsdorff (FDP) podkreśla, że stylizacja Pegidy na europejski ruch ma tylko pomóc w propagowaniu jej idei w możliwie wielu krajach, nie ma jednak wątpliwości co do tego, że ruch nie zamierza odchodzić od swojego narodowo-szowinistycznego wizerunku. – Pegida pozostanie tym, czym jest – niebezpiecznym, reakcyjnym, po części skrajnie prawicowym ruchem. Ruchem, który próbuje zakorzenić się w Europie – powiedział Lambsdorff.
Równocześnie niemiecki liberał uważa, że jest tylko kwestią czasu, kiedy Pegida dozna "nieuchronnego fiaska", jako międzynarodowego ruchu. – W pewnym momencie nienawiść pojedynczych narodowców przeciwko sobie weźmie górę – przewiduje polityk.
Frakcja w PE to sprytny ruch
Zasiadający w Parlamencie Europejskim socjaldemokrata Arne Lietz jest natomiast pesymistą. Narodowe, skrajnie prawicowe siły chcą Europę osłabić, gdzie tylko się da – powiedział w telewizji ARD. Zwrócił także uwagę na to, że prawicowi ekstremiści połączyli siły tworząc nową frakcję w Parlamencie Europejskim pod nazwą "Europa narodów i wolności". Liderką tej frakcji jest Marine Le Pen z francuskiego Front National i to ludzie z jej partii stanowią ponad połowę członków. Dzięki temu, że grupa stworzyła frakcję, w której zasiada 38 ultraprawicowców, wywalczyli oni więcej przywilejów - dłuższy czas przemówień na plenum, większy budżet i więcej miejsc w komisjach PE.
dpa, afp, tagesschau.de/ Róża Romaniec