1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pięć lat po aneksji Krymu. Co zostało z początkowej euforii?

Elena Barysheva
17 marca 2019

Aneksja Półwyspu Krymskiego w marcu 2014 roku przyniosła Putinowi wśród Rosjan rekordowej popularności. Pięć lat później nie tylko spadły jego notowania, ale zmieniły się także nastroje społeczne.

Moskau Jahrestag Krim Annektion Konzert Putin Plakat
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/TASS/S. Bobylev

Jeśli dzisiaj w kręgach ekspertów pada jeszcze określenie „efekt Krymu” lub „krymska premia” to są one używane wyłącznie w czasie przeszłym. A wyniki sondaży dotyczących prezydenta Władimira Putina osiągnęły znowu poziom sprzed aneksji ukraińskiego półwyspu pięć lat temu. 

Wtedy zamaskowani i ciężko uzbrojeni mężczyźni przejęli na Krymie władzę. 16 marca 2014 r. rząd rosyjski przeprowadził tam sprzeczne z prawem referendum, które doprowadziło do oderwania Półwyspu Krymskiego od Ukrainy. Pomimo że jego wynik nie został zaakceptowany przez międzynarodowe gremia polityczne, Władimir Putin zadecydował jednostronnie 18 marca 2014 r. o „przyłączeniu Krymu do Rosji”. W Kijowie akt ten postrzegany jest jako początek „okupacji,  w Moskwie  jako „zjednoczenie”.

Euforia w społeczeństwie

Decyzja szefa Kremla wywołała w społeczeństwie rosyjskim falę euforii. A popularność prezydenta Putina wzrosła gwałtownie z dotychczasowych 60 do 80 procent. – Można to porównać wyłącznie ze stanem upojenia – mówi Nikołaj Pietrow z Rosyjskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie. – Wtedy, w 2014 r., ludzie mieli uczucie, że wszystko funkcjonuje, wszystko jest dozwolone. Upajano się ponownie odzyskaną wielkością. Niemalże w takim samym stopniu zaniknęło w społeczeństwie uczucie obawy i troski – wyjaśnia Pietrow.

Konstantin Gaase z moskiewskiego Centrum Carnegie jest pewny, że „efekt Krymu” był zjawiskiem jednorazowym, którego nie można porównać z żadnym innym wydarzeniem w rosyjskiej historii. Zdaniem eksperta „próba powtórzenia tego efektu nie wyszłaby”. Bowiem efekt ten „nie ograniczał się  wyłącznie do propagandy, lecz wydarzenia na Krymie dały wielu Rosjanom możliwość wypowiedzenia otwarcie tego, na co wcześniej by się nie odważyli”.

Otrzeźwienie wśród pragmatyków

Aleksej Titkow z organizacji pozarządowej Komitet Inicjatyw Społeczeństwa Obywatelskiego rozróżnia dwie grupy Rosjan, które popierały działania Putina na Krymie. Razem stanowią one dwie trzecie społeczności rosyjskiej. Jak wskazuje Titkow, „jedna z nich podejmuje tematy wojenne, skłania się ku radykalnym poglądom i rozwiązaniom, jak wojskowa interwencja, czy całkowite zerwanie stosunków z Zachodem”. Drugą grupę cechuje większa ostrożność i pragmatyzm i właśnie w tej grupie doszło w ubiegłych latach do największych przemian. A że „krymska premia” nie ma już takiej siły przyciągania, można było zauważyć latem 2018 r. Po ogłoszeniu przez rząd reformy emerytur i związanym z tym podniesieniem wieku emerytalnego, notowania Putina poleciały na łęb na szyję osiągając obecnie 64 procent. Jednak zdaniem ekspertów otrzeźwienie w społeczeństwie pojawiło się już wcześniej. – Liczba osób przekonanych o tym, że sankcje jedynie szkodzą, zaczęła rosnąć już w 2014 r. – uważa Titkow. Kiedy w 2015 r. władze rosyjskie zezwoliły na zniszczenie nielegalnie sprowadzonych do Rosji produktów z zagranicy, wielu Rosjan było rozczarowanych. Co prawda nadal popierali politykę zagraniczną Kremla, wyczuwali jednak, że sytuacja ulega wyraźnie pogorszeniu.

Krym nie jest już tematem

Nowy etap w rozwoju rosyjskiego społeczeństwa nie ma jeszcze określenia, ale cechuje go rozczarowanie, frustracja i rewizja dotychczasowej oceny sytuacji.

Jak dotąd Kreml nie znalazł jeszcze nic, co mogłoby zastąpić „efekt Krymu”. W pozyskaniu większego poparcia społecznego i podniesienia w nim nastrojów, mogłoby pomóc twarde zwalczanie korupcji. W opinii Alekseja Titkowa to „scenariusz na wzór Singapuru czy Chin”. Ale obecna władza z różnych powodów nie może tego przeprowadzić i ogranicza się do wyłapywania pojedynczych, niegroźnych przypadków nadużyć burmistrzów czy gubernatorów.

Wraz z „efektem Krymu” zaniechana została całkowicie w Rosji debata społeczna nt. prawdziwej przynależności Półwyspu Krymskiego. Inna rzecz, że nigdy nie była ona prowadzona na dużą skalę. Większość Rosjan zaakceptowała aneksję jako stan faktyczny. Jak podkreśla Konstantin Gaase z Centrum Carnegie, „nawet opozycja przestała o tym mówić”. Jednym z prominentnych krytyków polityki Putina był lider opozycji demokratycznej w Rosji Borys Niemcow, który został zastrzelony w lutym 2015 roku. - Przy tym kwestia przynależności Krymu „jest w świetle prawa międzynarodowego wciąż aktualna i bolesna – wskazuje Gaase. W jego opinii konflikt ten może stać się dla rosyjskiego społeczeństwa i państwa jednym z największych problemów w nadchodzących 10-20 latach.

Krym po aneksji

01:16

This browser does not support the video element.