1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Pielgrzymka do źródeł demokracji”

Michał Jaranowski4 czerwca 2014

Ten przyjazd do Polski był dla prezydenta Niemiec jak „pielgrzymka do źródeł demokracji”. A dla prezydenta USA wizyta była okazją do zapewnienia, że „Polska już nigdy nie zostanie sama”.

Freiheitsfest in Warschau 04.06.2014
Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo

Pomimo, że aż 50 głów państwa i reprezentantów europejskich monarchii świętowało w Warszawie 25-lecie czerwcowych wyborów roku 1989, kamery i reflektory skierowane były przede wszystkim na Baracka Obamę, a głównym tematem wystąpień, rozmów i spotkań była nie tylko Polska lecz także Ukraina. Z prezydentem-elektem tego kraju Petro Poroszenką odbyli osobne rozmowy prezydenci Polski, USA, Niemiec i Francji. Wszyscy oni zapewniali gościa z Kijowa o wsparciu dla wolnej Ukrainy.

Barack Obama przedstawił mu szkic długofalowych gwarancji finansowych. Patrząc na sprawę w szerszym aspekcie, zapowiedział, że wystąpi do Kongresu USA o miliard dolarów na wzmocnienie bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej. Unikał jednak konkretów, mówił ogólnie, że te środki byłyby przeznaczone na szkolenia wojsk z tych krajów, wspólne ćwiczenia i rotację oddziałów amerykańskich w tym regionie. Dziennikarze z Waszyngtonu byli wszakże sceptyczni, gdy komentowali tę ideę. Wkrótce wybory trzeciej części członków Kongresu, a to nie sprzyja układaniu się w sprawach finansowych.

Barack Obama: Polska już nigdy nie zostanie samaZdjęcie: Reuters

Pielgrzymka Gaucka do źródeł demokracji

To było święto bogate w symbole. Taką wartość miało już samo spotkanie głów państwa Grupy Wyszehradzkiej i Niemiec z 25-latkami z tych państw. Przesłanie prezydenta Bronisława Komorowskiego było następujące: „O wolność trzeba stale walczyć, ona nie jest dana raz na zawsze. Moje pokolenie ją zdobyło, wasze powinno lepiej zarządzać wolnością”. Być może, była to zawoalowana aluzja do sytuacji w ojczyźnie. Przemawiając bowiem w Sejmie, Komorowski stwierdził mianowicie, że dzięki wolności nastąpiło pojednanie Polski z Niemcami i Ukrainą, dobrze byłoby, aby nastał też kres wojny polsko–polskiej…

Prezydent RFN Joachim Gauck podzielił się natomiast z młodymi ludźmi przemyśleniami, które poruszyły wielu obecnych na tym spotkaniu. „Czuję się tak, jakbym odbywał pielgrzymkę do źródeł demokracji – mówił prezydent Niemiec. – Jestem szczęśliwy. Kiedy patrzę na moje życie, na doświadczenia mojego pokolenia, to nasuwa mi się myśl, że językiem wolności jest język polski. Jestem pełen wdzięczności i emocji nie tylko dlatego, że świętujemy 4 czerwca. Przepełnia mnie szacunek dla tych kobiet i mężczyzn, dla ludzi, którzy 25 lat temu tak odważnie podnieśli głowy i dali przykład mieszkańcom bliższych i dalszych krajów europejskich, że otaczającą ich rzeczywistość można zmienić! A przecież powszechnie dominowało przekonanie, że status quo ante zapanował na zawsze”.

Joachim Gauck: Czuję się tak, jakbym odbywał pielgrzymkę do źródeł demokracjiZdjęcie: picture-alliance/dpa

Kolejnym aktem symbolicznym było nadanie autostradzie A2 nazwy Autostrady Wolności. Uczynili to prezydenci Polski i Niemiec. Nowoczesna droga prowadzi z Warszawy do Berlina i dalej aż do Atlantyku, przez granice, które są otwarte. Obaj politycy wyrazili nadzieję, że w niezbyt odległym czasie Autostrada Wolności poprowadzi również w przeciwnym kierunku – na wschód.

Obama tchnął nowego ducha

Głównym wydarzeniem uroczystości 25-lecia wolności było wystąpienie prezydentów Polski i USA na warszawskim Placu Zamkowym. Z różnych powodów, ze szczególnym zainteresowaniem oczekiwano mowy Baracka Obamy. Oto jak została przyjęta przez świat polityki w Warszawie.

„Wystąpienie prezydenta USA miało dwie płaszczyzny” – dzieli się z Deutsche Welle refleksją Jacek Kucharczyk, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych. - Obama powiedział to wszystko, czego Polacy oczekiwaliby od amerykańskiego prezydenta, a szczególnie od prezydenta Obamy. Stwierdzam to w kontekście polskich krytyk, że nie rozumie Europy Środkowej, że Polska to dla niego pełna abstrakcja, przyczyna gaf, poczynionych przy okazji 17 września czy mówienie o polskich obozach koncentracyjnych. Tym razem dał Polakom powód do satysfakcji, przerzucił pomost między Ameryką i Polską na różnych poziomach – od Polonii w Chicago aż po polską walkę o wolność. Silnie podkreślił, że od polskich wyborów częściowych rozpoczął się upadek komunizmu. Powiedziałbym, że intencją prezydenta Obamy było tchnąć nowego ducha w stosunki polsko–amerykańskie i to nawet w wymiarze ponadpolitycznym. Takie były w latach dziewięćdziesiątych, na początku nowego wieku, a później ten duch – już za Busha – zaczął się ulatniać.

Druga płaszczyzna wystąpienia prezydenta jest ściśle polityczna, zapewne bardziej znacząca. Ilustrują to słowa na temat Ukrainy, Rosji, kategoryczne odrzucenie aneksji Krymu i ta paralela między Polską, walczącą 25 lat temu o wolność, i dzisiejszą, cieszącą się wolnością, a Ukrainą, która teraz walczy o wolność. To przesłanie skierowane było głównie do Ukraińców. Myślę, że nigdy przedtem ukraińska tożsamość polityczna nie wybrzmiała tak mocno w żadnym wystąpieniu amerykańskiego przywódcy. W ostatnich latach, w Polsce wiara w NATO słabła aż do czasu kryzysu, wywołanego przez Rosję. Pojawiła się obawa, czy Polska nie zostanie sama, tak jak Ukraina została sama mimo Memorandum Budapeszteńskiego. W tej sytuacji padły mocne słowa prezydenta USA, że Polska nigdy nie zostanie sama, a Stany Zjednoczone są gwarantem piątego artykułu umowy NATO. Ale zarazem padły słowa o tym, by Polska pamiętała o wkładzie we wspólne bezpieczeństwo. To może pomóc rządowi premiera Tuska w realizacji zobowiązania o podniesieniu wydatków na zbrojenia”.

Michał Jaranowski, Warszawa

red.odp.: Małgorzata Matzke

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej