1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Pina" w trójwymiarze

9 lutego 2011

Wim Wenders: Filmy dokumentalne realizowane w trójwymiarze już niedługo będą czymś oczywistym.

Wim Wenders sprawdza się w trójwymiarzeZdjęcie: AP

Kultowy niemiecki reżyser Wim Wenders (65) po raz pierwszy nakręcił film w technologii trójwymiarowej. W niedzielę, 13 lutego, na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale, odbędzie się premiera jego filmu "Pina". To hommage ku czci zmarłej w 2009 roku słynnej niemieckiej choreografki i reformatorki teatru tańca, Piny Bausch.

W rozmowie z agencją dpa Wim Wenders podzielił się swoimi doświadczeniami z techniką trójwymiarową i wrażeniami, jak ocenia jej szanse w przyszłości.

Trójwymiarowość przyniosła to, czego się po niej spodziewał - mówi reżyser - i że to, co obiecał Pinie, był w stanie przy pomocy tej technilki urzeczywistnić. "Pinie nie podobały się dotychczasowe zdjęcia z jej przedstawień. Moim problemem było to, że nie mogłem jej powiedzieć, iż potrafiłbym lepiej. Aż wreszcie wpadłem na pomysł zrealizowania filmu w trójwymiarze".

Wim Wenders swój nowy film poświęcił słynnej choreografce i reformatorce teatru tańca, Pinie BauschZdjęcie: AP

Scena dla tancerzy i publiczności

Mówiąc o korzyściach płynących z tej techniki Wim Wenders uwypuklił zwłaszcza fakt, że jako reżyser "można w zupełnie inny sposób dotrzeć do widza i pokazać mu życie i świat pracy innych ludzi, nie tylko na innej planecie, lecz na naszej". Niemiecki reżyser posłużył się przy tym następującym przykładem: "W teatrze tańca scena była jak dotąd zarezerwowana wyłącznie dla tancerzy, to było ich królestwo, które za każdym razem w tańcu zdobywali. Publiczność nie miała tam wstępu; nawet w kinie nie było inaczej".

Przed zastosowaniem trójwymiarowości scena należała wyłącznie do tancerzyZdjęcie: AP

Efekty stroboskopowe problemem reżysera

Za największy problem Wenders uznał konieczność unikania określonych ruchów kamery, które prowadzą do efektów stroboskopowych, to znaczy zjawisk wynikających z tzw. bezwładności wzroku, czyli zdolności łączenia kolejno oglądanych obrazów w jeden obraz ciągły. Wenders zaznaczył, że również przy realizacji normalnych filmów ma się do czynienia z takimi efektami, bo "obrazy lekko drgają, ale jest to minimalne, do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić". Dodał, że w filmach trójwymiarowych i przy 24 obrazach na sekundę, najdrobniejsze niedociągnięcia urastają do potęgi n-tej.

Niedługo filmy dokumentalne tylko w trójwymiarze

Na pytanie dpa, czy filmy w trójwymiarze staną się czymś tak normalnym, jak dziś technika cyfrowa, słynny reżyser powiedział: "Zawsze będzie trochę trudniej i drożej kręcić filmy przy pomocy dwóch kamer, niż jednej.

Jednak ta technologia rozwija się w szybkim tempie. W czasie realizacji naszego filmu, co trwało ponad 9 miesięcy, rozpoczęliśmy od niezwykle skomplikowanej konstrukcji, czyli wykorzystania masywnego dźwigu do obu kamer, a po roku mogliśmy już prawie wszystko filmować przy pomocy steadycamu, czyli systemu stabilizacji kamery. Myślę, że już w niedalekiej przyszłości przede wszystkim filmy dokumentalne będzie się realizowało w nowej technologii".

dpa / Iwona D. Metzner

Red. odp.: Magdalena Szaniawska-Schwabe