1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MediaEuropa

Platformy internetowe pod unijnym nadzorem

25 sierpnia 2023

Od piątku, 25 sierpnia, duże platformy internetowe muszą przestrzegać nowych unijnych przepisów o usługach cyfrowych. Te nakładają na nie m.in. obowiązek usuwania nielegalnych treści. Niepokornym grożą dotkliwe kary.

Nowe regulacje obejmą także Facebooka
Nowe regulacje obejmą także FacebookaZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Büttner

W piątek, 25 sierpnia, zaczyna obowiązywać największe platformy internetowe tzw. akt o usługach cyfrowych (DSA). Mowa tu o serwisach posiadających w Europie ponad 45 mln aktywnych użytkowników. Na liście tej jak dotąd znalazło się 19 platform internetowych, w tym Facebook, Instagram, Twitter (dzisiaj pod nazwą X), TikTok, Youtube, Snapchat, LinkedIn, Pinterest, platformy handlowe, jak Amazon, Booking, AliExpress, Zalando, Google Shopping, Wikipedia, Google Maps, sklepy internetowe Google i Apple oraz wyszukiwarki Google Search i Microsoft Bing.

Do grupy tej już za kilka miesięcy może dołączyć pięć kolejnych serwisów, choć Komisja Europejska nie chce jeszcze zdradzić które. Na celowniku są m.in. Spotify, Telegram, a także platformy porno PornHub i YouPorn, którym jak dotąd udało się udowodnić rzekomo niską liczbę użytkowników. W lutym przyszłego roku nowe prawo zostanie też rozciągnięte na mniejsze serwisy (posiadające mniej niż 45 mln użytkowników), te już jednak znajdą się nie tyle pod kontrolą samej Komisji, ile organów krajowych.

– Te przepisy są niezbędne po tym, jak okazało się, że platformy przymykają oko na nielegalne działania pod ich nosem lub nie zapewniają konsumentom odpowiedniej ochrony – ocenia Monique Goyens z unijnej organizacji konsumentów BEUC.

A co z wyborami?

Przepisy nakładają na platformy szereg obowiązków. Część z nich, jak choćby usuwanie mowy nienawiści, była już co prawda realizowana wcześniej, ale odbywało się to w ramach porozumień dobrowolnych między Komisją a BigTech. Teraz będzie wymagane prawem.

– Przeszliśmy z sektora nieuregulowanego do sektora regulowanego prawnie – mówi DW jeden z unijnych dyplomatów. Platformy mają więc teraz obowiązek prawny usuwać nielegalne treści, w tym mowę nienawiści czy materiały przedstawiające seksualne wykorzystywanie dzieci. Serwisy muszą też udostępnić użytkownikom łatwe i zrozumiałe mechanizmy do zgłaszania takich treści oraz blokować, po uprzednim ostrzeżeniu, internautów nagminnie je publikujących.

Usuwanie mowy nienawiści przez serwisy internetowe będzie teraz regulowane prawemZdjęcie: Kasper Ravlo/Zoonar/IMAGO

Z kolei platformy handlowe, jak Amazon czy Zalando, będą musiały weryfikować swoich sprzedawców, co ma pomóc w ukróceniu handlu podróbkami. Jeśli fałszywki jednak trafią na rynek, serwis będzie miał obowiązek poinformować o tym kupujących. Platformy muszą także ograniczyć rozpowszechnianie dezinformacji oraz ocenić na ile algorytmy przez nie wykorzystywane mogą przyczyniać się do powielania fejk newsów.

Podobnie z cyberprzemocą, tu także firmy będą musiały zdradzić w jakim stopniu ich użytkownicy narażeni są np. na nękanie i jak zamierzają temu zapobiec. Media społecznościowe mają być szczególnie wyczulone na dezinformację rozprzestrzenianą w czasach kryzysu np. pandemii i wojny oraz błyskawicznie usuwać te przekazy.

– Jeszcze kilka lat temu za rozpowszechnianie dezinformacji czy nielegalnych treści odpowiedzialne były pojedyncze osoby. Obecnie mamy coraz częściej do czynienia ze skoordynowanymi kampaniami nienawiści – przyznaje rozmówca DW. Po raz pierwszy też platformy będą musiały dostarczać Komisji coroczne, szczegółowe raporty na temat tzw. zagrożeń systemowych, jakie stwarzają dla Europejczyków. To jednak nie koniec.

W czwartek 56 unijnych organizacji pozarządowych, w tym EU Disinfo Lab i stowarzyszenie European Digital Rights (EDRi), zaapelowało do Komisji by dowiedziała się jak platformy zamierzają przeciwdziałać dezinformacji przedwyborczej i nachalnym reklamom politycznym. Zwłaszcza, że – argumentowały grupy – w przyszłym roku wybory odbędą się w ponad 50 krajach na świecie, w tym w Indiach i USA, a w najbliższym czasie w Polsce i Słowacji.

Większa władza internautów

Nowe narzędzia dostali też internauci. Platformy będą musiały ich informować, jeśli zamierzają usunąć, ograniczyć widoczność lub monetyzowanie ich wpisów oraz podać przyczynę tej decyzji. Użytkownicy będą mieli prawo się od niej odwołać bądź to przed sądem, bądź na drodze pozasądowej, w krajach członkowskich powołane zostaną specjalne organy mediujące pomiędzy internautami a platformami. Niesprawiedliwie potraktowanego internautę reprezentować będą mogły także organizacje, w tym konsumenckie.

Platformy dostały także zakaz kierowania reklam do dzieci oraz wykorzystywania danych wrażliwych użytkowników, w tym informacji o ich wyznaniu, orientacji seksualnej czy przekonaniach politycznych w celach reklamowych. Zabroniono też tzw. dark patterns. Chodzi o takie projektowanie strony, żeby nakłonić użytkowników do zakupu danego produktu lub wykupienia abonamentu.

Zakupy onlineZdjęcie: Zoonar/Przemek Klos/Imago Images

– Niektóre serwisy handlowe umieszczają np. zegary sugerujące internautom, że mają ostatnie minuty, żeby zakupić produkt za promocyjną cenę. To manipulacja – mówią unijni urzędnicy. Kilka rozwiązań zacznie obowiązywać platformy dopiero od lutego przyszłego roku, w tym konieczność udostępniania przez nie danych urzędnikom i badaczom. Mowa tu także o informacjach, które dotychczas nie były upubliczniane, jak zasady moderowania treści.

Niepokornym grożą kary

Firmom, które nie będą przestrzegały nowych przepisów, grożą kary, w tym finansowe i to aż do 6 proc. ich rocznych globalnych obrotów. W przypadku poważnych nadużyć czy nagminnego łamania regulacji na platformy nałożony może zostać tymczasowy zakaz funkcjonowania w UE. Eksperci nie ukrywają, że czekają na rozwój wydarzeń, zwłaszcza, że część platform miała już wcześniej problemy.

I tak np. Twitter/X pod wodzą Elona Muska jeszcze w maju ubiegłego roku wycofał się z porozumienia z Komisją Europejską o usuwaniu dezinformacji. Jak zauważa portal Politico, firma zwolniła w ostatnim czasie większość moderatorów treści. Odwrotnie niż Meta, właściciel Facebooka i Instagrama, który zatrudnić miał ponad tysiąc nowych pracowników po to, by spełnić wymagania DSA. Co nie zmienia faktu, że KE niedawno wytknęła firmie, iż niedostatecznie chroni dzieci i nieskutecznie walczy z dezinformacją.

Sama Komisja zatrudniła nowych pracowników do prac nad DSA. – 123 osoby, w tym prawnicy, będą nadzorować egzekwowanie prawa. Do tego w Sewilli powstało nowe Europejskie Centrum Przejrzystości Algorytmicznej (ETAC), które dzisiaj zatrudnia 33 osoby – powiedział DW rzecznik prasowy KE Johannes Bahrke. Prace sfinansowane zostaną z kieszeni przedsiębiorców, ci zgodnie z regulacjami musieli uiścić opłatę na rzecz KE w wysokości do 0,05 proc. swoich globalnych przychodów.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >> 

Nowy trend. Recykling komputerów

03:55

This browser does not support the video element.