1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Po brukselskim szczycie

Małgorzata Matzke19 czerwca 2004
Zdjęcie: AP

Nawet jeżeli na brukselskim szczycie nastąpił przełom w kwestii eurokonstytucji to niestety wizerunek Europy przedstawia wciąż jeszcze skłócone ze sobą towarzystwo - pisze Wiesbadener Kurier. Przepychanka wokół osoby nowego przewodniczącego Komisji Unii jak soczewka ukazuje wszystkie słabości procesu decyzyjnego w Unii: rozbieżne interesy narodowe i partyjne oraz próżność i taktyczną nieudolność wszystkich aktorów.

Neue Osnabruecker Zeitung jest zdania, że kto do tej pory poddawał w wątpliwość celowość stworzenia europejskiej Konstytucji tego przekonał może przebieg brukselskiego szczytu. Taktyczne walki i targi o nowego przewodniczącego ukazały jak skomplikowane stało się podejmowanie decyzji po powiększeniu grona członków do 25. Stworzone muszą zostać nowe praktyczne reguły - twierdzo gazeta z Osnabrueck. W innym wypadku Unia stanie się niezdolna do działania ponieważ poszczególne rządy blokować będą się nawzajem reprezentując różne interesy.

Suedwest Presse z Ulm znajduje po brukselskim szczycie choć jeden jasny punkt pisząc, że rozszerzenie oznaczało także poważną odnowę Unii - lecz niestety - jak pisze dalej gazeta z Ulm, kiedy dochodzi do spotkania szefów państw i rządów wciąż jeszcze rysują się stare fronty. Gerhard Schroeder i Tony Blair kłócą się jak swego czasu Helmut Kohl i Margaret Thatcher. I tak jak w Nicei obrady 15-stki nie przyniosły żadnego rezultatu - tak podobnie było w Brukseli z 25-cioma. Po prostu wstyd - pisze Suedwest Presse - zaznaczając, że chodzi przecież o projekt o historycznym znaczeniu - a jego twórcy kłócą się jak przekupki. Wygląda to wszystko na załatwianie starych porachunków i targi, które kwestie konstytucji ustawiają w jednym szeregu ze sprawami partykularnymi.

Sueddeutche Zeitung z Monachium jest dużo bardziej sceptyczna w swej analizie i ostrzega przed zbyt wygórowanymi oczekiwaniami pisząc:

Zgoda 25-ciu rządów w sprawie eurokonstytucji nie oznacza bynajmniej , że wejdzie ona w życie. W krajach takich jak Polska czy Wielka Brytania czekają ją jeszcze referenda, które mogą położyć jej kres. Europa stałaby wtedy przed trzęsieniem ziemi, które mogłoby ją pogrzebać. Wciąż jeszcze jest w mocy powiedzenie francuskiego pisarza, Paula Lacroix, który stwierdził, że jednoczenie Europy równa się próbie usmażenia omletu bez rozbijania jajek.