1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Po fiasku szczytu UE w Brukseli

20 czerwca 2005

Frankfurter Rundschau winą za porażkę szczytu obarcza brytyjskiego premiera Toniego Blaira oskarżając go o naruszenie fundamentalnej zasady wspólnoty, która działa w oparciu o gotowość do kompromisu i pokonywania narodowych egoizmów. Walenie głową w mur niczego nie buduje ani nie zmieni, a co najwyżej zniszczy – przypomina gazeta. Swoją nieugiętą postawą na szczycie Blair zdyskwalifikował się jako Europejczyk.

Z kolei Frankfurter Allgemeine Zeitung wini za to przewodniczącego Rady Europy Junckera, który koniecznie chciał doprowadzić do jedności w sprawie budżetu. Działanie luksemburskiego premiera nie miało politycznego sensu. Połączenie odrzucenia traktatu konstytucyjnego ze sporem o budżet nie mogło się udać. Zaproponowany budżet niesie przesłanie: robimy tak jak dotychczas. Stara Unia zachowuje wysokie wydatki na rolnictwo i niskie nakłady na inwestycje i badania przynoszące postęp – a wszystko na koszt swoich członków. Jeśli w ten sposób Unia Europejska chce zasygnalizować, że wie co ludzie próbują jej zasygnalizować, to stawia to pod znakiem zapytania całą jej strukturę.

Natomiast Suddeutsche Zeitung broni Junckera, który dąży do wprowadzenia reform. Ale jego recepta dla uzdrowienia Europy jest co najmniej wątpliwa. Dostosowanie do zasad światowego rynku, na którym ciągle trzeba być szybszym, lepszym i bardziej mobilnym może sprawić, że nikt nie będzie chciał takiej Europy. Tylko polityczna wizja, w której czołowe miejsce zajmie solidarność i bezpieczeństwo może zadowolić jej obywateli – przekonuje gazeta.

Lausitzer Rundschau drwi sobie: To był wielki gest: biedna Europa Wschodnia zaproponowała pieniądze na ratowanie bogatego Zachodu. Swoją propozycją zmniejszenia finansowych dotacji szefowie rządów Polski i Słowenii pokazali, że są lepszymi Europejczykami niż premierzy starej „Piętnastki”. Ich pobyt w Brukseli zaznaczył się nie tyle błyskotliwymi pomysłami czy wizjami lecz małostkową kłótnią o pieniądze. Toni Blairowi wtórował holenderski premier Jan Peter Balkenende, któremu udało się zaoszczędzić parę milionów. Obaj ponoszą winę za to, że Europa pozostanie w kryzysie. Ta błędna polityka wszystkich szefów rządów starej Unii tylko go pogłębia . Przyszłością Europy jest zmiana politycznego przywództwa. Bruksela oczekuje nowego zespołu złożonego z Angeli Merkel z Niemiec, Nicolasa Sarkozy z Francji i Romano Prodi z Włoch. Tylko oni mogą wdrożyć przygotowany przez Barroso „Plan D", który poprzez Debatę i Dialog da Europie nowe przyspieszenie.

Landeszeitung z Lueneburga dodaje: To wstyd, że porozumienie na temat planu budżetu Unii na lata 2007-13 przepadło za sprawą kilku miliardów euro. Jeszcze większy wstyd, że tylko taki kraj jak Polska, który ma w swoich granicach siedem z dziesięciu najbiedniejszych regionów Europy musiał pokazać jak się należało zachować na szczycie.

Frankischer Tag z Bambergu zauważa: Zbyt mało wiemy o naszych sąsiadach. Pogląd, jaki mamy na ich temat w znacznej mierze wyznaczają uprzedzenia. Oto przykład: Zachodni Europejczycy zarzucają wschodnim Europejczykom, Litwinom, Polakom, Słowakom, Czechom i Węgrom, że ich jedynym życzeniem jest dobrać się do unijnej kasy. Ale to właśnie oni byli gotowi zrzec się części pieniędzy w imię sprawy Europy. Powinniśmy się wstydzić – konkluduje gazeta.