1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Podatki: mniej to więcej

4 listopada 2009

Lewica załamuje ręce i chwyta się za głowę, jeśli słyszy o planach redukcji podatków. Zabrać bogatym, to nie zawsze znaczy oddać biednym – uważa rząd centrowo – liberalny w Berlinie.

Oszczędzać, a nie szastaćZdjęcie: picture-alliance / dpa

Pytanie, jakie rzuca opozycja, sugerując, że zna na nie (negatywną) odpowiedź brzmi: skąd wziąć pieniądze na forsowaną, zwłaszcza przez partię FDP, redukcję podatków. Renomowany Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii dopatrzył się jednak możliwości dokonania oszczędności dla sfinansowania planowanej redukcji podatków. Tylko w tym roku – informuje instytut w Kilonii po wnikliwych badaniach – wydatki na subwencje z kasy państwa wzrosły o prawie 7 miliardów euro. W sumie jednak wysokość pomocy ze strony państwa (podatników) dla różnych gałęzi gospodarki osiągnęła wartość prawie 55 miliardów euro, stwierdził w środę (04.11.) rzecznik Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, Jürgen Stehn.

Zlikwidować subwencje, obniżyć podatki

Karl Heinz Daeke, prezes Zrzeszenia Podatników w Niemczech, prezentuje czarną księgę, almanach rozrzutnikówZdjęcie: AP

+Gdyby jednak - zwracają uwagę eksperci - zredukować subwencje ze strony państwa w czterech etapach, to rząd mógłby skreślić podatek na odbudowę Niemiec wschodnich, redukując zarazem deficyt budżetowy. Za subwencje ze strony państwa naukowcy z Kilonii uważają te wydatki, które – w normalnej sytuacji – winna ponosić prywatna gospodarka z własnych środków. Eksperci z instytutu w Kilonii zwracają uwagę na niepokojący fakt wzrostu wartości subwencji, mimo malejących wpływów podatkowych. I tak bezpośrednia pomoc finansowa ze strony państwa wzrośnie – jak się wydaje – w tym roku do 30 miliardów euro, informuje gazeta Handelsblatt powołując się na wynik badań instytutu z Kilonii. To wiele, zważywszy, że jeszcze w 2003 roku wartość owych subwencji wyniosła „zaledwie” 22 miliardy euro.

Subwencje rosną, wpływy spadają

Nie wszystko złoto, co się świeciZdjęcie: AP

Eksperci z Kilonii jako jeden z głównych powodów złotego deszczu z Berlina uważają dopłaty ze strony państwa do kas chorych, mające na celu finansowanie wydatków, niezwiązanych z ubezpieczeniem. O niemal połowę wzrosły też dopłaty do prywatno-publicznych usługodawców, jak teatry, muzea, media i placówki kultury. Również poważnie wzrosły nakłady na sport. Detektywi z Kilonii wytropili też, że państwo w tym roku pośpieszyło z dodatkowymi subwencjami. Ponad 7 miliardów euro popłynęło na kontrowersyjną kasację starszych samochodów oraz na pomoc dla średniej gospodarki i kolei. Teraz – ich zdaniem – na czasie byłoby odwrócić tę tendencję.