1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
GospodarkaGlobalnie

Nieludzkie warunki pracy a czekoladowe zajączki

30 marca 2021

Na widok czekoladowych zajączków wielkanocnych, mało kto myśli o wyzysku. Ale przy produkcji zawartego w nich kakao zazwyczaj pracują dzieci. Czy ustawa jest w stanie to zmienić?

Schokoladen-Osterhasen
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Pleul

Dni poprzedzające Wielkanoc symbolizują historię cierpienia. Nawet czekoladowy zajączek wielkanocny często ma swoją historię cierpienia, która swój początek ma w zachodniej Afryce. 5.000 kilometrów na południe od Niemiec, w Ghanie, dzieci pracują z maczetami w rękach na plantacjach kakao, rozpylają pestycydy, noszą zbyt ciężkie ładunki i w rezultacie opuszczają szkołę. Za jedną tabliczkę mlecznej czekolady, która sprzedawana jest za 89 centów, lokalny plantator dostaje mniej niż szczęść centów. Zgodnie z szacunkami, w samej Ghanie i sąsiednim Wybrzeżu Kości Słoniowej na plantacjach pracuje 1,6 mln dzieci.

Produkcja czekolady to długa drogaZdjęcie: picture-alliance/Agrar-Press/Krick

Ustawa i wiązane z nią nadzieje

W zglobalizowanym świecie nawet czekoladowy zając wielkanocny jest produktem wysoce złożonym, którego produkcja wymaga wielu kroków. Do lata Bundestag ma uchwalić tzw. ustawę o łańcuchu dostaw, która mogłaby również zapewnić ochronę plantatorom kakao w Ghanie. – Około dziesięciu procent światowych zbiorów kakao jest przetwarzane w niemieckich fabrykach w czekoladę – mówi Friedel Huetz-Adams, badacz w Instytucie Gospodarki i Ekumenizmu Suedwind w Bonn. Ustawa o łańcuchu dostaw będzie miała zatem wpływ na wiele przedsiębiorstw.

Jeśli ustawa zostanie przyjęta, od 2023 roku duże przedsiębiorstwa będą wiele ryzykować. Chodzi o nawet siedmiocyfrowe grzywny, w przypadku, jeśli zignorują ryzyko pojawiające się w ich łańcuchach dostaw. – W Afryce Zachodniej znalezienie dowodów na pracę dzieci i dochody czerpane z ubóstwa, nie jest żadnym problemem – tłumaczy Huetz-Adams. Obecnie tzw. cena skupu, którą otrzymują rolnicy za swoje ziarno kakaowe wynosi w przeliczeniu 1 500 euro za tonę. Aby uzyskać dochód wystarczający na życie, musiałoby to być co najmniej 2 500 euro.

Plantacja kakao w GhanieZdjęcie: Richard Ocloo

Niewielcy plantatorzy a duże koncerny

Drogi od kakaowca do półki w supermarkecie nie da się zazwyczaj dokładnie prześledzić. Zbiory pochodzą prawie wyłącznie od wielu drobnych plantatorów, którzy nie są w stanie obronić się w zderzeniu z nabywcami, którymi są duże międzynarodowe korporacje. Szacuje się, że tylko jedna trzecia z nich działa wspólnie. Za pośrednictwem punktów skupu, które na afrykańskich obszarach upraw można znaleźć wszędzie, nasiona są oczyszczane, suszone i poddawane fermentacji. Następnie kakao jest załadowywane do kontenerów i transportowane statkiem przez morze.

Nawet w tych pierwszych krokach często biorą udział podwykonawcy trzech dużych firm, które dominują na rynku, ale których nazwy są mało znane: Barry Callebaut (Szwajcaria), Cargill (USA) i Olam International (Singapur). Po przybyciu do Europy, w krajach takich jak Niemcy czy Holandia, ziarna są przetwarzane na miazgę kakaową, masło kakaowe czy kakao w proszku. Następnie inne firmy, takie jak Lindt czy Storck, zarabiają na produkcie końcowym. Firmy te zazwyczaj kupują tylko masę lub proszek i z reguły nie mają kontaktu z samym ziarnem kakaowca.

Czekoladowe zajączki przed Wielkanocą zapelniają półki w sklepachZdjęcie: Imago/Future Image

Branża coraz częściej dyskutuje na temat tego, jak uczynić produkcję czekolady bardziej sprawiedliwą. Istnieją szeroko rozpowszechnione znaki certyfikacyjne, takie jak Fairtrade. Ale nawet te nie dotrzymują w dużym stopniu tego, co sugeruje ich nazwa. Zdaniem Huetza-Adamsa, osoby, które pracują na plantacjach otrzymują średnio tylko około jednego centa więcej za tabliczkę. To pierwszy krok, ale i tak nie wystarcza na życie. Wielkie koncerny starają się również zaspokoić potrzeby ludzi, by z czystym sumieniem rozkoszować się znakiem czekolady.

Korporacje często nie pozostają bezczynne

Firma Tony's Chocolonely założyła na przykład własną fundację, aby zapewnić, że czekolada produkowana jest „bez niewolników”. W firmie tej obowiązują pięcioletnie umowy z zrzeszonymi plantatorami w Ghanie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej, którzy otrzymują więcej pieniędzy na kakao. Inne korporacje również podjęły działania: Lindt dysponuje rejestrem plantatorów i obszarów upraw w Ghanie. Aldi, Lidl i Rewe rozpoczęły realizację projektów wspierających lokalnych plantatorów kakao, ale droga do przebycia jest jeszcze długa.

Tak więc chrześcijańska historia cierpienia dobiega w Wielkanoc końca, ale happy end w branży czekolady każe jeszcze na siebie czekać.

(EPD/gwo)