Polacy inwestują w Niemczech w niszowe branże
5 października 2008Jednym z pierwszych polskich przedsiębiorstw, które zdecydowały się na inwestycje w Niemczech był koncern naftowy PKN Orlen. W 2003 roku kupił on za sumę 150 milionów euro prawie 500 stacji benzynowych w północnych Niemczech. Orlen jest jak dotąd największym polskim inwestorem w Niemczech. Na początku interes w Niemczech przynosił straty, teraz sytuacja się zmienila. - "Myślę, że to bardzo udana inwestycja. O tym, że nie jest źle, świadczy fakt, ze Orlen sponsoruje trzy niemieckie kluby piłkarskie" - twierdzi Tomasz Salomon z wydziału promocji przy ambasadzie polskiej w Berlinie. Kluby, które Orlen współfinansuje, to zespoły niemieckiej Bundesligii: berlińska Hertha BSC, hamburski SV oraz Bayer Leverkusen. Dla Orlenu głównym celem sponsoringu jest długoterminowe związanie się z niemieckim rynkiem.
Od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej co roku przybywa firm, które inwestują w Niemczech. Tylko w ubiegłych dwóch latach polskie spółki zainwestowały w Niemczech ponad 200 milionów euro. Największe inwestycje, przynajmniej jeżeli chodzi o polski przemysł, dokonywane są w zachodnich landach, w Nadrenii Północnej- Westfalii, w Hamburgu czy w Bawarii. Dostęp do tamtejszych rynków nie zawsze jest łatwy. W Bawarii, gdzie suma obrotów z polskimi przedsiębiorstwami sięga 7 miliardów euro, wielu inwestorów zmaga się z początkowymi trudnościami. - "Rynek bawarski jest bardzo hermetyczny, co oznacza, ze polskim inwestorom ciężko jest się tu przebić" - wyjaśnia kierownik polskiego wydziału ekonomicznego w Monachium, Tomasz Zmiejko.
Niszowe inwestycje
Jest to z pewnością jeden z głównych powodów wysokiego deficytu handlowego Polski z Bawarią, który w ubiegłym roku wyniósł 900 milionów euro. Ale jak pokazuje przykład katowickiego Kopexu, czasami warto rozejrzeć się również na tak zwanych trudnych rynkach. W ubiegłym roku Kopex przejął za 27 milionów euro monachijską firmę Hansen Sicherheitstechnik, zajmująca się produkcją sprzętu na potrzeby górnictwa. "To wysoko wyspecjalizowana choć niszowa branża, w którą opłaca się inwestować" - potwierdza Tomasz Salomon.
Podobnie jak Kopex w branżę niszową zainwestowała również spółka Ciech, która za 75 milionów euro przejęła niemieckie Sodawerke Stassfurt GmbH w Saksonii Anhalt. - "Ta inwestycja odbiła się szerokim echem w całych Niemczech. Dla Saksonii Anhalt było to ważne wydarzenie, bo w tym regionie wiele miast boryka się z dużymi problemami gospodarczymi" - mówi Salomon. Dziś Ciech jest głównym pracodawcą w tym regionie i jednym z największych producentów sody w Europie środkowo-wschodniej.
Również polskie firmy z branży technologicznej próbują coraz częściej swoich sił na rynku niemieckim. Kilka lat temu krakowski Comarch otworzył swoją filię we Frankfurcie nad Menem. Firmie nie udało się przyciągnąć niemieckich specjalistów, którzy chętniej szukają zatrudnienia w międzynarodowych koncernach. Cormach zdecydował się przenieść filię z Frankfurtu do Drezna. Tam sytuacja okazała się o wiele lepsza. Do tej pory firma zainwestowała w Niemczech 10 milionów euro i zamierza pozostać na rynku niemieckim. - "Dla nas ważny jest bezpośredni kontakt z naszymi klientami na rynkach zachodnich. Przez to wiele się uczymy i możemy oferować coraz bardziej innowacyjne produkty" - wyjaśnia Anna Filipiak, prezes firmy.
Podobnie ma się sytuacja w przypadku rzeszowskiego Asseco, które za prawie 38 milionów euro przejęło dwie niemieckie firmy informatyczne: AP Automation i Produktivity AG oraz Matrix 42 AG - obydwie w południowo-zachodnich Niemczech.
Inwestycje na pograniczu
Polscy inwestorzy odkrywają też powoli zalety inwestycji na terenach niedaleko granicy polsko-niemieckiej. Poznański producent i dostawca z branży motoryzacyjnej, Romag zdecydował się na otwarcie filii w Pasewalku, mieście oddalonym zaledwie o 20 kilometrów od polskiej granicy. Romag mógł liczyć tu na wsparcie lokalnych władz, którym zależy na ściągnięciu do tego zagrożonego bezrobociem regionu możliwie wielu inwestorów. "Władze lokalne są tu wyjątkowo pozytywnie nastawione do tego typu inwestycji" - potwierdza Salomon.
Nieco trudniej jest natomiast w samej stolicy Niemiec. Wprawdzie działa tu kilkadziesiąt tysięcy jednoosobowych firm z Polski, to jednak inwestycje ze strony przemysłu należą do rzadkości. Działają natomiast firmy handlowe, m.in. Smyk, Gino Rossi i Monari. Jedną z najbardziej spektakularnych polskich inwestycji było przejęcie w ubiegłym roku przez polski Odratrans 72 % akcji niemieckiej spółki Deutsche Binnenreederei. - "W ten sposób powstała jedna z wiodących spółek zajmujących się żeglugą śródlądową w Europie. Jak na nasze polskie warunki inwestycyjne, to całkiem spore przedsięwzięcie" - chwali Salomon.
Oprócz kilkunastu takich wielomilionowych polskich inwestycji w Niemczech, istnieje również wielotysięczna rzesza mniejszych firm usługowych, działających na terenie Niemiec. Łącznie zakłada się, że Polacy zainwestowali w Niemczech około 700 milionów euro a tendencja jest wyraźnie zwyżkowa.