1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wybory do rad integracyjnych. Polonia mobilizuje się

12 września 2020

W co najmniej sześciu miastach Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) o wpływ na niemiecką politykę wobec emigrantów ubiegać się będą kandydaci pochodzący z Polski. Wybory już w najbliższą niedzielę, 13 września.

Polonijni kandydaci i kandydatki do rad imigracyjnych w Nadrenii-Północnej Westfalii
Polonijni kandydaci i kandydatki do rad imigracyjnych w Nadrenii-Północnej Westfalii (NRW) skupieni wokół organizacji "Polregio"Zdjęcie: Polregio.e.V/Jerzy Uske

Wielu Polaków i Niemców zaskoczonych jest ogromnym i niespodziewanym „zrywem” Polonii zmierzającym do uczestnictwa w życiu politycznym Niemiec. – To duża zasługa spotkań, które organizował Thorsten Klute, pełnomocnik rządu Nadrenii Północnej-Westfalii do spraw Polonii, w trakcie których dwoił się i troił, aby uaktywnić potencjał bezszelestnych do tej pory Polaków zamieszkałych w Niemczech, którzy bądź co bądź stanowią drugą pod względem liczebności grupę migrantów w tym kraju – mówi Wiesław Lewicki, znany działacz polonijny i twórca prestiżowej nagrody Polonicus w Akwizgranie. Rady integracyjne to gremia na poziomie samorządowym, które składają się z przedstawicieli imigrantów i delegowanych przez samorządy polityków. Mają one wpływ na politykę dotyczącą imigrantów i służą gminom wiedzą ekspercką przy podejmowaniu decyzji politycznych. 

„Mam już dosyć niewidzialności”

– Mam już dosyć tej niewidzialności Polaków w Niemczech, braku odwagi, bezsilności oraz braku godnej reprezentacji polskiego głosu w tutejszym życiu politycznym i społecznym. Chcę to zmienić i dlatego zdecydowałam się kandydować – wyjaśnia Karina Datta, która od prawie 30 lat mieszka w Niemczech. Jest nauczycielką języka niemieckiego dla cudzoziemców w prywatnej szkole językowej w Duesseldorfie. Na co dzień ma do czynienia z obcokrajowcami i to nie tylko z Europy Wschodniej, ale z całego świata. –Zdaję sobie sprawę z trudności, jakie przeżywają nasi rodacy, a jako nauczycielka niemieckiego stykam się codziennie z rzeczywistością, z jaką konfrontowani są przybysze z innych krajów czy kontynentów. Dlatego widzę to wszystko wyraźniej i ostrzej niż politycy czy też działacze polonijni – dodaje Datta, która w wyborach do rad integracyjnych zdecydowała się wystartować jako kandydatka niezależna i sama przygotowała oraz sfinansowała swoją kampanię wyborczą. Na pytanie dlaczego dopiero po 30 latach spędzonych w Niemczech zdecydowała się na ten krok, odpowiada z uśmiechem, że dopiero w tej chwili, mając odpowiednią wiedzę na ten temat, czuje się dojrzała do konkretnych działań. – Poza tym za mało jest informacji o tym, gdzie i jak można się zaangażować, otrzymać poradę i pomoc a informacje są bardzo rozproszone. Ja chcę to uporządkować i utworzyć bazę danych. Poza tym jest cała lista problemów, jak choćby problemy nastolatków, samotnych matek itd., które trzeba rozwiązać – dodaje.

Karina Datta kandyduje w DuesseldorfieZdjęcie: Karina Datta

„Razem jesteśmy silniejsi”

Nieco inaczej ma się sprawa kandydatów skupionych wokół organizacji polonijnej „Polregio” i punktów pomocy oraz informacji dla Polaków i cudzoziemców przebywających w Niemczech „Info Point”. Do działania zmobilizował ich Wiesław Lewicki, założyciel i prezes „Polregio”. – Jestem poruszony faktem, że znalazłem młodych ludzi, którzy chcą się angażować zarówno dla Polonii, jak i w życie społeczne i polityczne państwa, w którym mieszkają i pracują. Obawiałem się już, że zejdę z polonijnej sceny bez następców, ale na szczęście spotkałem młodych, energicznych i pełnych zapału oraz ofiarności przedstawicieli naszego narodu, gotowych do działania tutaj w Niemczech – mówi z satysfakcją Wiesław Lewicki.

Jednak Joanna Szymańska – kandydatka do rady integracyjnej w Akwizgranie – stwierdza, że nie o działalność stricte polonijną jej chodzi. – My wszyscy jesteśmy częścią społeczeństwa multikulturowego w Niemczech, a jednocześnie głosem nowej emigracji. Chcemy stworzyć platformę umożliwiającą prawdziwy dialog, a żeby to osiągnąć, musimy pobudzać partycypację. Ja pochodzę z Warmii i Mazur, tam byłam Niemką z powiązaniami z Ukrainą, tu jestem Polką, która studiowała w Moskwie i ma męża Rumuna, a jednocześnie robi doktorat w Niemczech. Ludzie z mego regionu zawsze musieli o coś walczyć i wierzę, że możliwy jest dialog na innym poziomie oraz otwartość i to nie tylko polityczna – tłumaczy Szymańska.

Joanna Szymańska chce być głosem nowej emigracjiZdjęcie: Polregio.e.V/Jerzy Uske

Będziemy Twoim głosem w naszym mieście

Wśród polskojęzycznych kandydatów do rad integracyjnych przeważają kobiety, ale w Essen zgłosił się jeden mężczyzna. Wszystkim przyświeca jeden cel umieszczony na wyborczych ulotkach: „Bądźmy obecni, bądźmy słyszalni”. W swoich programach deklarują m.in. zaangażowanie na rzecz wprowadzenia nauki języka niemieckiego dla wszystkich, zaangażowanie w sprawy socjalno-prawne oraz poprawę warunków pracy i płacy. Chcą także wprowadzenia języka polskiego jako tzw. języka dodatkowego w przedszkolach dla dzieci polskiego pochodzenia, pragną zmian w procedurach uznawania polskich dyplomów i kwalifikacji. Ta lista jest długa i różni się specyficznymi potrzebami poszczególnych miast, w których kandydują.

Czy ochotnikom z Kolonii, Essen, Akwizgranu, Duesseldorfu czy Dorsten uda się zrealizować swe zamiary, okaże się w przyszłości. Zdaniem działaczy polonijnych ważny jednak jest fakt, że nareszcie polskojęzyczni mieszkańcy Niemiec wychodzą z cienia, chcą się angażować i nie boją się wyzwań.