Polacy, ratujcie!
25 lipca 2007Ostatnia wypowiedź wiceministra pracy RFN, Gerta Andresa – do niedawna jednego z największych przeciwników zniesienia okresów przejściowych na rynku pracy - świadczą o tym, że dochodzi w Niemczech do zasadniczej zmiany myślenia. Powodem jest odczuwalny brak fachowców.
- Nie wykluczam, że już przed rokiem 2009 dojdzie do zniesienia części ograniczeń w dostępie do niemieckiego rynku pracy. Na razie obowiązuje okres przejściowy do roku 2009. Jednak możliwe, że pewne grupy zawodowe, na które panuje w Niemczech zapotrzebowanie, otrzymają taką możliwość już wcześniej. Jak dotąd żadne decyzje nie zapadły, ale trwa obecnie analiza sytuacji i chcemy rozważyć wkrótce ten temat – potwierdził wypowiedź wiceministra rzecznik ministerstwa pracy, Stefan Giffeler.
Równocześnie rzecznik rządu, Ulrich Wilhelm, podkreślił, że na razie rząd federalny nie ma jeszcze sprecyzowanego stanowiska w tej sprawie. Zapowiedział jednak, że będzie to jeden z tematów najbliższego posiedzenia rządu, zaraz po przerwie wakacyjnej czyli w połowie sierpnia.
Polscy dyplomaci zaskoczeni
Polscy dyplomaci są zaskoczeni tym zwrotem. Jak mówi ambasador tytularny, Józef Olszyński, kierujący działem promocji polskiej gospodarki przy ambasadzie polskiej w Berlinie - jeszcze parę tygodni temu wysocy urzędnicy niemieckiego rządu podkreślali, że nie dojdzie do otwarcia rynku przed rokiem 2009. Jednak zmiana stanowiska nie jest wykluczona – uważa ambasador Olszyński:
- Mamy do czynienia z takim zbiegiem okoliczności, który pozwala sądzić, że jest to możliwe, a nawet prawdopodobne. Ten zbieg okoliczności to: dobra koniunktura, spadające bezrobocie, rosnące zatrudnienie. Mamy z tym do czynienia w całej Unii Europejskiej, a w szczególności w dużych gospodarkach tj. w Niemczech i Francji, a także w Polsce. Wszędzie zaczyna brakować siły roboczej – analizuje dyplomata.
W Niemczech brakuje zarówno wysoko wykwalifikowanej siły roboczej jak i pracowników sezonowych. Ponieważ inne kraje europejskie otworzyły swoje rynki pracy i proponują dobre warunki zatrudnienia, praca w Niemczech, która wiąże się z szeregiem biurokratycznych ograniczeń - przestaje być atrakcyjna dla Polaków. Ta sytuacja widoczna jest przede wszystkim w rolnictwie. Choć w Niemczech mogłoby pracować przy zbieraniu plonów 300 tysięcy Polaków, spora część dotychczasowych pracowników wybiera inne kraje. Zdaniem ekspertów Niemcy „przespali” moment, kiedy powinni byli podnieść płace i teraz są konfrontowani ze skutkami. W innych krajach Unii pracownicy z Europy wschodniej otrzymują bowiem w rolnictwie wyższe stawki, odprowadzają niższe składki na świadczenia socjalne. Poza tym, w krajach, które zrezygnowały z okresów przejściowych – inaczej niż w Niemczech - nie ma bariery biurokratycznej.
Wszędzie brakuje rąk do pracy
Fenomen spadku zainteresowania niemieckim rynkiem pracy nie dotyczy jednak tylko rolnictwa, lecz niemal wszystkich sektorów gospodarki – potwierdza Józef Olszyński:
- Podaż siły roboczej ze strony polskiej jest coraz mniejsza, popyt na siłę roboczą oraz zarobki rosną, a stawki płac w Niemczech i w innych krajach, jak Irlandia, Anglia są różne, przy czym raczej na niekorzyść Niemiec. Jedynym powodem, który sprawia, że Niemcy są atrakcyjne dla Polaków to jest bliskość geograficzna – dodaje.
Są jednak grupy zawodowe, dla których otwarcie niemieckiego rynku mogłoby być atrakcyjne. Nie wszyscy bowiem znajdują pracę np. w Wielkiej Brytanii w swoim zawodzie.
- Na przykład cały sektor przemysłowy. To dlatego, że dotychczasowa migracja polskich pracowników zwłaszcza na Wyspy, jest ukierunkowana na usługi - w budownictwie, w gastronomii, w hotelarstwie, także na usługi wyższego rzędu w sektorze finansowym. Natomiast w sektorze przemysłowym Niemcy mają długą tradycję i Polacy mogliby znaleźć tu interesującą dla nich pracę - ocenia Józef Olszyński.
Wcześniejsze otwarcie niemieckiego rynku, czyli przed rokiem 2009, prawdopodobnie nie dotyczyłoby wszystkich branż, lecz jedynie tych, gdzie zapotrzebowanie jest największe - a więc rolnictwa czy sektorów poszukujących pracowników wysoko wykwalifikowanych, np. inżynierów. Strona polska spodziewa się jednak, że mimo zniesienia ograniczeń na niemieckim rynku pracy, skala zatrudnienia Polaków pozostanie na razie niewielka, głównie ze względu na zbyt małą konkurencyjność płacową.